Też bym chciał sobie "dorobić", gdybym zarabiał tyle, co informatyk w GUS (wedle krążącej ostatnio w internecie "oferty pracy"). Nie wiem, ile zarabiał akurat ten urzędnik, ale mogę się jedynie domyślać, że marnie i postanowił on wykorzystać swoje umiejętności do tego, by jednak państwo odrobinę oszukać. Rzecz jasna tego procederu nie pochwalam i sam bym się tak nie zachował.
Informatyk w Poznańskim Centrum Świadczeń, według informacji pochodzących z serwisu Niebezpiecznik miał dorabiać sobie do pensji 50 tys. złotych rocznie - razem udało mu się wyciągnąć aż 500 tys. złotych. Głos Wielkopolski natomiast podaje, że urzędnik miał wnioskować w systemie o świadczenia na nieistniejące osoby: stworzył sobie nawet nierealną rodzinę, która liczyła sobie dziesięcioro dzieci. Całkiem sporo!
Czytaj więcej: Nie chciałem stamtąd wyjść. Oto centrum dowodzenia ESET
Oczywiście, każda z fikcyjnych osób miała własne dane identyfikacyjne, podobnie jak prawdziwy obywatel. Na członków rodziny pobierał przeróżne świadczenia - począwszy od 500+, a skończywszy na dodatku z tytułu wychowania dziecka w rodzinie wielodzietnej. W najlepszym okresie stworzona przez informatyka rodzina uzyskiwała nawet 7 tysięcy złotych miesięcznie. Rzucam wszystko i zaczynam robić dzieci. Nie wiem tylko, co na to moja narzeczona...
Prawdopodobnie doszło do nieautoryzowanego obejścia pewnych etapów weryfikacji wniosków, które dzięki ingerencji informatyka "przechodziły" niezauważenie. Jednak do wykrycia procederu i tak doszło z powodu prozaicznego opóźnienia w decyzji co do jednego ze świadczeń. To zaciekawiło innych pracowników centrum i ci natrafili na dowody świadczące o trwającym procederze. Informatyk już nie pracuje w tym urzędzie, a sprawę przejęła prokuratura, która raczej nie będzie łaskawa dla pomysłowego bądź co bądź urzędnika.
Niebezpiecznik podsunął bardzo ciekawy pomysł odnośnie sytuacji w urzędach
Pozwolę sobie zacytować kolegów z Niebezpiecznika:
Nie zdziwimy się, jeśli od dziś w wielu urzędach dyrektorzy zaczną uważniej przyglądać się swoim panom od komputerów (...) W kilku miejscach na pewno znajdą się prywatne serwery i koparki kryptowalut.
O takich sprawach słyszałem w niektórych firmowych open-space'ach, a nawet w przestrzeniach kreatywnych, gdzie płaci się miesięczną stałą opłatę za wynajem biurka, ale non-stop wszystkie urządzenia są podłączone do prądu. Licznik jest jeden i sami wiecie... różne rzeczy mogą się dziać. I nie zdziwiłbym się, gdyby podobnie odbywało się to w urzędach, gdzie "stacjonują" co bardziej zaradni informatycy. To jak? Szykuje nam się fala kontroli wśród urzędników, czy ci czasem nie próbują sobie dorobić na boku w podobne lub inne sposoby?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu