Brytyjski Jaguar Land Rover, którego właścicielem jest indyjski koncern Tata Motors, testuje elektroniczny portfel, który miałby pozwolić kierowcom zarabiać tokeny kryptowaluty IOTA. Uczestnicy tego programu mieliby dostawać wynagrodzenie między innymi za dzielenie się danymi o natężeniu ruchu drogowego czy jakości nawierzchni.
Jaguar Land Rover zapłaci za dzielenie się danymi o ruchu drogowym w kryptowalucie
Tokeny IOTA za dane o ruchu drogowym
Jak podaje Reuters, Jaguar testuje obecnie takie rozwiązanie w kilku swoich samochodach w centrali firmy w Shannon w Irlandii. W przyszłości wszystkie nowe auta tego producenta miałyby zostać wyposażone w elektroniczny portfel, w którym będzie można gromadzić tokeny IOTA. Jedyny wymóg to posiadanie stałej łączności 4G/LTE do raportowania danych. Według przedstawicieli producenta samochodów, inne firmy jak chociażby twórcy aplikacji nawigacyjnych, mogliby w ten sposób płacić kierowcom za dane o natężeniu ruchu (prędkości ich pojazdów na danym odcinku drogi) czy informacje o jakości drogi.
Dodatkowe tokeny można będzie w przyszłości zarobić też np. za dzielenie się swoim samochodem z innymi. Zgromadzone środki można by było natomiast wydać np. na opłaty parkingowe, ładowanie auta elektrycznego czy opłaty autostradowe. Wykorzystanie kryptowaluty ma tę zaletę, że transakcje są szybkie, darmowe i bez pośredników. IOTA jest obecnie wyceniana na około 0,31 USD i po tej informacji zanotowała dzisiaj wzrost o ponad 17%. Twórcy tego tokena mają znacznie większe ambicje i chcą aby z ich waluty skorzystali także inni producenci samochodów. Stworzenie globalnego systemu połączonych aut wygląda jak utopia, ale z pewnością mogłoby wpłynąć na poprawę jakości życia kierowców gdyby stało się rozwiązaniem ogólnodostępnym.
Niekoniecznie musi być to nawet rozwiązanie wbudowane w samochodzie, wystarczy przecież smartfon z dedykowaną aplikacją. Pytanie tylko co na to np. Google, który dane o ruchu drogowym bierze z naszych smartfonów z Androidem za darmo ;-). Stworzenie globalnej bazy informacji o natężeniu ruchu drogowego, z której mogłyby korzystać popularne aplikacje jak właśnie Google Maps, Waze, Yanosik czy TomTom byłoby czymś, co z pewnością doceniłby każdy kierowca. Zastosowań może być jednak znacznie więcej, jestem przekonany, że za dane dotyczące naszej jazdy samochodem z chęcią zapłacą np. ubezpieczyciele.
Link4 płaci za spokojną jazdę samochodem
Przykładu nie trzeba wcale daleko szukać, Link4 jako jedna z pierwszych firm ubezpieczeniowych wprowadził program Kasa Wraca, w ramach którego kierowca zgadza się na monitorowania swojej jazdy w zamian za potencjalne zniżki w kosztach ubezpieczenia. W ciągu 2 lat działania programu z oferty skorzystało już 34 000 kierowców, którzy średnio zyskali po 220 PLN. Rekordzista wykręcił premię w wysokości 1200 PLN, a w sumie klienci zyskali podobno ponad 1,3 mln PLN pokonując ponad 70 mln kilometrów.
Posiadacze polisy komunikacyjnej w Link4 mogą zdobyć premię spełniają przez 11 miesięcy minimalne warunki, na które składa się przejechanie przynajmniej 200 km w miesiącu (w tym 5 dni z trasami ponad 10 km) z włączoną aplikacją NaviExpert i modułem Kasa Wraca. Nawigacja agreguje dane dotyczące naszej prędkości i porównuje je do ograniczeń na danych odcinkach. Dodatkowo nagradzana jest płynność ruchu, a karane gwałtownie przyśpieszanie i hamowanie. Aplikacja na tej podstawie klasyfikuje nas do odpowiedniego profilu, który decyduje o wysokości premii. Nagrodę można wybrać w gotówce, albo obniżyć przy jej pomocy cenę kolejnej polisy nawet o 30%.
Co ciekawe według danych Link4, aż 8 na 10 kierowców decyduje się na kontynuowanie ubezpieczenia w systemie Kasa Wraca. Wykorzystanie efektu grywalizacji powoduje, że kierowcy jeżdżą bezpieczniej, dzięki czemu firma oszczędza na wypłatach potencjalnych odszkodowań. Kto wie czy za jakiś czas tego typu polisa nie stanie się standardem, co byłoby zapewne korzystne dla nas wszystkich.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu