Felietony

Internet niszowy, czyli jeszcze jedna polemika o śmierci forów dyskusyjnych

Wojciech Usarzewicz
Internet niszowy, czyli jeszcze jedna polemika o śmierci forów dyskusyjnych
Reklama

Ostatnio Grzesiek Ułan pisał o tradycyjnych forach dyskusyjnych. Później stwierdzono, iż są to tezy geeka. Kontynuując tradycję własnych opinii stwier...


Ostatnio Grzesiek Ułan pisał o tradycyjnych forach dyskusyjnych. Później stwierdzono, iż są to tezy geeka. Kontynuując tradycję własnych opinii stwierdzę, że stare, dobre fora dyskusyjne wcale nie umierają. Ale na pewno nie są tak popularne, jak dawniej. W mej opinii jednak nie dlatego, że straciły użytkowników, ale dlatego, że nie rozwijały się w ruchu tak bardzo, jak rozwinęły się nowoczesne serwisy i usługi. Internet jest bowiem dwóch typów - jest ten masowy, oraz ten niszowy. I zdaje się, że tego właśnie nie dostrzegają głosiciele śmierci forów i innych "reliktów przeszłości".

Reklama

Na co dzień słyszymy o wielkich milionach inwestowanych w startupy, o potędze serwisów społecznościowych, geolokalizacji, internecie mobilnym i tak dalej. A to wszystko, to przecież internet masowy, to taki, który pojawi się w TVN, czy wspomni o nim O’Brian zwany Conanem w swoim talkshow. A jednak, gdzieś tam, w głęboko ukrytych serwerowniach istnieje jeszcze internet niszowy - gdzieś tam istnieją małe blogi, fora, grupy dyskusyjne, kanały IRC itd. Ale o nich się nie słyszy, bo nie są masowe. O tych miejscach się nie rozmawia, bo nie są  rewolucyjne. W oczach współczesnych “ekspertów” (hmm, pseudoekspertów?) są reliktem przeszłości, kompletnie bez znaczenia.

Ale to jak z pieniędzmi - małe wydatki mogą być bez znaczenia, ale jeśli podsumujesz te małe wydatki pod koniec roku, to możesz się złapać za głowę. Małe blogi, fora, grupy i inne “relikty przeszłości” dalej istnieją i dalej gromadzą aktywnych użytkowników, jeśli tylko są po dziś dzień zarządzane i konserwowane. Pewnie dzieje się tak dlatego, że te serwisy tworzy się dla wiedzy i społeczności, a nie dla skomplikowanego biznesplanu i animacji dyskusji :). I raz na jakiś czas ten mały blog, czy małe forum, stanie się źródłem wielkie afery - a bo coś na jaw wyjdzie, a może nowy geniusz zostanie wypuszczony na masowy rynek. Ale pomiędzy tymi wyjątkami, niszowy internet sobie tam siedzi, po cichu i całkiem mu z tym dobrze. Jak ktoś będzie szukał, to i tak znajdzie.

Bo wierzcie, lub nie, ale nie każdy właściciel strony internetowej szuka wielkiego rozgłosu, milionów dolarów inwestycji, czy swojego wizerunku w mediach.

Przyjrzałem się kilku forom niszowym, które w dawnych czasach zwykłem odwiedzać. Nie wszystkie przetrwały - taki wordpress.org.pl zniknął na przykład w momencie, kiedy polskie forum wsparcia dla Wordpress pojawiło się w oficjalnej domenie Wordpress.org. Ale już takie forum PHP, na którym wiele razy uzyskałem pomoc, wciąż aktywnie działa. Serialowe forum GWrota wciąż istnieje i choć nie tak aktywne jak dawniej, to wciąż ma swoich użytkowników. Moim osobistym idolem jest zaś Phoenix - forum stare prawie jak sam internet, a małe tak, że wszyscy się nawzajem znają jak łyse konie. No dobra, dosyć tej dowodów reklamowych. Starych, niszowych blogów to już wymieniać nie będę.

W każdym razie, te fora wciąż istnieją i wciąż mają się dobrze. Nie zanosi się na to, by wymarły. Faktycznie, nie liczą setek tysięcy użytkowników, nie rozwijają się gwałtownie, ale jak ktoś potrzebuje pogadać w tak ścisłej niszy, to forum odpowiednie znajdzie. I wcale fora te nie są jakieś inne, nie zmieniły się przez te lata. To raczej Internet się zmienił. Stał się bardziej masowy, a “silne” fora zawsze tworzyły się wokół nisz. I dziś wciąż się tworzą wokół nisz i działają. Dlaczego? Bo forum stworzyć może każdy, a wielki serwis społecznościowy wymaga już nakładu pracy wielu programistów. Tak samo jest z blogami - te zakładają ludzie, którzy chcą coś przekazać światu, albo po prostu swojemu ego :). Internet stał się masowy - strony internetowe, już niekoniecznie.

I wcale nie ma w tym nic złego - ot, wykształciła się nowa grupa docelowa, którą interesują się media, inwestorzy, marketingowcy i różni “eksperci”. I całe szczęście - dzięki temu małe blogi i fora niszowe zostawia się w spokoju. Tak samo jak nie trąbi się w mediach o stronach dla miłośników komiksów, gdzie codziennie czytuję nowy strip z Garfieldem, a przecież kot ten wcale nie jest taki niszowy.

Nie ma co się posuwać do grzebania forów między zmarłymi, narzędzia z dawnych czasów do dziś są wykorzystywane, po prostu nigdy nie przebiły się do mainstreamu. A to, czy to dobrze czy źle, to już zupełnie inna kwestia.

Reklama

Źródło obrazka

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama