Gry

Pokażę Wam jak zarobić grając w Fortnite. Nawet 100 zł na godzinę

Paweł Winiarski
Pokażę Wam jak zarobić grając w Fortnite. Nawet 100 zł na godzinę
Reklama

“Wyłącz te gry, nic Ci w życiu nie dadzą” - mówiła matka. “Nie zarobisz na nich grosza” - dodawał ojciec. Standardowa gadka rodziców, którą pewnie słyszał każdy. Ciekawe co by powiedzieli na taką, niezwiązaną z e-sportem czy streamingiem akcję. 100 zł za godzinę to całkiem niezłe pieniądze za granie.

A na takie stawki mogą liczyć “ochroniarze” w Fortnite. Do takiej fuchy nie trzeba mieć za sobą społeczności w usłudze streamingującej czy umowy z Epic Games. Wystarczy, że będziecie dobrzy w Fortnite i sprzedacie swoje umiejętności ochraniając mniej doświadczonych graczy. Idąc krok dalej - pewnie kiedyś pojawią się w sieci oferty dla introwertyków, dzięki którym będzie można wynająć znajomych do wspólnego grania - póki co jednak wszystko rozchodzi się o tak zwany skill.

Reklama

BBC dotarło do kilku utalentowanych graczy w Fortnite i dowiedziało się, że pojawiają się tego typu oferty. Usługa ochraniającego plecy kumpla kosztuje u niejakiego Aarona 7 funtów za godzinę (czyli około 35 złotych), jednak pojawiają się podobne oferty nawet za funtów 20. Oznacza to, że za godzinę wspólnego grania i wcielania się w ochroniarza mniej doświadczonego gracza Fortnite ludzie potrafią zarobić nawet 100 zł. Chyba sami przyznacie, że to sporo jak za relaksujące granie. No bo skoro ktoś jest w Fortnite dobry, to oznacza że spędza dużo czasu przy produkcji Epic (lub ma wrodzony talent, ale tak naprawdę jedno i drugie). A tak nie dość, że poćwiczy ochranianie ziomka z drużyny, to jeszcze wpadnie mu za to kasa. Żyć nie umierać, prawda?

Rozumiem usługę, ale kto za to płaci?

Widziałem już wiele różnych ofert graczy. Sprzedawane były konta, świadczone usługi nabijania doświadczenia na postaciach, czy zdobywania kolejnych "prestiży" w Call of Duty. Można też kupić różnego rodzaju przedmioty, na przykład do jakiegoś MMO. Nie jest to nic nowego i funkcjonuje od wielu lat. Gratuluję pomysłu, skoro i tak ktoś spędza masę czasu przy grze, to czemu miałby jakoś na niej nie zarobić? Ale wynajmowanie kogoś do wspólnego grania?

Wydaje się bez sensu, ale postarajmy się go w tym trochę poszukać. Po pierwsze - posiadanie mocnego towarzysza w grze battle royale oznacza, że dużo łatwiej będzie dojść do finału starcia, a potem je wygrać. Wygrana oznacza natomiast zdobycie doświadczenia dla postaci. Podejrzewam, że w zakresie usługi "ochrony" zawiera się również swoisty trening - jeśli nie czynny, to bierny. W grach zespołowy można się wiele nauczyć podpatrując kumpla z zespołu. Nie sądzę natomiast by osoba ochraniająca jakoś specjalnie spinała się i nie odpowiadała chociaż na pytania związane z grą. To dwa.

Trzy - Fortnite to nie tylko ogromny sukces dla Epic Games. Gra wygenerowała blisko 300 milionów dolarów, ale trzeba też pamiętać jak dobrze radzą sobie gracze streamingujący rozgrywkę z tej produkcji. Tani na przykład streamer Ninja jest w stanie zarobić w ten sposób pół miliona dolarów miesięcznie. Swego czasu mówiło się o tym, że Epic Games płaci za promowanie gry w ten sposób. Mamy więc młodych ludzi, którzy chcę zarobić - a nawet jeśli nie potrzebują pieniędzy, chcieliby na przykład zaistnieć w sieci, by zabłysnąć przed znajomymi. I wtedy taki trener nie różni się zbyt wiele od trenera personalnego na siłownik. Spełni swoją rolę, nauczy, ochroni. Sytuacja win-win.

Z drugiej strony 20 funtów za godzinę wspólnego grania to sporo, niezależnie od tego, czy mówimy o UK, USA czy Polsce. Gdyby jednak nie było chętnych na takie wspólne granie, to nie byłoby też ofert dla "ochroniarzy", prawda?

źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama