Microsoft

Microsoft chce wiedzieć, na co aktualnie patrzysz

Jakub Szczęsny
Microsoft chce wiedzieć, na co aktualnie patrzysz
12

Patrząc na szczegóły nowo opatentowanego rozwiązania Microsoftu można odnieść wrażenie, że nie wystarcza już to, że wszystkie dane wyszukiwania są przez i Google i Microsoft zbierane, a następnie przetwarzane w celu dostarczenia nam nie tylko jeszcze bardziej spersonalizowanych kolejnych wyszukiwań,...

Patrząc na szczegóły nowo opatentowanego rozwiązania Microsoftu można odnieść wrażenie, że nie wystarcza już to, że wszystkie dane wyszukiwania są przez i Google i Microsoft zbierane, a następnie przetwarzane w celu dostarczenia nam nie tylko jeszcze bardziej spersonalizowanych kolejnych wyszukiwań, ale i bombardowaniu nas reklamami, które z pewnością do nas trafią - bazują one przecież na tym, czego rzeczywiście moglibyśmy szukać, oczywiście dzięki wcześniej wspomnianym, zebranym danym.

Microsoft wraz z Eye Tracking chce wnieść personalizację danych na jeszcze wyższy poziom. Według założeń opatentowanego niedawno systemu, Microsoft chce śledzić także to, na co patrzy użytkownik, co pozwoli na dostosowanie wyników wyszukiwania do naszych potrzeb. Dane byłyby zbierane głównie przez HoloLens, ale nie byłbym zaskoczony, gdyby Microsoft nie umieścił swojej technologii na przykład w najnowszym flagowcu, który ma korzystać z gestów 3D dzięki systemowi wyspecjalizowanych czujników, które równie dobrze mogą "podglądać" to, gdzie aktualnie na ekranie skupia swój wzrok użytkownik. Jeżeli patrzy akurat na reklamę dajmy na to rowerków do ćwiczeń, zapewne system zacznie zbierać dane, które mogą zostać wyszukane, a ponadto dostarczy więcej takich materiałów reklamowych.

Eye Tracking będzie zbierać dane nie tylko dotyczące tego, na co akurat patrzymy. Wszystkie informacje będą sprzężone z metadanymi obejmującymi aktualny czas, nasze położenie, datę, a także to, czy użytkownik jest sam, czy też z kimś. Wszystkie te dane zostaną potem dołączone do pełnego profilu użytkownika obejmującego także inne dotyczące nas zebrane informacje.

Podczas zapoznawania się ze szczegółami patentu wpadłem na jeszcze bardziej szalony pomysł - zestaw kamer w sklepie wielkopowierzchniowym śledziłby to, co aktualnie oglądamy na półkach sklepowych, na co zwróciliśmy większą, bądź mniejszą uwagę i na tej podstawie potem dostosowywano do klientów odpowiednie oferty reklamowe. Brzmi to nieco przerażająco, ale będąc użytkownikami nowych technologii musimy liczyć się z "ceną", którą czy chcemy, czy też nie i tak musimy zapłacić za dostęp do informacji. A według technologicznych gigantów odpowiednią zapłatą są właśnie informacje.

Z jednej strony jestem zafascynowany tym, jak wielki postęp kryje się za systemami przetwarzającymi ogromne ilości informacji oraz chmurami. Z drugiej jednak zaczynam się obawiać, czy to, co o mnie "wie" mój telefon, komputer nie wykracza poza to, co chciałbym, by ktokolwiek wiedział. To już nie jest tak, że sami obdzieramy się z prywatności. Będąc przyzwyczajonymi do udostępniania o sobie dużych ilości danych, bez mrugnięcia okiem pozwalamy na żniwa, w których kosiarzami są tacy giganci jak Microsoft, czy Google.

Grafika: 1, 2, 3

Źródło: Microsoft News

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu