Nauka

Jeszcze poczekamy. Powrót marsjańskich próbek mocno się przeciąga

Jakub Szczęsny
Jeszcze poczekamy. Powrót marsjańskich próbek mocno się przeciąga
Reklama

Czy Mars skrywa odpowiedzi na nasze najważniejsze pytania dotyczące kosmosu? NASA intensyfikuje swoje działania, aby sprowadzić próbki skał i osadów z Marsa na Ziemię. Projekt Mars Sample Return ma również dać nam jednoznacznie do zrozumienia, czy życie na Marsie kiedykolwiek istniało. Z nową strategią i konkurencyjnymi planami lądowania, NASA zamierza zrewolucjonizować nasze postrzeganie Czerwonej Planety. Choć trzeba zauważyć z odrobiną goryczy, że sprawa dalej się przeciąga.

Mars od dawna uznaje się za miejsce, które mogło kiedyś być gościnne dla życia. Powrót próbek z Marsa pozwoli nie tylko na analizę historii geologicznej planety, ale także na wskazanie procesów, które kształtowały Układ Słoneczny. Jak zauważa Bill Nelson, administrator NASA, owe próbki mogą „zmienić sposób, w jaki rozumiemy wszechświat, a ostatecznie również nas samych”. Współczesne laboratoria na Ziemi są w stanie przeprowadzić badania, które nie byłyby możliwe na Marsie. Próbki z Czerwonej Planety są już zebrane — problemem jest jedynie ich transport na Ziemię.

Reklama

NASA chce to zrobić "po nowemu"

We wrześniu 2024 roku NASA zaakceptowała 11 propozycji dotyczących najlepszych metod powrotu próbek na Ziemię. Po ich analizie zespół strategiczny zaproponował dwie alternatywne ścieżki rozwoju misji, które mają być realizowane równolegle — aż do kluczowego wyboru w 2026 roku. Obie opcje zakładają użycie mniejszej wersji pojazdu Mars Ascent Vehicle, jednak różnią się sposobem lądowania na Marsie.

  1. Metoda tradycyjna: Bazująca na sprawdzonym systemie używanym w misjach Curiosity i Perseverance.
  2. Rozwiązanie komercyjne: Zakładające wykorzystanie nowszych technologii, które mogą obniżyć koszty i uprościć logistykę misji.
Mars skrywa przed nami mnóstwo tajemnic. Transport próbek na Ziemię jest kluczowy, by je rozwikłać

Każda z tych dróg ma na celu minimalizację ryzyka, kosztów i czasu realizacji, a także zwiększenie szans na powodzenie misji. W obliczu obecnych zmian w administracji USA, niewykluczone, iż NASA wybierze wariant współpracy z zewnętrznym partnerem. Naturalnym kandydatem (obok innych firm) do asysty agencji jest oczywiście SpaceX.

Prostota i niezawodność

Platforma lądownika zostanie wyposażona w radioizotopowy system zasilania zamiast paneli słonecznych. To zaś pozwala na działanie urządzeń nawet podczas burz pełnych pyłu, które potrafią na tygodnie odciąć dostęp do energii słonecznej. Dodatkowo uproszczono system ładowania próbek, co zwiększy bezpieczeństwo misji i wyeliminuje ryzyko gromadzenia się pyłu na pojemnikach.

Próbki zostaną następnie umieszczone w orbitującym pojemniku, który zostanie przechwycony przez europejski orbiter Earth Return Orbiter opracowany przez ESA. Miło, że w tej sytuacji spory udział ma również Europa.

Mars Sample Return to priorytet

Sprowadzenie próbek to więcej niż tylko nauka, ambicje lub ciekawość. To ważny krok w przygotowaniach do wysłania ludzi na Marsa. Analiza osadów pozwoli ocenić potencjalne zagrożenia biologiczne i środowiskowe, co jest niezbędne przed planowaniem załogowych misji. Dodatkowo misja otworzy nowe perspektywy dla badań nad początkiem życia w Układzie Słonecznym, mówiąc wprost o tym, jak Ziemia stała się miejscem sprzyjającym rozwojowi życia.

Czytaj również: Astronomiczna kwota za powrót z Marsa, czy NASA da radę?

Projekt jest ambitny i generuje bardzo ważne wyzwania – zarówno technologiczne, jak i finansowe. Równoczesne testowanie dwóch metod lądowania to duże obciążenie dla budżetu, jednak ostatecznie może przyspieszyć realizację misji i zwiększyć jej skuteczność. Ostateczny wybór architektury misji odbędzie się w 2026 roku. Zbliżamy się więc do momentu, w którym próbki z Czerwonej Planety znajdą się w laboratoriach na Ziemi, dostarczając odpowiedzi na fundamentalne pytania o życie i ewolucję wszechświata.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama