Felietony

Microsoft zmarnował potencjał kafelków. Mogły być czymś więcej

Jakub Szczęsny
Microsoft zmarnował potencjał kafelków. Mogły być czymś więcej
Reklama

Obserwując świat nowych technologii, czasami zastanawiam się nad tymi rzeczami, które świetnie rokowały... a jednak nie przetrwały próby czasu. I to nie dlatego, że były słabe - ich autorzy zwyczajnie nie "pociągnęli" ich dalej. Dziś na tapet biorę Microsoft i jego kafelki. Nie bez powodu - był taki okres, że dumnie dzierżyłem windowsowy sztandar i polecałem wkoło Lumie. Dlaczego? Były dobre. I w pewną ideę mocno wierzyłem.

Dotykowy interfejs Windows stoi kafelkami. Microsoft nie wybrał bez powodu takiej metody reprezentacji programów w głównym menu - kafelki łatwo jest "trafić" palcem, a poukładane wyglądają naprawdę estetycznie. Nawet dzisiaj - tutaj jestem absolutnie szczery - interfejs Windows Phone 7.5 wygląda dobrze. Spójrzcie tylko na główne menu - nie dzieje się na nim wiele, ale jest schludnie. Ascetycznie, aczkolwiek stylowo. Na ekranie OLED ciemny motyw mobilnego Windows wyglądał szczególnie efektownie - tak, jakby ekran telefonu komórkowego "nie kończył się". Trudno to wytłumaczyć - to po prostu trzeba było zobaczyć.

Reklama

Po co Microsoftowi były kafle?

Bo w jakiś sposób musiał rozwiązać kwestię obsługi mobilnego Windows. Czasy Windows Mobile poniżej wersji 7 odchodziły w zapomnienie, a Microsoft zauważył, że pewien pociąg zaczyna mu odjeżdżać. Konduktorem tegoż był Jobs, w miarę wcześnie do jednego z początkowych składów dosiadł się Google. Microsoft przyłączył się do jazdy naprawdę późno i załapał się do drugiej klasy. I szczerze? Microsoft miał pomysł naprawdę genialny: trudno sobie wyobrazić to, że autor "kobylastego" Windows, którego gracja w działaniu to czasami coś na wzór tępej siekiery, był w stanie wpaść na coś tak dobrego. Kafelek: ikona, nazwa aplikacji i siema. Kafelki można ułożyć obok siebie, pod sobą, powiększyć je, zmniejszyć... jak kto woli.


Ale nie tylko to urzekało pewną część obserwatorów nowych technologii. Czym większy kafel - tym więcej informacji przekazywała aplikacja obok tego, że była reprezentowana przez kafel. Dajmy na to: Facebook w najmniejszym kafelku pokazywał tylko liczbę powiadomień. W większym pokazywał już to, od kogo jest to powiadomienie. Największy natomiast - od kogo i skrót wiadomości związanej z powiadomieniem. Zasadniczo, użytkownik mógł określić istotność aplikacji za pomocą tego, jak duży kafel ustawiał. Dobrze zorganizowane menu główne pozwalało mi na to, że rzuciłem jedynie okiem na powiadomienia w obszarze Start i... już wszystko wiedziałem. Załatwione - niczego więcej nie potrzebuję. Potem nieco zepsuto to za pomocą Centrum Powiadomień, choć ta zmiana, wprowadzona w późniejszych odsłonach Windows Phone 8 była generalnie bardzo użyteczna.

Zobacz także: Ponad 500 poprawek w Cyberpunk 2077. A to dopiero początek

Generalnie interaktywne kafelki spełniały dwie funkcje: ikony i widżetu jednocześnie. Jako że uwielbiam prostotę (bo sam jestem niesamowicie chaotyczny i wprowadzenie porządku do mojej pracy jest na wagę złota) - taka idea do mnie przemówiła. Wiadomo na pewno, że Microsoft testował bardziej rozbudowane funkcje kafelków. Fiasko mobilnego Windows pogrzebało to, czym mogły się one stać. Gdyby tylko "dziesiątka" nie była tak doszczętnie skopana, a portfolio urządzeń Microsoftu ujawnione przy okazji premiery systemu Windows 10 Mobile nie było tak słabe, być może dziś kafle znaczyłyby znacznie więcej.

Tym mogły być kafle w Windows

Microsoft Research, zespół zajmujący się szeroko rozumianym R&D wewnątrz firmy swego czasu poświęcał wiele uwagi temu, jak będzie wyglądała obsługa Windows przy użyciu interaktywnych kafelków. Nie będę (na razie) mocno się nad tym rozwodził: spójrzcie na materiał stworzony już dobre kilka lat temu przez WindowsBlogItalia, który bazuje na tym, co ujawniał Microsoft.

Użytkownik, korzystając z interaktywnych kafelków, mógł odpowiadać w nich na powiadomienia, które się w nich pojawiały. Można było w tamtym czasie powiedzieć, że jest to naturalna konsekwencja obecności kafelków w Windows - najpierw stanowiły one rozszerzoną reprezentację ikon - aplikacji, następnie ich rola została zwiększona - po to, aby użytkownik mógł wchodzić z tymi kaflami w określoną interakcję. To dokładnie coś, czego oczekuje się obecnie po widżetach w iOS - iOS 15 najprawdopodobniej pozwoli na umieszczenie przez deweloperów przełączników. Dajmy na to - dysponujecie systemem inteligentnego domu: jego aplikacja będzie mieć widżet i z jego poziomu wyłączycie światła lub zasuniecie rolety. Tyle, że w Windows miało to mieć znacznie szerszy "zasięg".

Reklama

Taki kafelek mógł rezerwować sobie na ekranie większy obszar w momencie, gdy użytkownik wchodzi w interakcję - spójrzcie na to, jak zachowywała się aplikacja Outlooka. Bez otwierania programu, możliwe by było zareagowanie na najważniejsze powiadomienia i rozpoczęcie pracy w innym programie. Brzmi jak bajka - oczywiście, o ile zakładamy obecnie, że rozwój Windows nie zostanie w pewien sposób nakierowany z pominięciem warstwy mobilnej oraz dotykowej (co dzieje się obecnie). Wszystko to miało synchronizować się z telefonem z systemem Windows 10 Mobile / Windows Phone na pokładzie. Szczerze? W momencie premiery mobilnej "dziesiątki" najbardziej brakowało mi właśnie przenikalności pracy między komórkowym OS-em, a tym desktopowym. Już pomijam generalnie słabo działające oprogramowanie dla telefonów, nawet na najwyższych ówcześnie modelach.

A co z Mix View w Windows 10 Mobile?

Trzeba wiedzieć, że kierunków rozwoju kafelków w Windows było co najmniej dwa. Sądzę, że było ich znacznie więcej, tylko zwyczajnie nie stały się przeciekami. Nokia McLaren - prototypowy smartfon oznaczany przez niektórych numerem modelu: 935 miał oferować obsługę systemy za pomocą gestów. Tyle, że nie miały być to takie gesty, jakie w telefonach znajdujemy dzisiaj: miały to być gesty "wykonywane w powietrzu". Zestaw sensorów miał rozpoznawać ruch nad ekranem i przekazywać informacje na jego temat do oprogramowania. To natomiast miało przetwarzać ten ruch i przekształcać na zrozumiałe dla urządzenia komendy.

Reklama

Wybaczcie za przydługi wstęp w tym materiale wideo - nie ja je stworzyłem. Generalnie, widać doskonale, jaki był zamysł na rozszerzoną obsługę kafelków w systemie Windows: w topowym modelu mogły być obsługiwane gestami (do tego również była potrzebna "specjalna" wersja mobilnego Windows), a odpowiednie komendy mogły wywoływać ich określone zachowanie na ekranie. To, co widzimy na powyższym materiale to microsoftowska odpowiedź na 3D Touch w telefonach iPhone. iPhone 6S był pod tym względem świetny (właśnie na ten model przerzuciłem się wprost z Lumii 950) - generalnie 3D Touch nie stał się hitem (co mnie dziwi) i słuch po nim jakby zaginął. A muszę przyznać, że idea rozszerzonej interakcji z kaflami / ikoną za pomocą gestu lub mocniejszego naciśnięcia ekranu to coś, co do mnie bardzo przemawia. W mobilnym Windows kafelek "eksploduje" umożliwiając użytkownikowi dostęp do konkretnych akcji. Jeżeli aparat, to możesz od razu wybrać pożądany tryb. Jeżeli przeglądarka, to możesz przejść do ostatniej karty, uruchomić od razu tryb prywatny lub wyczyścić dane przeglądania. Niekoniecznie tak to musiało działać w zamyśle Microsoftu, ale chcę przede wszystkim przekazać Wam ideę.

Sprawdź również: Jeden to za mało. Do sprzedaży trafi kilka nowych modeli Xiaomi Mi 11

Kafle teraz

Generalnie, decyzja o "zabiciu" wszelkich prac rozwojowych nad zwiększonymi możliwościami kafli zapadła prawdopodobnie wraz z tą, która położyła krzyżyk na Windows 10 Mobile - systemie niedopracowanym, niekoniecznie przemyślanym, nieco przepompowanym. Microsoft miał nadzieję, że OS skierowany do klientów biznesowych wypali. Nie wypalił - gigant odszedł od klienteli skupionej wokół nabywców średniaków i entuzjastów. Klienci biznesowi już mieli iPhone'y - nie obchodziło ich bezpieczeństwo, dostęp do Office'a i inne. Tym bardziej, że Microsoft w międzyczasie zaczął kanibalizować sam siebie, chociażby rozwijając świetne aplikacje Office'a, Outlooka dla iOS i Androida.

Po latach, z kafli nie korzystam w ogóle. Serio - nie czuję takiej potrzeby. Wszystko, czego mi trzeba, mam w aplikacjach desktopowych. No, tak - jest jeszcze Messenger, z bety którego korzystam. Ale to wyjątek. Kafelek do obsługi tej aplikacji nie jest mi potrzebny - nawet nie mam go w Menu Start. Właściwie, to nie mam tam... żadnego kafla.

Microsoft miał niezłe pomysły na to, jak popchnąć rozwój interaktywnych kafelków do przodu. Warto podkreślić - miał je w momencie, gdy walka z Androidem i iOS miała jeszcze jakiś sens, a Windows Phone / Windows 10 Mobile można było jakoś sensownie umiejscowić w konkurencji o udziały w rynku mobilnym. Tyle, że możliwości biznesowe się skończyły, a Microsoft i tak mnóstwo dołożył do zabawy w komórkowy OS i dział mobilny Nokii, który non stop generował poważne straty. Muszę przyznać, że interaktywnych kafli mi jest naprawdę szkoda.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama