Felietony

Ministerstwo Finansów kontra blogerzy i ich koszty

Grzegorz Marczak
Ministerstwo Finansów kontra blogerzy i ich koszty
Reklama

Ministerstwo Finansów zabrało się za interpretacje "na nowo" kosztów związanych z prowadzeniem bloga. Jak czytam na Money.pl okazuje się, że wydatki związane z prowadzeniem bloga nie mogą być traktowane jako koszty działalności gospodarczej. Tak przynajmniej wynika z interpretacji indywidualnej w przypadku sprawy Radosława Piekarza.

Zacytuję ten fragment aby wszystko było jasne

Reklama

Dzielenie się spostrzeżeniami, opiniami, informacjami publikowanymi na blogu wskazuje na osobisty charakter wpisów tam zamieszczanych nie mających bezpośredniego związku z działalnością gospodarczą. W konsekwencji wydatki związane z prowadzeniem bloga, związane są z realizacją osobistych potrzeb Wnioskodawcy

Oznacza to, że jeśli bloger kulinarny wydaje pieniądze na jedzenie w restauracji to nie może sobie tego odliczyć, nawet jeśli jego praca na blogu polega na ocenie restauracji. To samo dotyczy się osób piszących recenzje filmowe, recenzje hoteli, relacje z podróży itp. Zastanawiam się czy to dotyczy też mojej działalności? Kiedy kupujemy sprzęt do recenzji (zdarza się to dość sporadycznie ale się zdarza)? Co z kosztami związanymi z wyjazdami na konferencje? Często jeździmy tam tylko po to aby napisać jeden materiał itp.

Dlaczego Ministerstwo tak interpretuje wydatki blogerów? Bardzo możliwe, że nie rozumie jaki związek ma tworzenie treści na bloga i koszty z tym związane a przychodami pochodzącymi od partnerów i reklam. Wyjaśnię więc.

Blog aby być popularnym, rozpoznawalnym i atrakcyjnym dla reklamodawców musi posiadać treści. Treści te tworzy się ponosząc pewnego rodzaju koszty. Bez treści (czy to tekstowych czy wideo) nie jesteśmy w stanie zbudować sobie grupy czytelników, nie mamy narzędzi aby dotrzeć do odbiorców przez co nie dotrzemy również do reklamodawców. Reasumując tę jakże skomplikowaną sytuację aby tworzyć blog trzeba tworzyć treści - bez treści nie zbudujemy odpowiedniej atencji i nie zarobimy pieniędzy. Widzę więc tutaj związek związek pomiędzy kosztami funkcjonowania bloga a pozyskiwaniem reklamodawców. Wiem, nie wszystkie koszty powinny powodować obniżenie podatku ale chyba to już teraz dość szczegółowo definiują obecne przepisy.

Gdy ta interpretacja zostanie zastosowana na większą skale okaże się, że będzie problemem nie tylko dla blogerów. Każdy portal czy serwis informacyjny posiada podobne koszty. Nie są one bezpośrednio związane z pozyskiwaniem reklam (przecież wyjazd na konferencje nie jest z tym związany) ale z tworzeniem treści.

Chciałbym też nieśmiało zauważyć iż blogerzy prowadzący działalność gospodarczą to też przedsiębiorcy - Ministerstwo w postaci Ministra obiecało, że przedsiębiorcom będzie łatwiej a system podatkowy będzie bardziej przejrzysty i zrozumiały. Nadal czekam na tego typu zmiany choć ta powyższa interpretacja (na którą mimo braku precedensów raczej wszyscy będą się powoływać) raczej do nich nie należy.

To co jednak naprawdę niepokoi to fakt, że resort finansów zmienił wcześniejszą decyzję Dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie, który takie koszty dopuszczał. Nie ma w biznesie nic bardziej przerażającego (przynajmniej dla mnie) niż zmieniające się decyzje i interpretacje związane z sprawami finansowo skarbowymi.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama