Wiecie co się dzieje z ludźmi, którzy rozprowadzają pirackie gry? Nie dzieje się dobrze. To małżeństwo prowadzące strony z ROM-ami gier Nintendo musi zapłacić japońskiej firmie 12 milionów dolarów.
Prowadzili stronę z pirackimi ROM-ami gier. Teraz muszą zapłacić Nintendo 12 milionów dolarów
Dobrze przeczytaliście, 12 "dużych baniek". Kwota ogromna, szczególnie patrząc, że stroną która musi ją zapłacić nie jest duża firma, tylko zwyczajne małżeństwo. No może nie do końca zwyczajne, skoro zdecydowało się prowadzić strony z ROM-ami, czyli obrazami gier.
Jacob i Christian Mathias to para z Arizony w USA. Prowadzili dwie strony z ROM-ami - LoveROMS.com i LoveRetro.co. ROM-y to obrazy gier, które następnie ładuje się do emulatora - czyli programu imitującego konsolę. To tak prosto i w skrócie. W tym momencie każdemu powinna zapalić się lampka - "ale jak to obrazu gier, jak to emulator i w dodatku wszystko za darmo?" Zaraz obok powinno zapalić się światełko z napisem "naruszenie praw autorskich". Nie zapalało się ani osobom, które te dwie strony odwiedzały i pobierały z nich pliki, ani właścicielom witryn. No i teraz zapalił się wielki neon z napisem "płacicie 12 milionów dolarów".
I nie, to nie jest żądanie Nintendo, które od jakiegoś czasu walczy z tego typu stronami. To już decyzja sądu. Jak finalnie zakończy się sprawa? Z jednej strony, dla przykładu, Nintendo może się nie ugiąć i robić wszystko żeby pieniądze zostały im zapłacone. Nie jest to oczywiście zbyt realne, ale na pewno jest dobrym pokazem tego, że japoński gigant nie zamierza przymykać oka na tego typu działania, a kary są ogromne. Podejrzewam, że w związku z tym wielu administratorów podobnych witryn po prostu się przestraszy i zamknie swoje strony. Jestem natomiast bardzo ciekawego odbioru tej sprawy w internecie - można mieć bowiem pewność, że podniosą się głosy o pazerności korporacji i zabijaniu sceny emulacji.
Jest też oczywiście duża szansa na to, że Jacob i Christian Mathias nie będą musieli zapłacić całej kwoty, wiele dużych firm idzie w takich sprawach na ugodę. Na chwilę obecną natomiast para przyznała się do winy, zgodziła się zapłacić, usunęła obie strony i musi teraz przestać używać sprzętu i gier Nintendo, które ma w swoim posiadaniu.
Nie sposób pominąć też tego, co wyświetla się aktualnie na zdjętych stronach.
Przeprosiny dla Nintendo. Nasza strona, LoveROMS.com/LoveRetro.co, oferująca w przeszłości nieautoryzowane kopie gier Nintendo, narusza prawa autorskie i znaki towarowe Nintendo. LoveROMS.com/LoveRetro.co wie o szkodzie jaką wyrządziło firmie Nintendo, jej partnerom i klientom, oferując naruszające prawo kopie gier i zgodziło się zaprzestać wszystkich tego typu aktywności. Aby uzyskać dostęp do legalnych gier Nintendo w sieci, proszę odwiedzić www.nintendo.com - w celu uzyskania informacji o sklepie z grami Nintendo.
Jak to się stało?
Nie daje mi spokoju pewne pytanie. Co siedziało w głowie dwóch dorosłych osób, że zdecydowały się świadomie prowadzić stronę z ROM-ami? Bo myślę, że konsekwencje były dla nich jasne, a reakcja Nintendo i ostateczny, niekorzystny dla nich, finał sprawy nie jest zaskoczeniem. Prowadzenie strony z pirackimi ROMami gier, naruszającymi prawa autorskie Nintendo musiało się tak skończyć i chyba jedyne zaskoczenie to zasądzona kwota - ciężko było po prostu strzelać na jakich pieniądzach się to skończy. 12 milionów dolarów to kwota ogromna, wręcz abstrakcyjna dla przeciętnego człowieka.
Wielokrotnie spotkałem się z opinią, że emulacja i związane z nim pobieranie ROM-ów jest w pełni legalne. No cóż, wygląda to tak - emulator sam w sobie (jak i jego pobranie) to nic złego. Ot kolejny program, który coś potrafi. Problem legalności pojawia się kiedy trzeba coś do niego załadować - coś, czyli grę. Piractwem jest pobieranie zarówno BIOS-ów jak i ROM-ów, choć są wyjątki. Mogą bowiem wygasnąć prawa autorskie, jednak jest to tak długi okres (70 lat), że żadna z popularnych gier się jeszcze na to nie załapała. Aby korzystać z emulatora należy również posiadać zarówno oryginalną konsolę lub oryginalne gry, które będziecie emulować. Myślę, że osób spełniających te warunki jest garstka, a emuluje się dlatego, że brakuje konkretnej konsoli i gier na nią. Wystarczy jeszcze raz przeczytać tekst na obu stronach z ROM-ami, myślę że to całkowicie rozwiewa wątpliwości dotyczące legalności uruchamianych i pobieranych ROM-ów.
Mam wrażenie, że temat emulacji odżył trochę w ostatnich latach, kiedy to czołowi producenci zdecydowali się wypuszczać odświeżone wersje starych gier lub sprzedawać oficjalne retro konsole pokroju NES Mini, SNES Mini i PlayStation Classic. To zamknięte konstrukcje, w których zestaw gier nie może być zmieniony lub rozszerzony, wielokrotnie czytałem głosy typu “tak? to ja nie dam im moich pieniędzy i ściągnę emulator”.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu