Jeszcze kilka lat temu obracanie obcymi walutami w Polsce nie należało ani do najłatwiejszych, ani tanich. Banki owszem oferowały konta, na których można było trzymać dolary, funty czy euro, ale zazwyczaj ograniczały się właśnie do 3-4 najpopularniejszych walut. Dodatkowo jakakolwiek wpłata lub wypłata środków w obcej walucie na rachunek w złotówkach wykonywana była po mało atrakcyjnym kursie. Spread, czyli różnica między kursem kupna i sprzedaży potrafił sięgać kilku procent i generował dodatkowe koszty.
Temat opłat bankowych nie jest zresztą nowy. W ostatnim czasie coraz częściej słyszymy o możliwości nakładania prowizji za samo trzymanie środków na koncie. Obecnie stopy procentowe w Polsce są na rekordowo niskich poziomach, co odbija się na zyskowności banków. Banki nie mogą sobie pozwolić na straty, więc szukają dodatkowego źródła zarobku. W krajach Europy Zachodniej już od dłuższego czasu stopy procentowe są poniżej zera, dlatego standardem jest tam dopłacanie za trzymanie pieniędzy w banku.
Nawet jeśli klienci indywidualni nie są w tej chwili narażeni na ujemne oprocentowanie oszczędności w złotych, nie jest wykluczone, że niedługo będzie dotyczyć to innych walut, np. euro. Niektóre banki pobierają już takie opłaty od firm, trzymających na swoich kontach spore środki w zagranicznych walutach. Nic jednak nie stanie raczej na przeszkodzie, aby podobne opłaty wprowadzić również dla klientów detalicznych, szczególnie tych z zasobniejszym portfelem. I nic raczej nie zapowiada, aby sytuacja w najbliższym czasie miała się diametralnie zmienić.
Jak pokazują m.in. badania UCE RESEARCH i SYNO Poland opublikowane ostatnio przez Money.pl, Polacy nie mają zamiaru płacić za możliwość trzymania pieniędzy w banku. Blisko ¾ z nas po wprowadzeniu takich opłat natychmiast wypłaciłoby środki i przeniosło oszczędności do innej instytucji, niekoniecznie bankowej. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że nawet jeśli rachunek nie jest ujemnie oprocentowany, to dodatkowe opłaty sprawiają, że w praktyce i tak płacimy bankom za trzymanie pieniędzy.
Na szczęście, jeśli chodzi o nasze oszczędności, nie jesteśmy już ograniczeni wyłącznie do oferty banków. Fintechy takie jak Cinkciarz.pl oferują łatwy i co ważne darmowy dostęp do portfela walutowego, który pozwala łatwo wpłacać i wypłacać pieniądze, a także szybko wymieniać 28 walut po atrakcyjnych kursach. W porównaniu do tradycyjnych kont bankowych, takie rozwiązanie ma sporo zalet. Obsługa konta na Cinkciarz.pl jest przy tym bardzo prosta. To zasługa nowoczesnej aplikacji na smartfony i intuicyjnego interfejsu na stronie WWW.
Darmowe konta walutowe w Cinkciarz.pl
Cinkciarz.pl daje dostęp do aż 28 różnych walut w portfelu walutowym. Wśród nich te najpopularniejsze, jak dolar amerykański, euro czy funt brytyjski, mniej popularne (np. korona czeska, kuna chorwacka, forint węgierski), jak i egzotyczne – jen japoński, peso meksykańskie czy bat tajlandzki. Jest zatem w czym wybierać. Co więcej, pomiędzy wszystkimi walutami można dokonywać szybkiej wymiany po korzystnym kursie. Potrzebujecie dolarów, a w portfelu jest tylko euro? Żaden problem. Cinkciarz.pl w ciągu kilku sekund wymieni wam jedną walutę na drugą po rynkowym kursie i będziecie mogli zasilić nią kartę płatniczą.
Skoro już o karcie mowa, w fintechu takim jak Cinkciarz.pl nie potrzebujecie osobnej do każdej waluty, co bardzo chętnie zaoferowałyby wam banki, oczywiście pobierając od każdej karty dodatkową opłatę. Tutaj mamy jedną kartę wielowalutową, wydaną przy współpracy z VISA. Można nią płacić praktycznie w dowolnej walucie. Mało tego, nawet jeśli nie macie danej waluty na rachunku, to karta pobierze potrzebną kwotę, wymieniając w locie np. złotówki. Ważne jest tylko, aby środki znalazły się na rachunku karty, bo dla większego bezpieczeństwa portfel walutowy oddzielony jest od rachunku karty, z którego dokonywane są płatności. O tym jednak napiszemy sobie za moment.
Warto też dodać, że zasilenie portfela walutowego możemy zrealizować na kilka sposobów, w tym za darmo tradycyjnym przelewem bankowym. Cinkciarz.pl ma konta w wielu bankach, więc w większości popularnych instytucji będzie to traktowane jako przelew wewnętrzny, który realizowany jest natychmiast. Jeśli zależy Wam na czasie, to można zawsze skorzystać z płatności ekspresowej przy pomocy BLIKa, karty płatniczej, przelewu online (PayByLink) bądź zasilenia z portfela PayPal, Google Pay, Apple Pay, Trustly, UnionPay czy Visa Checkout. Możliwości jest sporo.
Z portfela walutowego możemy również wypłacać pieniądze w dowolnej walucie na dowolne konto, w tym również zagraniczne. W przypadku kont w walutach obcych może pojawić się prowizja, ale o jej wysokości zawsze zostaniecie poinformowani przed dokonaniem transakcji, więc nie ma tu żadnych ukrytych kosztów. To również spora zaleta względem banków, które czasami obciążają nas opłatami, których nie jesteśmy wcześniej świadomi.
Portfel walutowy spełnia poniekąd rolę naszej walutowej „bankowości” elektronicznej. Możemy w nim zarządzać środkami w różnych walutach bez ograniczeń związanych np. z niekorzystnymi kursami walutowymi, jakie oferują banki.
Pieniądze jeszcze bardziej bezpieczne
Wróćmy jednak do naszej karty wielowalutowej i kwestii dwóch sald. Jak już wspominałem, portfel walutowy jest oddzielony od rachunku karty wielowalutowej. Płacąc przy pomocy karty czy np. wybierając gotówkę w bankomacie, musimy najpierw zasilić jej rachunek, co można zrobić w kilka sekund z poziomu aplikacji w smartfonie. W ten sposób zawsze mamy kontrolę nad tym, ile pieniędzy jest dostępnych na karcie i ograniczamy ryzyko kradzieży, gdyby np. ktoś niepowołany chciał skopiować dane karty i próbować wypłacić z niej większe środki. W takiej sytuacji możemy szybko przesunąć pieniądze z rachunku karty na portfel walutowy i uniknąć większych szkód. Kartę można też przy pomocy aplikacji czasowo zablokować albo zastrzec i wyrobić sobie nawet w kilkanaście sekund nową, wirtualną wersję, co przydaje się szczególnie podczas płatności w internecie, a niebawem będzie można też korzystać z niej na telefonie i płacić zbliżeniowo.
I skoro już wspomniałem o tych płatnościach w internecie, nie raz się pewnie wam zdarzyło, że jakiś przedmiot miał kosztować kwotę X, ale ostatecznie z rachunku karty pobrano kwotę Y, która jest wyższa. W przypadku karty wielowalutowej wydawanej przez fintech Cinkciarz.pl taka sytuacja nie będzie miała miejsca, bo na rachunek karty przelejemy sobie tylko kwotę X. Nie musimy się też ograniczać do jednej karty. Poza wersją fizyczną można sobie również wyrobić kartę wirtualną, która doskonale nadaje się do płatności w internecie. Oddzielne limity sprawiają, że możecie czuć się bezpieczniej, podając dane dodatkowej karty w sieci, zamiast swojej podstawowej, z której korzystacie na co dzień. Przykładowo, jeśli kartę wirtualną wykorzystujecie np. tylko do płatności za jakąś subskrypcję, dajmy na to Netfliksa, to możecie ustalić limit płatności na poziomie kosztu abonamentu. Nikt nie wyda więc za jej pomocą więcej niż wynosi limit. Kartę wirtualną można również czasowo blokować, w takiej sytuacji nie można nią płacić. Dla bezpieczeństwa kartę odblokujemy w aplikacji tylko w sytuacji gdy chcemy akurat za coś zapłacić. To proste ale bardzo skuteczne rozwiązanie zwiększające bezpieczeństwo naszych pieniędzy. I co więcej fintech Cinkciarz.pl nie pobiera żadnej opłaty za kartę wirtualną, a to wcale nie jest regułą w bankach, które i tak rzadko takie rozwiązanie oferują.
Funkcja dwóch sald ma też dodatkową i całkiem prozaiczną zaletę. Pozwala ograniczać własne zapędy w wydatkach podczas wyjazdów. Jeśli ustalimy sobie sztywny budżet i daną kwotę pieniędzy przelejemy na kartę, to nie będzie nas kusić, aby wydać za dużo. To bardzo dobry czynnik dyscyplinujący, szczególnie podczas zagranicznych wojaży, gdzie chwilowa słabość może owocować zbędnymi wydatkami. Jeśli jednak stwierdzicie, że chcecie przeżyć ten lot balonem nad malowniczym krajobrazem włoskich Alp, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby szybko doładować kartę złotówkami lub inną walutą i zapłacić za tę przyjemność.
Waluty to także sposób na oszczędzanie
Chciałbym też poruszyć jeszcze kwestię związaną z oszczędzaniem w sensie dosłownym. Żyjemy w globalnej wiosce, a polski złoty nie jest walutą, która znajduje się chociażby w 10 najpopularniejszych na świecie. Wahania kursu względem innych walut potrafią być całkiem spore, dlatego uważam, że każdy z nas powinien trzymać chociaż część swoich oszczędności w obcych walutach. Oprocentowanie takiego rachunku ma drugorzędne znaczenie, bo i tak liczy się przede wszystkim kurs, czyli aktualna wycena przeliczona na złotówki.
Korzystne kursy wymiany oferowane przez fintech Cinkciarz.pl oraz możliwość błyskawicznego przewalutowania sprawiają, że możemy dokonać transakcji w najdogodniejszym dla nas momencie. Widzicie, że euro kosztuje najmniej od kilku tygodni? To warto skorzystać i wymienić złotówki na europejską walutę, którą później zawsze można wykorzystać np. na wakacjach. Rozłożenie zakupu waluty na kilka transz w dłuższym czasie pozwala ograniczyć ryzyko kursowe i ostatecznie okazuje się korzystniejsze, a do tego uczy nas regularnego oszczędzania. Portfel walutowy w takich zastosowaniach również spisuje się wyśmienicie.
Artykuł powstał przy współpracy z fintechem Cinkciarz.pl.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu