Pierwszy zestaw porządkowy od Bluelounge opisywałem na AntyWebie kilka tygodni temu — chodzi oczywiście o naklejki Quick Peek. Gadżet fajny, ale przez to że ograniczony systemowo do iOS — nie dla wszystkich pomocny. Dzisiaj chciałbym powiedzieć coś więcej na temat ich produktów, których zadaniem było pomóc mi w uporaniu się z wszędobylskimi kablami. Z jakim skutkiem?
Jak uporządkować kable i zaprowadzić porządek na biurku? — test akcesoriów Bluelounge
Kilka dni temu narzekałem na ilość kabli, która otacza mnie w codziennym życiu. Tu kabel, tam dwa, tam kilkanaście. Za biurkiem pajęczyna, za telewizorem pajęczyna. Od dłuższego czasu starałem sobie jakoś z problemem poradzić — a jako że staram się zachować względny minimalizm, to nie mam jednocześnie podłączonych kilkunastu urządzeń. Polski dystrybutor akcesoriów Bluelounge zaproponował mi zestaw, który miałby pomóc mi zaprowadzić chociaż trochę porządku. I jak widać na powyższym zdjęciu — ilość akcesoriów która miała mi w tym pomóc nie była mała. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem cały ten zestaw byłem przerażony, ale okazało się że lwia część produktów faktycznie sprawdziła się w praktyce.
Nie wiesz jak uporządkować kable przy listwie? To jest dobry sposób
Zacznijmy od największego akcesorium, które znalazłem w paczce. Była to plastikowa skrzynka z otworami po prawej i lewej stronie. Znacie temat: długa listwa z kilkoma gniazdami — a dookoła niej kilka(naście) kabli zmierzających w kilku kierunkach. Nie wygląda to specjalnie estetycznie. Już teraz z doświadczenia mogę powiedzieć, że niezbyt rzucająca się w oczy skrzynka wygląda dużo estetyczniej. A przez to, że niczego nie musiałem zamykać w niej na ścisk, nie bałem się o przegrzanie czy niekontrolowane niespodzianki. Proste pomysły są najlepsze — wiadomo.
Zamiast sześciu kabli — dwie prowadnice
No dobrze, to skoro dużo udało mi się już ukryć w skrzynce, to czas na dalsze porządki. Na powyższych zdjęciach widać już prowadnice, w których udało mi się ukryć więcej niż jeden kabel. To akcesorium Soba, na które składają się nie tylko "ubranka", ale również cały zestaw rozgałęźników i przypinek, które pozwolą je przygwoździć w miejsce na którym nam zależy. Prowadnica nie jest specjalnie szeroka, ale bez problemu zmieściłem tam kilka kabelków. Jest stosunkowo sztywna, ale oczywiście kable można bez problemu zagiąć. Wypełnienie jej nie było specjalnie łatwym zadaniem, ale patrząc na efekt końcowy mogę spokojnie stwierdzić, że było warto chwilę pocierpieć. Z sześciu kabli które wisiały za biurkiem zostały dwie prowadnice, które dodatkowo wygodnie przyczepiłem do ściany, aby szły torem który sam ustaliłem. Silne taśmy dwustronne pewnie trzymają się zarówno ściany jak i powierzchni blatu, gdzie kończą swoją "podróż".
Rozwiązanie problemu zaplątanych słuchawek
Jeżeli nie korzystacie z słuchawek bezprzewodowych albo tych, które mają te specjalne płaskie kable — to z pewnością regularnie czeka was gimnastyka z rozplątywaniem kabelków za każdym razem, gdy po nie sięgacie. Na ten problem też znalazła się niepozorna solucja: gumowe kółko, wokół którego można szybko i komfortowo okręcić nasz zestaw słuchawkowy. Wygodne i — co najważniejsze — ekspresowe w użyciu.
Stojaki: dla słuchawek i zegarka
Tutaj absolutnie nie ma się nad czym rozwodzić. Stojak do nausznych słuchawek to bardzo prosta, ale jednocześnie też lekka i wyjątkowo estetycznie wykonana konstrukcja. Jasne wykończenia i aluminiowa centralna część przywodzą na myśl estetykę, w której od wielu lat pozostaje Apple. Cóż, jak widać — nie tylko Beatsy całkiem nieźle na nich leżą.
Podkładka do Apple Watch okazała się być niewielkim okręgiem, do którego można łatwo przepleść własną ładowarkę. Nie wyróżnia się jakoś szczególnie wizualnie, nie jest też specjalnie użyteczna. Największym plusem jest zręczne ukrycie kolejnego kabla — jeżeli więc zawsze ładujecie zegarek w tym samym miejscu, np. na szafce nocnej — możecie rozważyć jej zakup. W przeciwnym razie raczej nie zawracałbym sobie nią głowy.
Sprawdź akcesoria Bluelounge w redcoon.pl. Ceny już od 30 PLN. Kliknij!
Podręczne ładowarki: do baterii i lightning
Z jednej strony ładowarki do baterii AAA mogą wydawać się już reliktem przeszłości, z drugiej wciąż nie potrafimy się z nimi rozstać (serdecznie pozdrawiam kontrolery od Xboxa i starszych konsol Nintendo). Dlatego taka kompaktowa, mierząca raptem kilka centymetrów wersja dla USB wyjątkowo mi się spodobała. Nie jest to żadne zaawansowane technologicznie urządzenie, ale jest lekkie i tym bez wygórowanych wymagań z pewnością wystarczy.
Jeżeli zaś chodzi o Lightning, czyli moduł do ładowania przenośnych urządzeń Apple — tutaj mamy do czynienia z wersją wyjątkowo kompaktową, zamkniętą w formie estetycznego klucza. Nie jest to specjalnie wygodne rozwiązanie na co dzień, ale doraźnie ma szansę uratować nam skórę — dlatego, zgodnie z przykazaniem, dołączyłem je do pęku kluczy który na co dzień noszę i może kiedyś się przyda. Zobaczymy — a na co dzień zostaję przy tradycyjnym kablu.
Porządek w kablach: przyklejane uchwyty
Rzecz drobna i bardzo niepozorna. A jak się szybko okazało — jedna z ważniejszych w całym tym zestawie. Dwa rodzaje uchwytów: na jeden i na cztery kable. Montujemy do powierzchni za pośrednictwem zamieszczonej na nich taśmy dwustronnej — no przyznacie sami, że łatwiej już się nie da. A kiedy już wiemy co, jak i gdzie chcemy przykleić, to kilkanaście sekund i gotowe. Warto jednak zwrócić uwagę na rozmiary tego typu gadżetów — wiecie, żeby później nie było problemów z tym, że kable wypadają, albo po prostu się nie mieszczą.
Poza przykładami użycia które widzicie powyżej, zdradzę wam też, że uchwyty te świetnie sprawdziły się także jako "prowadnice" do kabli przyklejone tuż nad listwą podłogową.
Koniec pajęczyny w schowkach i plecaku
To nie jest tak, że tylko słuchawki lubią płatać figle i plątać się we wszystkich możliwych kierunkach. Podobne historie dotyczą przecież także wszystkich innych miejsc, gdzie rzucimy luźno kable. Im cieńsze, tym większy problem. Jedni stosują opaski zaciskowe, inni stawiają na gumki recepturki... a jeszcze inni wybierają dedykowane rozwiązania. I tutaj dostałem dwa warianty: gumki zaciskowe w dwóch wielkościach oraz silikony w formie kwadratu.
Zacznę może od opcji, która była dla mnie o wiele mniej satysfakcjonująca — czyli wspomnianych kwadratów. Jak widać, mają one nacięcia z obu stron. To miejsca, gdzie wkładamy kabel. Problem polega jednak na tym, że choć mogą się odrobinę rozciągnąć, to raczej musimy tutaj trafić kablem z rozmiarem — za gruby się nie zmieści. Za cienki będzie wypadał. Ale nawet taki który działał — jak widoczny na zdjęciach lightning, nie był specjalnie łatwy do zamieszczenia. Może to kwestia wprawy, ale na ten moment nie wyobrażam sobie tego na co dzień w przypadku kabli z których regularnie korzystamy np. po przyjściu do biura.
O wiele bardziej zaprzyjaźniłem się z gumkami zaciskowymi. Te dostępne są w dwóch rozmiarach — ale przez to, że zaciskamy je jak nam się żywnie podoba, nawet większe bez problemu poradzą sobie z niewielkimi kablami. Wszystko bowiem zależy od tego jak je zapniemy.
Kable? Uporządkowane. Porządek na biurku? Jest!
Jeżeli miałbym odpowiedzieć na pytanie, czy akcesoria te spełniają swoje zadanie — zdecydowanie powiedziałbym tak. Nie obyłoby się jednak bez "ale". No bo owszem, wszystkie te dodatki naprawdę działają — problem polega jednak na tym, że nie ze wszystkich chciałbym korzystać na co dzień. Kwadratowe gumki do spinania kabli są zbyt niewygodne w obsłudze, abym kilka razy w tygodniu chciał spinać za ich pomocą kable. Podkładka na Apple Watcha niby spełnia swoją rolę, ale dla mnie jest trochę przerostem formy nad treścią — podobnie zresztą jak ładowarka w formie klucza. Bo mimo próbowania kilku wariantów jej użycia, to nawet najwygodniejszy (tj. gniazdo USB w komputerze) pozostawia wiele do życzenia. Dla mnie odkryciem okazały się uchwyty do kabli oraz skrzynka na listwę, które naprawdę potrafią zdziałać cuda w kwestiach porządku. Wysokiej jakości materiały z których są wykonane (nawet wykorzystana taśma trzyma tak mocno, że zerwałem ją ze ściany z farbą) i prostota użytkowania od razu zapewniły im pozycję lidera w moim osobistym rankingu. A jako że sam korzystam z nich na co dzień już od kilku tygodni mogę powiedzieć, że są naprawdę użyteczne i naprawdę świetnie sprawdzają się w swoich zadaniach. Kwestią sporną pozostaje jeszcze cena — bo choć akcesoria od Bluelounge są naprawdę fajnie wykonane, to z porównaniem do podobnych produktów konkurencji — tutaj kwoty są wygórowane. Ale jeżeli to was nie odstrasza i wiecie, że sprawdzą się też u was, to nie macie się nad czym zastanawiać. Możecie śmiało wybrać się na zakupy!
Sprawdź akcesoria Bluelounge w redcoon.pl. Ceny już od 30 PLN. Kliknij!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu