Felietony

Jak to robią w Japonii - zapatrzeni w ekrany

Konrad Kozłowski
Jak to robią w Japonii - zapatrzeni w ekrany
16

Ustawiam się w kolejce, czekam maksymalnie 4 minuty i wsiadam do metra. Nie słyszę absolutnie żadnych rozmów, no oprócz tych, które toczą moi znajomi z Polski. Reszta pasażerów na czas podróży wybiera jedną z dwóch czynności - sen albo skierowanie swojego wzroku w ekran. Jaki? Jakikolwiek. iPhone...

Ustawiam się w kolejce, czekam maksymalnie 4 minuty i wsiadam do metra. Nie słyszę absolutnie żadnych rozmów, no oprócz tych, które toczą moi znajomi z Polski. Reszta pasażerów na czas podróży wybiera jedną z dwóch czynności - sen albo skierowanie swojego wzroku w ekran. Jaki? Jakikolwiek.

iPhone, iPhone, iPhone, o jakiś Android ale za cholerę nie wiem co to za model, iPhone, iPhone, Sony, Sony Ericsson, Huawei, iPhone, 3DS, 3DS, iPhone, Sony Ericsson... i tak w kółko. Do tej pory nie zauważyłem nikogo z Windows Phonem, widziałem jedną czy dwie osoby z BlackBerry - nie chcę jednak przekreślać ich szans, jeszcze trochę się tu rozejrzę:). Jeżeli ktoś ma do przejechania więcej niż 3-4 stacje może zrobić tylko jedno - odblokować ekran, umieścić (najczęściej białe) słuchawki w uszach i wsiąknąć w wirtualny świat. Co tam robią? Z moich obserwacji wynika, że najczęściej wysyłają po prostu SMS-y, ale nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić czy niektórzy nie korzystają z innych sposobów wymiany wiadomości, ponieważ dosyć ciężko jest odróżnić jakąkolwiek aplikację od drugiej;) No może z wyjątkiem tych, które znam doskonale jak Facebook czy Twitter, które o dziwo, nie są tu tak popularne jakbym sądził. Zaobserwowałem również, iż u wielu osób ikonka telefonu na iPhone'ach i smartfonach z Androidem, znajduje się nie tylko poza dockiem, lecz dosyć często na drugim czy trzecim ekranie ze skrótami do aplikacji. Niestety jeszcze nie poznałem przyczyny takiego stanu rzeczy.

Nie jest jednak tak, że każdy Japończyk posiada smartfona - pełno tu tzw. feature phone'ów, przede wszystkim modeli z klapką. Przez pierwsze kilkanaście godzin pobytu nie udało mi się namierzyć jaki konkretnie jest to model, którego z producentów. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, ponieważ w zdecydowanej większości są to telefony przeznaczone jedynie na lokalny rynek. Na ulicach pełno jest również ludzi kroczących do pracy, szkoły z pochyloną głową i zapatrzonych w ekranych swoich telefonów. Ku mojemu zdziwieniu, zauważyłem że kilkakrotnie korzystają oni z map (najczęściej Google'owskich) wybierając cel podróży lub podglądając jakie ciekawe miejsca można znaleźć dookoła.

I tak, jest to bardzo zauważalne, zdecydowanie bardziej niż w Polsce, gdzie i tak ludzie ze spuszczonymi głowami są coraz częstszym widokiem. Oczywiście wynika to z wielu czynników, których w Polsce nie doświadczymy jak obowiązek zachowania ciszy w środkach komunikacji publicznej czy nieco większej świadomości technologicznej mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Pytajac wielokrotnie o drogę lub fajną knajpkę uzyskiwałem pomoc/odpowiedź na ekranie smartfona. Była to wyznaczona trasa w aplikacji z mapami lub przetłumaczone zdanie z języka japońskiego na angielski (przy wykorzystaniu Tłumacza Google). W taki sposób można u większości rdzennych mieszkańców Tokio uzyskać cenne wskazówki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AppleiPhonejaponiaAzjaAndroid