Linux

Komputery typu Mini PC z logo Linuksa Mint? Wszystko fajnie, ale nie za taką cenę...

Tomasz Popielarczyk
Komputery typu Mini PC z logo Linuksa Mint? Wszystko fajnie, ale nie za taką cenę...
10

Producenci Linuksa Mint nie mają zamiaru czekać, aż dostawcy pecetów łaskawie zaczną fabrycznie instalować ich system, rezygnując z Windowsa. Dlatego wprowadzają na rynek własne urządzenia o nazwie Mintbox. To co je cechuje, to oczywiście Linux Mint na pokładzie, niewielkie gabaryty i... powalająca...

Producenci Linuksa Mint nie mają zamiaru czekać, aż dostawcy pecetów łaskawie zaczną fabrycznie instalować ich system, rezygnując z Windowsa. Dlatego wprowadzają na rynek własne urządzenia o nazwie Mintbox. To co je cechuje, to oczywiście Linux Mint na pokładzie, niewielkie gabaryty i... powalająca cena.

Twórcy projektując Mintbox mieli na celu, jak sami zaznaczają, stworzenie czegoś unikatowego, niezwykłego i specjalnego. W rezultacie powstały dwa modele typu mini-PC. Producent opisuje je jako zgrabne, ciche i nie generujące nadmiernego ciepła urządzenia, które idealnie nadadzą się jako wyposażenie domowego zacisza. Czy rzeczywiście? Przyjrzyjmy się!

Z wyglądu urządzenia przypominają raczej routery, aniżeli pełnokrwiste komputery. Jednak po dokładniejszym zbadaniu ich obudów, da się zauważyć pokaźną liczbę portów w tylnej części, do których podłączymy podstawowe urządzenia sterujące czy chociażby monitor. Ogólnie trzeba przyznać, że na tle innych komputerów tego typu Mintbox prezentuje się nad wyraz dobrze. Metalowe obudowy są zgrabne, skromne i bardzo małe, co stawia je w znacznie lepszym świetle niż analogiczne sprzęty ze stajni ASRocka, Della czy innych producentów. Przyznam, że znacznie chętniej widziałbym na swoim biurku takie cudo.

Ale wygląd to nie wszystko. Właściwie dla zaawansowanego użytkownika to sprawa drugorzędna. Komputer ma w końcu działać i dobrze sprawdzać się w multimediach, internecie czy chociażby grach. Jak jest w tym wypadku? Oba urządzenia wyposażono w dwurdzeniowe procesory AMD. W tańszym modelu znajdziemy APU G-T40N, pracujący z częstotliwością 1 GHz, a w droższym (nazywanym też "pro") układ  APU G-T56N, z rdzeniami ustawionymi na 1,65 GHz. Nie oszukujmy się - są to raczej niskobudżetowe jednostki, którym daleko chociażby do procesorów z rodziny Sandy Bridge pierwszej generacji (o Ivy już nie wspominając...). Ze strony graficznej Mintbox ma wsparcie kart Radeon (odpowiednio są to modele 6290 i 6320). Nie są to również imponujące pod względem wydajności modele. W zasadzie ich główną zaletą jest bardzo niska konsumpcja energii. Do tego dochodzą jeszcze malutkie, jak na obecne standardy, dyski twarde - 250 GB. Taki zestaw w zupełności powinien zadowolić amatorów multimediów i internetu.

Na pewno narzekać jednak nie będą posiadacze dużej liczby urządzeń peryferyjnych. Mintbox został wyposażony w szereg dodatkowych portów i złącz, wśród których znajdziemy: 2 eSATA, 4 USB (dwa w standardzie 3.0 i dwa w starszym 2.0), 2 gniazda mini-PCIe oraz jedno złącze mSATA. Do tego dochodzi też moduł WLAN 802.11 b/g/n oraz Bluetooth. Pod tym względem Mintbox wypada zatem nieźle. Ale czy to wystarczy?

Na pewno nie, gdy spojrzymy na ceny urządzeń. Tańsza wersja kosztuje 476 dolarów, a za model pro zapłacimy 549 dolarów. Do cen należy ponadto doliczyć koszty przesyłki i podatek VAT. TO zdecydowanie zbyt dużo. Za nieco ponad 500 dolarów można trafić już na pierwsze 15-calowe notebooki z Sandy Bridge na pokładzie (Core i3) i dyskami 640 GB. Mintbox będzie przy nich wysiadał pod niemal każdym względem.

Ale przyjmijmy, że klient szuka małego komputera, który podłączy do telewizora lub dużego monitora. Co zamiast Mintboksa? Google proponuje Chromebox za 329 dolarów z Sandy Bridge.  Za 599 dolarów będziemy mieli też Maca Mini opartego na Core i5 2,3 GHz i 500 GB dyskiem. Jedyne, czego te urządzenia mogą pozazdrościć Mintboksowi jest dedykowany GPU i więcej RAM-u (w przypadku propozycji Apple). Wybór jest chyba prosty?

Mintbox jest efektem współpracy z firmą CompuLab i są właściwie klonami komputerów z rodziny fit-PC3. Do Polski urządzenia wysyłał będzie izraelski oddział firmy. Mają docierać do nas w trakcie tygodnia od złożenia zamówienia. Więcej informacji na ten temat znajdziecie na stronie fit-PC. Nie jest to zatem żadna rewolucja, a właściwie brandowane modele.

Właściwie mam mieszane uczucia na temat inicjatywy twórców Linuksa Mint. Widać, że szukają jakiegoś źródła dochodu, które wsparłoby projekt. Widać też, że stoi za tym chęć dotarcia z systemem do coraz większej liczby odbiorców. Z drugiej jednak strony jedyne co wyróżnia Mintbox na tle konkurencji to atrakcyjny wygląd i (jak zapewniają) kulturalne oraz ekonomiczne działanie. Czy to wystarczy? Niestety nie sądzę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu