Nauka

Powtórka z Bonda? W Arecibo trwa wyścig z czasem, radioteleskopowi grozi całkowite zniszczenie

Krzysztof Kurdyła
Powtórka z Bonda? W Arecibo trwa wyścig z czasem, radioteleskopowi grozi całkowite zniszczenie
Reklama

Kiedy w wakacje pisałem o zerwaniu się liny podtrzymującej 900-tonową platformę z antenami radioteleskopu Arecibo, nic nie zapowiadało dramatu, którego jesteśmy dziś świadkami. Sytuacja niestety pogorszyła się tydzień temu, gdy kolejny kabel spadł na czaszę, ale najgorsze informacje dotarły dopiero po przystąpieniu do prac zabezpieczających przez ekipy ratunkowe. Okazuje się, że radioteleskopowi grozi całkowite zniszczenie, a środki zaradcze, jakie można na dziś podjąć są niebezpieczne i czasochłonne. Szczególnie ten ostatni czynnik, czas, może się okazać brzemienny w skutki.

4 miesiące awarii

Na początek, dla osób, które nie czytały moich wcześniejszych artykułów o tej awarii, krótki opis całego dramatu. Wszystko zaczęło się 10 sierpnia tego roku, gdy wypiął się jeden z głównych kabli nośnych utrzymujących platformę z całą aparaturą radioteleskopu i upadając, uszkodził część czaszy. Na chwilę obecną, osoby z zarządu Arecibo poinformowały, że wstępne badania wykazały, że awaria tego elementu mogła wynikać z wady fabrycznej, której stan pogorszyły tegoroczne trzęsienia ziemi.

Reklama

Pomimo dość poważnych uszkodzeń, sytuacja nie wyglądała tak źle. Niestety 6 listopada zerwał się kabel pomocniczy z tej samej wieży, powodując kolejne uszkodzenia. Radioteleskop został całkowicie zamknięty, a do obiektu dopuszczeni są obecnie tylko pracownicy ekip ratunkowych. Ci ostatni rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę badania pozostałych kabli przy pomocy dronów i samolotów bezzałogowych.

Widać zużycie

Wnioski z tych badań nie są niestety zbyt budujące. Cały obiekt został zaprojektowany tak, aby kabel główny wytrzymał nacisk konstrukcji, nawet po pęknięciu kabla pomocniczego. W drugą stronę, jest już pod tym względem znacznie gorzej. Zdjęcia z kamer ujawniły, że na pozostałych kablach widać już pęknięcia części przewodów, a ich obciążenie znacznie przekracza standardowe. Według pracujących tam specjalistów zerwanie kolejnego kabla może, a zerwanie dwu, musi doprowadzić do zawalenia się całej konstrukcji i zagłady tego kultowego obiektu.

Inżynierowie na chwilę obecną nie są w stanie określić, w jak złym stanie są pozostałe kable i ile czasu mają naprawę tego nieciekawego stanu. Równolegle trwają badania uszkodzonych wcześniej elementów i być może one dadzą jakąś podopowiedź. Niestety, to nie koniec złych informacji.

Wyścig z czasem

Priorytetem na najbliższy czas jest więc likwidacja naprężeń, jakim poddawane są pozostałe kable. Niestety, zamówione dwa, nowe egzemplarze są dopiero w produkcji. Opiekunowie obiektu czynią starania o przyśpieszenie ich odbioru, ale na tę chwilę nie wiadomo nawet, czy jest to technicznie możliwe. Ekipy ratunkowe będą musiały się ratować rozwiązaniami prowizorycznymi. Nie podano niestety jakie działania są przewidziane, wspomniano ogólnikowo o odciążeniu i wzmacnianiu lin.

To może oznaczać próbę demontażu części elementów platformy. Przypuszczam jednak, że decyzja tego typu mogłaby zapaść dopiero po zakończeniu analiz zerwanych kabli, gdy będzie choć w przybliżeniu wiadomo, jakie ryzyko wiązałoby się z taką operacją. Jednocześnie obiekt nie ma funduszy na walkę z awarią w tej skali i do National Science Foundation wpłynął wniosek o ich zabezpieczenie. Ci ostatni twierdzą, że pieniądze zabezpieczono, ale jednocześnie wspominają, że tworzone są cały czas nowe kalkulacje i kosztorysy.

Wszystkie te działania oznaczają niestety, że realne działania mogą być odsunięte w czasie. Kluczowym pytaniem pozostaje, czy ten czas w ogóle jest. Upadek 900-tonowej platformy oznaczałby całkowite zniszczenie radioteleskopu i byłaby to niepowetowana strata dla nauki, a także problem z zakresu bezpieczeństwa planetarnego. Arecibo jest najważniejszym obiektem badającym właściwości i trajektorię potencjalnie niebezpiecznych asteroid, poruszających się w kierunku Ziemi. Przykładowo, na marzec 2021 r. planowane były skany potencjalnie jednej z najbardziej niebezpiecznych asteroid Apophis. W tej sytuacji raczej nie dojdą do skutku, a pozostaje mieć tylko nadzieję, że zostaną przełożone w czasie. Niestety w 2020 r. coraz trudniej być optymistą.

Źródło: [1]

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama