Destiny 2 cały czas spotyka się z krytyką fanów, a Bungie robi co może żeby wszystkich zadowolić. Dla mnie jednak to jedna z najlepszych gier tego roku i wirtualny narkotyk, który nie pozwala mi odejść od ekranu. W przypadku pierwszej część doskwierał mi jednak brak wersji przenośnej, druga część już ją ma.
Uzależniony od Destiny 2 dostałem wreszcie jej mobilną wersję
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Na dobrą sprawę pierwsza też miała. Wystarczyło podpiąć do PlayStation 4 tablet i pada lub PlayStation Vita. Nie było to idealne rozwiązanie, ale przynajmniej w domu działało dość dobrze - szczególnie przydawało się natomiast, gdy któryś z domowników przejmował telewizor z podpiętą konsolą. Jednak największym minusem Destiny była jej „ekskluzywność” (uczulam, by nie używać tego słowa i mówić - gra na wyłączność) dla konsol. Ja wiem, że wydawcy chodziło przede wszystkim o dodatkowy zarobek, ale wersja PC była najlepszym, co przytrafiło się serii.
Destiny a PC
W 2014 roku twórcy gry - Bungie - nieumiejętnie próbowali wyjaśnić dlaczego ich gra nie pojawiła się na PC. Ściemniali, że to bardzo ambitny projekt, który wymaga dużo pracy - ostatecznie się go nie podjęli i trzeba było czekać do drugiej części gry. Ale też nie obyło się bez rozczarowania, bowiem konsolowa odsłona pojawiła się na rynku wcześniej i PC-towcy mogli tylko patrzeć z zazdrością na swoją konsolową, grającą już z uśmiechem na ustach brać.
Kiedy jednak Destiny 2 pojawiło się na PC wszystko było już jasne. To wersja lepsza w praktycznie każdym względzie. Bardzo dobrze zoptymalizowana, dzięki czemu działała sprawnie nawet na słabszych komputerach. No i oczywiście możliwość uruchomienia produkcji w rozdzielczości 4K i 60 klatkach animacji na sekundę.
Choć z założenia seria opierała się na sterowaniu padem, bez problemu udało się ją zaadaptować do myszki i klawiatury. Różnica w grze jest jednak duża i przesiadając się z pada do PlayStation 4 na naturalne dla FPS-ów kontrolery miałem na początku problemy. Oczywiście te związane były również z dwukrotnie wyższym frameratem, co sprawiało, że mój celownik (i głowa przyzwyczajona do konsolowych 30 klatek) latał nie tam gdzie trzeba. Szybko się oczywiście ogarnąłem i potrafiłem już dostrzec same plusy. No i oczywiście oprawa - tam, gdzie trzeba było iść na konsolach na ustępstwa, PC nie pozostawia złudzeń. Lepsze efekty świetlne, efekty pogodowe, więcej detali zarówno w odwiedzanych lokacjach, jak i na samych modelach postaci. Najlepsza grafika to komputery i basta.
Przenośne Destiny 2?
Podczas gdy większość graczy PC ma pod biurkami stacjonarne komputery, ja „zadowalam się” laptopem do gier. Sprzęt ma dobrą konfigurację, i7 wspomaga go Nvidia GeForce GTX 1070 i choć to karta mobilna, póki co nie zauważyłem by nowości się na takiej konfiguracji krztusiły. Jasne, o 4K zapomnę z uwagi na ekran, ale 60 klatek to coś, do czego znów się przyzwyczajam, po kilkunastoletniej przerwie z hardkorowym graniem na komputerze.
I w tym przypadku PC-towe Destiny 2 jest dokładnie tym, czego chciałem w pierwszej części. Żadna z przenośnych konsol nie byłaby w stanie poradzić sobie nawet z jedynką, tymczasem hej - mamy przecież gamingowe laptopy. Wrzucam taki do plecaka, zabieram do rodziny, do hotelu i mogę spokojnie grać w strzelankę, od której jestem uzależniony. Tu niestety pojawia się duży minus, czyli brak możliwość grania postacią z konsol. Wielka szkoda, masa spędzonych przy padzie godzin, a i tak muszę tworzyć od nowa bohatera, ponownie przechodzić kampanię, ponownie przygotowywać swojego Strażnika do bardziej wymagających starć. Ciekawe czy Bungie zdecyduje się przy kolejnej części na uniwersalne profile postaci, których progres będzie można kontynuować na innych platformach. Nie wiem czy jest to fizycznie możliwe, byłoby jednak świetnym rozwiązaniem dla osób takich jak ja, które nie chcą mieć oddzielnych profili na różnych sprzętach.
Kiedyś wszystko będzie w chmurze
Jednym z powodów, dla którego kupiłem Nintendo Switch była chęć grania poza domem. Oczywiście i tak najwięcej czasu spędzam z konsolą na kanapie (raczej nie podłączam jej do telewizora), natomiast rozpoczęty niedawno Skyrim pokazuje, że można zabrać ze sobą produkcje znane z PC. Oczywiście to jeden z wciąż nielicznych przykładów i raczej wyjątek. Na Switcha jest również Doom, który wygląda bardzo źle i jeśli w ogóle rozważaliście zakup tej wersji, dajcie sobie spokój.
Nie jestem fanem aktualnych systemów do grania w chmurze. Shield jest super, ale to wciąż rozwiązanie nie dla mnie, wymaga podłączenia do zewnętrznego ekranu, a ja chcę grać bez niego, w pełni mobilnie. Póki co muszę się zadowolić samodzielnymi urządzeniami z własną biblioteką gier - ale takie Destiny 2 na Switchu to byłoby coś. Oczywiście mówię czysto teoretycznie, zastosowane w konsoli Nintendo gałki nie nadają się do FPS-ów, co dobitnie pokazał mi Doom. Gdyby jednak któraś z firm zdecydowała się na stworzenie samodzielnego przenośnego urządzenia, podpięła je do chmury…ach. I gdyby wystarczyły mobilne łącza z kart SIM z pełnym dostępem do bibliotek Steam i Battlenet. Komfort grania na mniejszym ekranie jest inny, natomiast mobilność wynagradza tę niedogodność.
Sęk w tym, że mimo tego, jak wygląda dziś growa chmura - to ona jest przyszłością. W którymś momencie pęd za coraz lepszymi kartami graficznymi i konsolami się zatrzyma. Wydarzy się to wtedy, gdy serwery oddające swoją moc obliczeniową zadziałają idealnie, a kompresja pakietów danych pozwoli na bezproblemową grę nawet na słabszych łączach. Wtedy wszyscy zapomnimy o konsolach, zrezygnujemy z zakupu nowych procesorów i kart graficznych. Będziemy natomiast wydawać pieniądze na abonamenty dające nam dostęp do przepastnych bibliotek gier, które uruchomimy w kolejce do lekarza czy tramwaju. Nie mogę się już doczekać, a tymczasem włączam Destiny 2 hotelu, nowe bronie nie znajdą się przecież same.
Oczywiście zapraszam do zapoznania się z recenzją Destiny 2 w wersji na PlayStation 4 oraz Destiny 2 w wersji na PC, którą napisał Artur.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu