LG nie zdołało zyskać najlepszych opinii na świecie z uwagi na kilka wpadek, a ich portfolio urządzeń rzadko kiedy satysfakcjonowało większe grono niż jedynie ich fanów. Jak zamierzają opuścić błędne koło wpadania w coraz większe straty?
Wyścig żółwi, który wreszcie ma się skończyć. Który z azjatyckich gigantów wkrótce zniknie?
Pasjonujący pojedynek z Sony i HTC
Sony, HTC oraz właśnie LG to takie trio, które niby jest doskonale znane, dysponuje sporym zapleczem, ale finalnie nie wszystko idzie im zgodnie z planem. Dobra, Japończycy odbili się od dna i nawet ich ostatnie flagowce wreszcie zwracają na siebie uwagę i nie rażą już tak bardzo swoją powtarzalnością, ale nadal ich dział mobilny nie należy do grona najbardziej rentownych. Po drugiej stronie mamy Tajwańczyków.
U nich sytuacja wygląda beznadziejnie. Wkrótce powinni zaprezentować swój smartfon wykorzystujący blockchain, a jednocześnie stawiają na branżę wirtualnej rzeczywistości, choć taki pomysł na siebie nie brzmi szczególnie przekonywująco. Chyba że to rzeczywiście zostało dokładnie przeanalizowane przez specjalistów w tej dziedzinie. Niepodważalne pozostaje jednak to, że ich straty rosną z kwartału na kwartał i kolejne nowości tego nie zmieniają.
Z kolei LG ma specyficzne podejście do swojego działu mobilnego. Cały koncern radzi sobie wyśmienicie i widać, że jest dosłownie na fali, notując rekordowe wyniki. Ogółem po trzecim kwartale mogą liczyć na skonsolidowany zysk w wysokości 660 milionów dolarów, ale część odpowiedzialna za telefony wygenerowała aż 123 miliony straty. Kiepska sprawa. Na pocieszenie to progres z minus 172 trzy miesiące wcześniej.
Rewolucja za rogiem - LG i 5G mają być duetem sukcesu
Niedawno zaprezentowano LG V40 ThinQ. Moim zdaniem znakomity sprzęt, nawet wyposażony w potrójny aparat główny, któremu trudno wytknąć jakiekolwiek braki, ale widać, że firma bardziej nastawia się na 2019 rok. Już sam prezes działu mobilnego, Hwang Jeong-Hwan pochwalił się, że LG będzie jednym z trzech pierwszych producentów, którzy będą w stanie od razu dostarczać smartfony wspierające łączność 5G.
Do tego mamy doniesienia, że taki model pojawi się już w pierwszej połowie 2019 roku. W dodatku mamy nie mieć do czynienia z odgrzewanym kotletem, a czymś zupełnie nowym, więc chyba najbardziej naturalną odpowiedzią wydaje się być nowy flagowiec. Być może już nie z serii G, a jakiejś innej, podkreślającej dokonane zmiany. W końcu już w tym roku Koreańczycy bardzo poważnie zastanawiali się nad zmianą nazewnictwa.
Dobrze by było jeszcze, gdyby dostrzegli kilka błędów w reklamowaniu swoich urządzeń oraz zwykłym dopasowaniu ich pod kątem wymagań. Po prostu ich oferta wydaje się być teraz delikatnie dziwna, tym bardziej że konkurencja pokazuje, że można mieć więcej za mniej i to nie tylko ta najtańsza z Chin. Na pewno firma musi sobie poradzić jeszcze z zapewnieniem odpowiedniej jakości - wpadka z psującymi się płytami głównymi w high-endach pozostaje plamą w ich historii.
Zastanawiam się tylko, czy firma będzie chciała na dłużej bawić się w telefony. W praktyce w roli dostawcy dla innych producentów będą mogli więcej na tym zarabiać, a wiara w to, że 5G odmieni ich los, wygląda na dziecinną. Cóż, pożyjemy, zobaczymy, kto najlepiej sobie poradzi z naszego słabego trio: Sony, LG czy HTC. Obawiam się tylko, że wkrótce z tej walki odpadnie ostatni z wymienionych.
źródło: Gizmochina
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu