Polska

IEM 2015 opuścił hermetyczne środowisko - spory sukces

Maciej Sikorski
IEM 2015 opuścił hermetyczne środowisko - spory sukces
3

Tydzień rozpocząłem od podsumowania Intel Extreme Masters 2015, zakończę tym samym tematem. Nie będę się jednak powtarzał, pisał, że impreza duża, że jest rozmach, ale też, że można coś jeszcze poprawić - to już wiecie. Napiszę o rozpoznawalności, jaką wydarzenie zyskało wśród osób, które grami, a z...

Tydzień rozpocząłem od podsumowania Intel Extreme Masters 2015, zakończę tym samym tematem. Nie będę się jednak powtarzał, pisał, że impreza duża, że jest rozmach, ale też, że można coś jeszcze poprawić - to już wiecie. Napiszę o rozpoznawalności, jaką wydarzenie zyskało wśród osób, które grami, a zwłaszcza e-sportem, interesują się w mniejszym stopniu lub w ogóle.

Dwa lata temu, gdy IEM zawitał do Katowic po raz pierwszy, byłem w Spodku z grupką znajomych. Jedna osoba była zainteresowana wydarzeniem, bo gra w Starcrafta i zna środowisko zawodników. Reszta nie miała pojęcia, na co się pisze. W tej grupie byłem i ja. Nakreśliłem obraz i namówiłem. Po wejściu do Spodka wszyscy byliśmy w szoku. Nie spodziewaliśmy się takich tłumów, takiego rozmachu. Nadal jednak była to hermetyczna impreza - w gronie rodziny i znajomych można było opowiadać, ale ludzie nie do końca chcieli uwierzyć. O tym, że nie wiedzieli o IEM nie ma nawet co wspominać.

Rok później było ciut lepiej. Gdy po IEM wspominałem w gronie znajomych czy krewnych o katowickim finale, część z nich kiwała głowa i mówiła, że coś słyszała, że ludzie grają w gry zawodowo i pieniądze jeszcze za to dostają. Czasem reagowali poważnie, czasem z przymrużeniem oka. Nie pamiętam, by ktoś pytał mnie o IEM, interesował się rozgrywkami, udziałem Polaków, wynikami. Ciekawostka, jeśli powiesz sam, ale na tym koniec.

Dochodzimy do roku 2015. Przed imprezą kilka osób spoza branży pyta czy wybieram się na IEM. W trakcie finałów niektórzy piszą, że widzieli w tv czy słyszeli w radio i wygląda/brzmi to ciekawie. A z pewnością robi wrażenie. Ostatni tydzień natomiast to już sporo maili, telefonów rozmów na żywo, w których poruszony jest temat IEM. Ludzie w naprawdę różnym wieku, większość nie ma pojęcia o grach, e-sporcie, lidze Intela. Ale chcieli się pochwalić, że widzieli, że zmieniają zdanie, że też by się chętnie wybrali, żeby zobaczyć. Co więcej, pojawiały się komentarze w stylu szkoda, że Polacy odpadli.

Nie wiem, jak mocno impreza była eksponowana w tzw. tradycyjnych mediach, ale spodziewam się, że zauważalnie. I chyba nie było tendencyjnie skoro u odbiorców nie przeważało podejście na zasadzie żartu. To dobry znak dla katowickiej imprezy, źle by się stało, gdyby ją przenieśli. To także dobry znak dla e-sportu - nie napiszę, że przestanie być lekceważony wśród osób niezainteresowanych lub niezorientowanych, bo na to trzeba jeszcze trochę popracować. Jest jednak na dobrej drodze.

Pod względem odbioru impreza z pewnością sporo zyskała. Nie jest już wydarzeniem totalnie anonimowym dla niewtajemniczonych. To powinno cieszyć organizatora, aż jestem ciekaw, jaki będzie odbiór za rok...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu