Apple

iPhone 15 Pro ma problem z baterią? Dziwne, u mnie działa

Patryk Koncewicz
iPhone 15 Pro ma problem z baterią? Dziwne, u mnie działa
36

iPhone 15 Pro przegrzewa się od rozmów, bateria znika w oczach, smartfon nie wytrzymuje kilku godzin bez podłączenia do ładowarki – czy problemy wskazywane przez internautów mają pokrycie w rzeczywistości?

Minął zaledwie tydzień od premiery iPhone’a 15, a nad modelami Pro już zaczęły zbierać się czarne chmury. Część użytkowników narzeka na słabą baterię i nietrwałą konstrukcję, która w drop testach wypada po prostu słabo. Jednak o ile w przypadku szybko tłukącego się szkła nie ma nad czym dyskutować, tak w przypadku baterii jest to sprawa dość kłopotliwa. Dlaczego? Bo problem ten nie dotyka wszystkich użytkowników i pojawiają się już pierwsze teorie, że to tworzenie burzy w szklance wody na siłę – a to zaś w przypadku premiery nowych smartfonów od Apple zupełnie normalne zjawisko.

Wadliwe baterie w iPhone 15 Pro – sztuczna awantura, czy prawdziwe problemy?

Modele z serii 15 Pro mają przepiękne kolor z tytanowymi ramkami, potężny chip, USB-C i… słabszą baterię niż poprzednik? Takie wrażenie można odnieść czytając wypowiedzi użytkowników w mediach społecznościowych, przez co wiele osób zaczęło już kwestionować zakup iPhone’a 15 Pro, kpiąc dodatkowo z konsumentów, którzy weszli w jego posiadanie w dniu premiery.

fot. Kamil Świtalski

W sieci traficie na komentarze, że 15 Pro nie jest w stanie wytrzymać całego dnia, że grubi nawet 10% baterii w ciągu godziny podczas znikomej aktywności, że procenty uciekają nawet w nocy, gdy smartfon leży bezczynnie, że SOT to ledwie 4 godziny. Brzmi przerażająco, prawda? Owszem, ale nie popadajmy w panikę, bo nie dotyczy to wszystkich użytkowników. Tak się akurat składa, że sam posiadam prywatnego iPhone’a 15 Pro od dnia premiery i jestem zadowolony. Po prostu – bez zachwytu, ale i bez dramatycznego łapania się za głowę. Spójrzcie na poniższy zrzut ekranu.

Telefon odłączyłem od ładowarki wczoraj o 16:44, tuż przed wyjściem na miasto w celu przetestowania fotograficznych możliwości iPhone’a. Przez cały czas korzystałem z sieci 5G, intensywnie przeglądałem social media i Safari, około godziny na gry i odtwarzane wideo, kończąc na ponad godzinnej rozmowie przez FaceTime. Mój iPhone 12, z którego korzystałem jeszcze do niedawna, prawdopodobnie nie wytrzymałby powrotu do domu. Tymczasem z 15 Pro korzystałem jeszcze długo przed snem, a o 8 rano znów był w moich rękach. Zrzut ekranu wykonałem dziś o godzinie 11:00 – po ponad 7 godzinach aktywnego ekranu. Wynik? Na liczniku wciąż 25%, które utrzyma telefon przy życiu przez conajmniej 2 godziny (biorąc pod uwagę doświadczenia zebrane przez tydzień obcowania z telefonem). Dodam tylko, że przez cały czas w tle aktywne były usługi lokalizacyjne, a to również ma niemały wpływ na drenowanie baterii. Zastanawiający jest jednak wskaźnik ekranu nieaktywnego – jest to zapewne jakiś błąd, bo osiągnięcie 13 minut przez niespełna dobę jest wynikiem niemożliwym do osiągnięcia.

Te wnioski nie są odosobnione – jak wspomniałem, część internautów dzieli się opiniami zachwalającymi baterie w iPhonie 15 Pro, lub przynajmniej cechującymi się neutralnym wydźwiękiem. Skąd więc te różnice? Wadliwe modele? A może po prostu to wina systemu? Cóż, jedna z teorii głosi, że to kwestia iOS 17, który już w wersji beta zaczął powodować problemy z baterią przez słabą optymalizację, zwiększenie jej zużycia i w konsekwencji przegrzewanie urządzenia. Kwestia temperatur to temat na osoby wątek, ale tu także opinie są skrajne.

Jedni użytkownicy twierdzą, że ich iPhone zimą mógłby zastąpić grzejnik, inni zaś, że problemów nie odnotowali i ja mógłbym podpisać się pod zeznaniami właśnie tej drugiej grupy. Przy intensywnym graniu smartfon faktycznie robił się ciepły, ale nie bardziej, niż inne iPhone’y, które posiadałem. Tymczasem w sieci znajdziemy komentarze, że 15 Pro potrafi przegrzać się podczas rozmowy telefonicznej (!!!).

Oczywiście nie twierdzę, że takie sytuacje nie miały miejsca, bo to wciąż świeże urządzenia, mogące borykać się z problemami wieku dziecięcego. Sęk w tym, by nie robić z tego globalnej awarii, dotykającej każdego użytkownika. Problemu oczywiście nie można bagatelizować i Apple powinno jak najszybciej odnieść się do zarzutów, ale na odpowiedź Tima Cooka i spółki pewnie jeszcze długo poczekamy – o ile w ogóle kiedykolwiek do tego dojdzie. Jeśli więc jesteście posiadaczami egzemplarza, który faktycznie cierpi na wyżej wymienione usterki, to jak najszybciej zgłoście się do sprzedawcy lub autoryzowanego punktu serwisowego, by oddać telefon na gwarancję – być może faktycznie Apple przydarzył się fuckup i część modeli posiada usterki techniczne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu