Jak już pewnie wiecie, Netflix ponad miesiąc temu opublikował nową świąteczną animację pod tytułem Klaus. I chciałem wam powiedzieć, że warto ją obejrzeć, bo Klaus to świetnie opowiedziana i ciekawa historia, która spodoba się nie tylko dzieciakom.
.
Klaus - to nowa wersja znanej legendy
O Klausie zrobiło się głośno jakiś czas temu, gdy okazało się że będzie dostępny za darmo, Wcześniej nie kojarzyłem żadnych zapowiedzi tego tytułu i nie widziałem nawet trailera. Co prawda może się wydawać, że wtedy na świąteczne bajki było jeszcze nieco za wcześnie, mieliśmy przecież dopiero połowę listopada, ale akurat Netflix nie jest tutaj ewenementem. Świąteczną atmosferę czuć już w sklepach, na ulicach i w telewizji. Nikt też nie powinien przecież narzekać na prezenty, nawet jeśli przychodzą o kilka tygodni za wcześnie.
Korzystając z wolnego popołudnia włączyłem Klausa dzieciom i nawet nie zauważyłem kiedy sam się wciągnąłem w oglądanie. Uwagę w pierwszej kolejności zwraca przede wszystkim świetny dubbing, Netflix się postarał i zatrudnił czołówkę polskich aktorów do podkładania głosów, na czele z Wiktorem Zborowskim w roli tytułowego Klausa. Choć tak naprawdę głównym bohaterem jest Jesper, członek elitarnej akademii... listonoszy, który nie za bardzo się do tej pracy nadaje ;-).
To druga kwestia, która przyciąga uwagę widza, historia na początku wcale nie zapowiada się na kolejną "świąteczną" bajkę. Nasz bohater trafia na placówkę do odosobnionej osady na kole podbiegunowym, gdzie jest nie tylko zimno, ale też bardzo ponuro. Sytuacji nie poprawia też fakt, że cała wioska podzielona jest na dwa obozy Kargulów i Pawlaków (Krumów i Ellingboe'czyków), które od zawsze ze sobą walczą. W takich warunkach nie jest łatwo prowadzić poczty, bo tutaj listami nikt nie jest zainteresowany. Fabuły nie chcę wam jednak w całości zdradzać, bo największą frajdą jest jej odkrywanie podczas oglądania.
Klaus technicznie stoi na wysokim poziomie
Warto jeszcze podkreślić też świetną animację, która miejscami jest bardzo mocno przerysowana ale ma to swój urok, który świetnie wpisuje się w całą absurdalność niektórych elementów tej historii. Technicznie trudno mi tutaj cokolwiek zarzucić i widać, że Netflix SPA Studios dołożyło wszelkich starań aby strona wizualna stała na bardzo wysokim poziomie. A wracając jeszcze do dubbingu, nie widziałem co prawda oryginału, ale myślę, że polska wersja nie ma się czego wstydzić. Gwarantuje wam, że nie raz się uśmiechniecie podczas oglądania, a kto wie, na koniec może się w oku zakręci jakaś łza... Serdecznie polecam.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu