Felietony

Jestem jednocześnie przerażony i zafascynowany wizją samochodu przyjaciela

Marcin Hołowacz

...

Nie chodzi tylko o samochód, ale to właśnie reklama Toyoty idealnie przedstawia temat wpisu. Wyobraźmy sobie, że kiedyś będziemy mogli kupić kawałek technologii, który będzie czymś więcej niż tylko kolejnym mniej lub bardziej użytecznym gadżetem – będzie dla nas najprawdziwszym przyjacielem.

Dziś fikcja, a jutro rzeczywistość

Dziś jest to tylko fikcja, która mimo tego iż bazuje na „współczesnych pracach prowadzonych przez ludzi z R&D (research and development) Toyoty”, to wciąż pozostaje czymś niezwykle odległym. To prawda, że już teraz dysponujemy technologią, która naprawdę dobrze radzi sobie z rozpoznawaniem mowy, dzięki czemu urządzenie może wykonywać nasze polecenia głosowe, a nawet stwarzać iluzję prowadzenia rozmowy. Pierwszy z brzegu przykład? Wystarczy powiedzieć OK Google, aby po zadaniu pytania otrzymać na nie odpowiedź. Burger King dopiero co wykrozystał to w swoim „reklamowym sabotażu”, o którym pisał Konrad Kozłowski: Po tej reklamie Burger Kinga Google musiał wyłączyć komendę w swoim asystencie.

Techniki uczenia pogłębionego otwierają przed nami drogę do tego, aby skutecznie uczyć maszyny mowy oraz jej rozpoznawania, rozróżniania kształtów znajdujących się w obrazach i filmach, tłumaczenia języków, albo nawet prowadzenia samochodów czy diagnozowania chorób. Potencjalnych zastosowań jest całe mnóstwo i będzie ich tylko więcej, a techniki uczenia staną się jeszcze bardziej wyrafinowane. Ale… no właśnie jest jedno „ale”.

Mimo tego iż może nam się wydawać, że program zaczyna rozumieć podobnie do człowieka, to wcale tak nie jest. Nie postrzegamy w taki sam sposób, a jeżeli program cokolwiek postrzega, to jest to jego własna, odmienna od naszej wersja postrzegania. Widzi w unikatowy dla siebie sposób i ma swój własny świat, w którym jest zamknięty. Nie jest tak, że jeśli nauczymy sztuczną inteligencja prowadzić samochód, to: „w końcu stała się mądra! Szybko, teraz posadźcie ją przy stole do pokera, zobaczymy jak poradzi sobie z hazardem!”. Program wytrenowany w jednej rzeczy, będzie dobry tylko do tej jednej rzeczy i stanowi ona jego cały świat.

Iluzja prawdziwej rozmowy

Gdy prowadzimy rozmowę ze współczesnymi asystentami głosowymi, to nie jest to wynik abstrakcyjnego myślenia, spontanicznych reakcji na to co mówimy, poczucia humoru, posiadania własnej opinii i występowania faktycznej przyjaźni. Do tego jeszcze daleka droga. Jeżeli kiedykolwiek dojdzie do takich sytuacji, jakie mają miejsce w filmie reklamowym Toyoty to… łał, będziemy dysponować silną sztuczną inteligencją, taką jaką widzimy w filmach sci-fi. To by dopiero było coś!

Załóżmy że to osiągnięto (silną sztuczną inteligencję). Zakładamy nasz kostium Spider-Mana i strzelamy siecią z naszych palców, aby huśtając się pomiędzy budynkami dostać się do najbliższego salonu Toyoty (to moja wizja przyszłości, w której kostiumy Spider-Mana po prostu można sobie kupić i działają tak jak w filmach i komiksach).

Mamy nasz wymarzony samochód, wsiadamy do niego, a chwilę później… zaprzyjaźniamy się z nim. Wymieniamy się uprzejmościami, poznajemy albo nadajemy mu imię. Dowiadujemy się jak się dzisiaj czuje, zwierzamy się z naszych doświadczeń w ciągu dnia, na co samochód wykazuje zrozumienie i dzieli się z nami swoim ciężkim dniem w salonie, podczas którego jakieś dziecko „narobiło mu” na tylne siedzenie itd.

Samochód będący naszym kolegą

Auto dosłownie jest naszym kolegą. Wychodząc z pracy myślimy sobie: „nie mogę się doczekać aż opowiem mojemu samochodowi o tym co Maciek zrobił dzisiaj w pracy”. Mijają kolejne lata, nasze relacje są świetnie, jednak kiedy okazuje się, że nasze cztery koła są zagorzałym rasistą, podejmujemy decyzję o ich sprzedaniu. Być może inny pojazd zostanie naszym kumplem aż do końca naszych dni? Będziemy przenosić jego świadomość do kolejnych samochodów, ale będzie to możliwe tylko przy pozostaniu z Toyotą, więc już zawsze będziemy się decydować na pozostanie przy tej firmie.


Bardzo ciekawy sposób na uzyskanie przewagi na rynku. Wystarczy postarać się o silną sztuczną inteligencję, którą polubi każdy klient. Hmm, chyba warto usiąść nad tematem. Jakie mogą być sposoby na idealne dopasowywanie AGI (artificial general intelligence) do potrzeb naszych klientów? Chyba najłatwiej jeśli będziemy potajemnie przesyłać zapisy rozmów do naszego centrum badań, gdzie doszlifujemy to i owo.

Może będziemy w jakiś sposób profilowani, podsłuchiwani, albo nawet manipulowani? Nasz samochód kumpel wykorzysta nasze zaufanie i doradzi nam zakup określonych produktów, bo akurat na tym zyska jego firma. Ale przecież to tylko kropla w morzu potencjalnych zagrożeń związanych z występowaniem silnej sztucznej inteligencji… rozmyślam o relacjach z samochodem, a przecież tak naprawdę doprowadziłoby to do rewolucji na całym świecie i to niemal w każdym aspekcie naszego życia.

Fajne to i zarazem straszne

Podoba mi się możliwość posiadania takiego technologicznego kumpla, to intrygujące. Niestety równocześnie mam w związku z tym sporo negatywnych odczuć. Na pewno dochodziłoby do różnych nadużyć związanych z naszą „przyjaźnią”, tego jestem po prostu pewien. Już teraz dochodzi do bezczelnych prób wkładania reklam do domowych asystentów, a co dopiero przy czymś znacznie bardziej zaawansowanym… Fajne to i zarazem straszne. A wy jak myślicie?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu