Doskonale wiadomo o tym, że Rosjanie zwyczajnie brzydko bawili się w trakcie nie tylko kampanii prezydenckiej w USA, ale i szuka się ich związków z tym, co działo się w trakcie polskiego plebiscytu. Czy inne kraje poczynają sobie podobnie? Wygląda na to, że tak - Facebook poinformował właśnie, że wiele stron prowadzonych przez irańskie ośrodki.
Grupy oraz fanpage'e kierowane przez irańskie instytucje, w tym wojsko miały prowadzić działalność dezinformującą - rozsiewając nieprawdziwe informacje oraz wprowadzając w błąd opinię publiczną. Dodatkowo, miały na celu odpowiednie wysterowanie nastrojów wśród społeczeństwa - tak, aby wpływać na jego decyzje, również w ramach referendów czy wyborów. Iran to kolejny kraj na "fake newsowej" mapie, który dopuszcza się takich praktyk. Nic dziwnego - ten region w dalszym ciągu nie jest stabilny pod kątem sytuacji politycznej oraz militarnej.
Tyle, że irańskie działania okazały się być bardzo podobne do tego, co konstruowali wcześniej Rosjanie. Niewykluczone, że to właśnie Kreml zamówił w Iranie kampanie dezinformujące, które były wycelowane nie tylko w ten kraj, ale i w Amerykanów, Brytyjczyków, Amerykę Łacińską oraz Środkowy Wschód. Jak wynika z danych pozyskanych przez Facebooka - działania te rozpoczęły się już w 2011 roku.
Facebook pierwsze sygnały otrzymał od FireEye - firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem informacyjnym oraz analityką. Działania sprowadzały się do rozwijania sieci grup, stron oraz fałszywych tożsamości, które wspierały konkretne systemy myślowe oraz ideowe dyskredytując inne. Oczywiście, bazowało to na wymyślonych, nieprawdziwych informacjach stwarzających wrażenie nadawania prawomocności pewnym sposobom myślenia. Narracja prowadzona w serwisach społecznościowych dotyczyła postaw antyamerykańskich, antyizraelskich, antysaudyjskich i oczywiście propalestyńskich. Dodatkowo, hołdowano irańskim planom nuklearnym, które są solą w oku Zachodu przeciwnego rozwojowi tej części techniki militarnej w regionie.
Niewykluczone, że w sprawę zamieszani są Rosjanie
Rosjanie chętnie wspierają takie postawy - głownie po to, aby osłabić siłę swojego najważniejszego wroga w regionie. W treściach dystrybuowanych przez usunięte już konta USA stawiano w roli agresora, który zniszczy każde państwo, które spróbuje uniezależnić się od jego wpływów. Mało tego, krytykowano także Izrael oraz Arabię Saudyjską. Przy okazji, wspierano tymi informacjami Palestyńczyków oraz inne kraje sprzeciwiające się polityce Zachodu.
Nie jest to zupełnie nowa sytuacja w internecie. Również państwa zachodu bardzo chętnie wspierają się mediami społecznościowymi do kreowania postaw w społeczeństwach, dyskredytując swoich oponentów. Najbardziej na tym cierpią jednak konsumenci treści, którzy często nie mają odpowiednich kompetencji ku temu, aby rozpoznawać fałszywe, niebezpieczne dla nich informacje. To niestety woda na młyn dla tego typu operacji - bardzo chętnie korzysta się z tego, że niestety, ale internauci nie są w stanie identyfikować fałszywych treści podszytych propagandą.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu