Tomasz kilka dni temu poruszył bardzo ciekawy temat: elektronika jako prezent komunijny. Odniósł się do konkretnego przypadku, okularów Gear VR i wska...
Komunie powinni organizować w sklepach z elektroniką
Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...
Tomasz kilka dni temu poruszył bardzo ciekawy temat: elektronika jako prezent komunijny. Odniósł się do konkretnego przypadku, okularów Gear VR i wskazał na ich wadę w tym kontekście. Mnie interesuje całe zagadnienie, wszystkie te komputery i tablety kupowane przy okazji uroczystości, która kiedyś miała chyba inny charakter. Teraz zrobił się z tego czas żniw dla sklepów z elektroniką.
Problem (oczywiście dla wielu osób to nie jest problem) nie jest nowy, obserwujemy go do kilku lat. Na forach internetowych i w sieciach społecznościowych pojawiają się dyskusje, dotyczące prezentów komunijnych. Coraz częściej w propozycjach występuje elektronika: smartfony, tablety, aparaty, komputery. A ostatnio też drony, smartwatche - hełmy do rzeczywistości wirtualnej powinny być brane pod uwagę za rok czy dwa. Branżowe serwisy i portale dostrzegły potrzebę niesienia pomocy niezorientowanym i tworzą zestawienia najlepszych prezentów komunijnych.
Powinienem się już przyzwyczaić. Jeśli obserwuje się coś dziwnego przez kilka lat, to w końcu zaczyna się to inaczej traktować, zdziwienie ustępuje. Ale w tym przypadku cały czas drapię się w głowę z niedowierzaniem. Ostatnio usłyszałem dwa pytania dotyczące "elektronicznego prezentu komunijnego" - dla części rodziny i znajomych jestem tą osobą, która wie, co tam w trawie piszczy, gdy idzie o nowe technologie i mogę służyć pomocą przy okazji zakupów. Dzięki temu najpierw zapytano jaki komputer będzie najlepszy na komunię, a potem inna osoba dopytywała czy lepszy będzie tablet czy smartwatch. Bo smartfon i laptop już są.
Nie chcę nikogo obrażać albo zakazywać kupowania takich prezentów, po prostu zastanawiam się nad tym zjawiskiem. Za moich czasów też nie było tak, że dostawało się tylko Biblię, ale komunia nie zamieniała się w bazar elektroniczny. Jasne, że dwie dekady temu elektronika nie była tak popularna i powszechnie dostępna, jak dzisiaj, od tego czasu pojawiło się sporo nowych urządzeń, ale chyba nie jest to jedyna przyczyna zmian. Przeobrażeniom uległ cały rytuał, tradycja poszła w kąt, a na pierwszy plan wyszła dziwna potrzeba zrobienia większego widowiska.
Przyznam, że nie wiem, po co dziecku lustrzanka, nie jestem pewien, czy powinno ono dostawać drona, czy potrzebny jest najnowszy smartwatch, który za 2-3 lata już taki fajny nie będzie. Nie jestem psychologiem, rodzicem też nie, ale jako osoba obserwująca to zjawisko mogę napisać, że robi się coraz... gorzej? Raczej dziwnie. Za pięć lat komunie zaczną być organizowane w sklepach z elektroniką, po wstępie z księdzem i "występami", dzieciaci będą mogły przejść do kolejnego etapu: wybierania sprzętu, który należy im się z tej okazji. Producenci i sklepy przygotują specjalną ofertę, jakaś firma cateringowa umili czas przekąskami, w trakcie białego tygodnia mogą się odbyć kursy obsługi konkretnych urządzeń. Rodzice i goście spełnią swój obowiązek, firmy, fiskus i dzieci będą zadowolone. Widzę to.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu