Jest to tekst Jacka Artymiaka, który tworzy serwis texy.co Od kilku dni w sieci coraz częściej pojawiają się informacje o przygotowywanym w USA i U...
Jest to tekst Jacka Artymiaka, który tworzy serwis texy.co
Od kilku dni w sieci coraz częściej pojawiają się informacje o przygotowywanym w USA i UE postępowaniu antymonopolowym, którego celem ma być Apple. Zarzuty dotyczą rzekomego spisku Apple i wydawców książek mającego na celu utrzymanie wysokich cen ebooków.
Firma z Cupertino na pewno nie jest święta, ale w tym przypadku trudno jest mi zgodzić się z zarzutami o skubanie czytelników. Prawdziwy zbój inne ma imię, ale żeby to wiedzieć trzeba być wydawcą. Bo dopiero wtedy, gdy poznamy zasady publikowania ebooków zobaczymy kto jest przyjacielem czytelnika. A zatem, chociaz to mało popularne, spróbujmy spojrzeć oczyma wydawców na zasady publikacji książek na dwóch popularnych platformach: iBooks (Apple) i Kindle (Amazon).
"Złe" Apple
Wydawcy współpracujący z Apple nie mają większych powodów do narzekań, ponieważ zasady rozliczeń są w przypadku iBooks proste jak budowa cepa: 70% ceny jaką płaci kupujący trafia po odliczeniu ew. zaliczek na podatek dochodowy na konto wydawcy. Cenę książki ustala wydawca.
"Dobry" Amazon
W przypadku Amazona mamy do czynienia z ciekawym trikiem mającym rzekomo chronić klienta przed wysokimi cenami ebooków.
Amazon daje wydawcom wybór między 70% a 35% przychodu ze sprzedaży (przed odliczeniem zaliczki na podatek dochodowy). Jeżeli wydawca ustawi cenę na poziomie $2.99 do $9.99, wtedy zarobi 70% (przed odliczeniem zaliczki na podatek dochodowy), ale jeżeli ustawi ją niżej lub wyżej zarobi tylko 35%. A zatem, jeżeli wydawca chce zarobić $7 na książce, musi ustawić jej cenę na $9.99, ale jeśli chciałby zarobić już $8, to musi ją wycenić na $22.86 co drastycznie podnosi ceny końcowe bez znaczącego wzrostu zysku dla wydawcy bo Amazon zatrzymuje w takim wypadku 65% ceny książki, bez ponoszenia dodatkowych kosztów.
Jest to celowe działanie Amazona mające na celu utrzymanie cen ebooków na atrakcyjnym poziomie po to, żeby wypromować platformę Kindle. Jeff Bezos dobrze wie, że jeśli pozwoli wydawcom na dowolne ustawianie cen, oni ustawią je na wyższym poziomie, np. $19.99 co może zmniejszyć atrakcyjność Kindle.
Zarówno Amazon jak i Apple "zachęcają" wydawców do faworyzowania własnych platform dystrybucyjnych prośbą, groźbą, lub przekupstwem, ale to nie Apple wypada tu jakoś mało pozytywnie. Można obu firmom stawiać zarzuty o narzucanie wydawcom warunków współpracy, które kłócą się z zasadami wolnego rynku i ograniczają zdrową konkurencję, ale politycy mogliby powstrzymać się od opowiadania bajek o ochronie kieszeni konsumenta przed pazernym Apple i mogliby wreszcie spojrzeć w kierunku Amazona.
Osobiście nie widzę na podstawie posiadanej wiedzy żadnej winy Apple, ale widzę jak działania Amazona "w obronie klienta" tak naprawdę powodują wzrost cen ebooków i ograniczanie swobody ustalania cen przez wydawców.
Jacek Artymiak tworzy serwis texy.co
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu