Recenzja

Takie powinny być wszystkie flagowce. Recenzja Huawei Mate 20

Albert Lewandowski
Takie powinny być wszystkie flagowce. Recenzja Huawei Mate 20

W tym roku doczekaliśmy się w naszym kraju dwóch wersji flagowca z serii Huawei Mate, mianowicie Huawei Mate 20 oraz Mate 20 Pro. Ostatnio miałem okazję bardzo dogłębnie sprawdzić pierwszego z wymienionych, którego to największym atutem okazuje się być rozsądny stosunek ceny do możliwości. Czy jest sens dopłacać w ogóle do odmiany Pro?

Dane techniczne Huawei Mate 20:

  • 6,53-calowy ekran IPS o rozdzielczości Full HD+ (2244 x 1080 pikseli),
  • Kirin 980 (4 x ARM Cortex A76: 2 x 2,6 GHz i 2 x 1,92 GHz; 4 x ARM Cortex A55 1,8 GHz) z grafiką ARM Mali G76MP10,
  • 4 GB RAM,
  • 128 GB pamięci wbudowanej (wolne około 113,5 GB),
  • Android 9.0 z EMUI 9.0,
  • slot kart NM Card,
  • LTE,
  • dual SIM,
  • GPS, Glonass, Beidou, Galileo,
  • WiFi 802.11 ac,
  • Bluetooth 5.0,
  • NFC,
  • USB 3.1 typu C,
  • złącze słuchawkowe 3,5 mm,
  • potrójny aparat główny: 12 Mpix z f/1.8, 16 Mpix z szerokokątnym obiektywem i f/2.2 i 8 Mpix z teleobiektywem i f/2.4,
  • kamerka 24 Mpix z f/2.0,
  • bateria 4000 mAh z szybkim ładowaniem,
  • wymiary: 158,2 x 77,2 x 8,3 mm,
  • waga: 188 gramów.

Cena w momencie publikacji recenzji: 2999 złotych.

Współczynnik SAR:

  • dla głowy: 0,44 W/kg,
  • dla ciała: 0,99 W/kg.

Wygląd, wykonanie

Huawei Mate 20 prezentuje się po prostu znakomicie. Naprawdę, chińskim stylistom udało się stworzyć coś naprawdę stylowego i akurat pod tym względem zasługują na najwyższe oceny. Szkoda jedynie, że w przeciwieństwie do wersji Pro, nie mamy tu z tyłu specjalnej faktury klapki, dzięki której odciski palców nie byłyby tak mocno widoczne, ale niestety nie można mieć wszystkiego. Na minus również brak certyfikatu IP67/68, choć w taki sposób producent skutecznie odróżnia względem siebie dwie różne odmiany Mate 20.

Do wykonania wykorzystano naturalnie dwie tafle szkła oraz aluminiowa ramka. Jakość wykonania znakomita, trudno tu na cokolwiek narzekać, ponieważ nawet przyciski oferują bardzo przyjemny skok, a to wcale nie jest tak oczywiste. Do tego urządzenie świetnie leży w dłoni. Większość osób poradzi sobie bez najmniejszego problemu z obsługą do jedną ręką, choć naturalnie nie dla każdego będzie to wygodne. Zaskakujące okazuje się jednak to, że sprzęt nie należy do najcieńszych. Po przetestowaniu wielu innych telefonów, w których firmy uznały, że niewielka grubość jest ważniejsza od czasu pracy, jest to nawet miła odmiana.

Jeżeli chodzi o złącza i porty, to Huawei postawił na bazowe połączenie. Mianowicie mamy slot na dwie karty nanoSIM, ale niestety bez miejsca na karty microSD, a na NM Card pomysłu producenta. Do tego dochodzą USB typu C i słuchawkowe 3,5 mm (sic!).

Wyświetlacz

Panel ma przekątną aż 6,53 cala. Oferuje on wsparcie dla HDR10, rozdzielczość Full HD+ (2244 x 1080 pikseli), która to przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie wynosi 353 punkty. Może nie jest to rewelacyjny wynik, ale z całą pewnością wystarczający. Genialnie na pewno prezentuje się prawie cały przód zajmowany przez ten wyświetlacz i jedynie ta niewielka łezka u góry zaburza całość. Można tu to wcięcie całkowicie usunąć poprzez wyłączenie paska ekranu lub przyzwyczaić się.

Matrycę wykonano w technologii IPS TFT LCD. Charakteryzuje się ona jasnością maksymalną na poziomie ponad 760 nitów (tryb automatyczny - w manualnym osiąga do 450). Na pochwałę zasługuje też świetny kontrast, głęboka czerń, a odwzorowanie kolorów jest przyjemne dla oka - nie brakuje tu naturalnie opcji pozwalających edytować wyświetlane barwy. Kąty widzenia czy czułość na dotyk znakomite.

Wydajność, działanie

Huawei Mate 20 został wyposażony w układ Kirin 980. Nadal jest to najszybszy dostępny SoC w ekosystemie Google i może śmiało konkurować z konstrukcjami Apple. Dysponuje on czterema rdzeniami ARM Cortex A76: 2 x 2,6 GHz i 2 x 1,92 GHz; czterema Cortex A55 1,8 GHz oraz grafiką ARM Mali G76MP10, a producent szczególnie chwalił się dwurdzeniowym procesorem dedykowanym pod sztuczną inteligencję. Trzeba przyznać, ze w połączeniu z 4 GB RAM i 128 GB szybkiej pamięci wbudowanej, trudno na cokolwiek narzekać.

W grach Huawei Mate 20 radzi sobie wyśmienicie. Trudno napisać cokolwiek innego, bo każdy tytuł działa tu na najwyższych ustawieniach graficznych i możemy cieszyć się płynną rozgrywką, widać tu progres w wielu produkcjach względem starszych flagowców Huawei czy Honora z Kirinem 970. Do tego nie nagrzewa się nadmiernie.

Benchmarki:

Antutu: 271752
Geekbench
Single-Core: 3262
Multi-Core: 9828
RenderScript: 6322
3D Mark
Sling Shot Extreme (OpenGL ES 3.1/Vulkan): 3538 / 4217
Sling Shot: 2726

W codziennej pracy Huawei Mate 20 wypadał (prawie) idealnie. Szybkość i płynność uruchamiania kolejnych aplikacji stała na najwyższym poziomie, a stabilność pracy zasługiwała na najwyższe noty. Szkoda tylko, że pojawiły się tu 4 GB RAM. Niby to wystarczająco, ale jednak telefonowi zdarzało się przeładowywać aplikacje, a w tej klasie moglibyśmy oczekiwać już braku takich sytuacji. Tu firma niepotrzebnie zaoszczędziła.

Na dane ze 128 GB zostaje nam około 113,5. Jest to ilość w zupełności wystarczająca, jednocześnie sama pamięć oferuje wysokie prędkości zapisu oraz odczytu. Jedyny minus należy się za brak wsparcia dla microSD. W zamian sprzęt wspiera NM Card - 128 GB możemy kupić od 219,99 do 299 złotych w polskich sklepach.

Test pamięci wbudowanej AndroBench:

– sekwencyjny odczyt danych – 836,83 MB/s,
– sekwencyjny zapis danych – 194,97 MB/s,
– losowy odczyt danych – 153,25MB/s,
– losowy zapis danych – 157,84 MB/s.

Oprogramowanie

Huawei Mate 20 działa pod kontrolą Androida 9.0 z EMUI 9.0. Cieszy bardzo, że klienci mogą korzystać tu z najnowszego oprogramowania i wreszcie jest nadzieja, że firma postara się o szybkie i regularne aktualizacje.

Sam interfejs będzie doskonale znany, jeżeli kiedykolwiek używało się sprzętu Huawei po 2014 roku. Wprowadzono trochę kosmetycznych zmian, aby całość prezentowała się bardziej spójnie, postawiono na bardziej stonowane kolory i dopracowano już wcześniej obecne funkcje. Ogółem jest nieźle. Mnie jednak nadal nie do końca przekonuje taka stylistyka, ale dobrze, że producent stara się powoli zbliżać do wzorca w postaci Google.

Oto wszystkie dostępne tu funkcje:

  • Ochrona wzroku – filtr światła niebieskiego,
  • Styl ekranu głównego – standardowy lub uproszczony,
  • Tryb ekranu – wielkość interfejsu,
  • Czyszczenie pamięci,
  • Przestrzeń prywatna,
  • Sejf plików,
  • Blokada aplikacji,
  • Huawei Cloud – darmowa chmura dla urządzeń tej firmy,
  • Obsługa jedną ręką,
  • Inteligentny pilot,
  • Sterowanie ruchem – odwróć, aby wyciszyć; podnieś, żeby ściszyć dzwonek; przyłóż do ucha, aby odebrać; zrzut ekranu trzema palcami; obsługa knykciem,
  • Kontrola głosowa – niedostępna w języku polskim,
  • Zaplanowane włączanie i wyłączanie,
  • Przycisk wiszący,
  • Phone Clone - do migracji danych ze starego telefonu na Mate'a,
  • HiTouch - przytrzymujemy dwa palce na zdjęciu przedmiotu, które nas zainteresowało, urządzenie je rozpozna i pozwoli je kupić,
  • Higiena cyfrowa - statystyki odnośnie używania smartfona,
  • Wcięcie w ekranie – aktywne lub nie,
  • Pasek nawigacji.

Do kompletu wypada wspomnieć o preinstalowanych aplikacjach. Tu chyba najciekawiej prezentują się autorski sklep z programami, Huawei App Gallery, czy Trannslator. Na plus fakt, że każdą zbędną aplikację da się odinstalować.

Zaplecze telekomunikacyjne

Kompletne wyposażenie i genialne działanie każdego podzespołu. Lokalizacja była szybko ustalana, połączenie z siecią bardzo dobre, również w roli hotspotu telefon radził sobie adekwatnie do ceny. Huawei Mate 20 to także znakomity sprzęt do rozmów - głośnik jest wystarczająco głośny, a cztery mikrofony dbają o to, aby nasi rozmówcy doskonale nas rozumieli. W kwestii zasięgu oraz szybkości pobierania i wysyłania danych komórkowych brak zastrzeżeń.

Zabezpieczenia biometryczne

Kolejny element, w którym znajdziemy różnice dzielące Huawei Mate 20 od Mate 20 Pro. Mianowicie skaner linii papilarnych pojawił się na pleckach, a nie pod ekranem, jednak trudno uznać to za minus, choć nie każdemu spodoba się taka lokalizacja. Najważniejsze jednak, że działa wzorowo. Do tego dochodzi system rozpoznawania twarzy. Tu brakuje rozwiązania 3D z Pro - ten zaimplementowany jest w porządku, ale wystarczą gorsze warunki oświetleniowe, aby przestał działać. Ot, uzupełnienie dla czytnika.

Jakość dźwięku

Huawei Mate 20 dalej wykorzystuje pojedynczy głośnik multimedialny na dolnej krawędzi oraz ten przeznaczony do rozmów, co daje efekt stereo, ale do ideału sporo brakuje. Na pewno dobrze prezentuje się pod kątem głośności. Broni się tu jednak samą jakością brzmienia, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jestem ciekaw, jaka zasługa w tym technologii Dolby Atmos.

Na słuchawkach jest jeszcze lepiej. Wiele osób ucieszy się z obecności złącza audio jack 3,5 mm, a tu do tego dochodzi jeszcze sama jakość dźwięku. Dobre tony niskie, wysokie, sporo ustawień i jedynie moc na wyjściu w niektórych przypadkach może okazać się niewystarczająca.

Aparat

Na początek specyfikacja techniczna. Z tyłu mamy następujące trio: 12 Mpix z f/1.8, 16 Mpix z f/2.2 i szerokokątnym obiektywem oraz 8 Mpix z f/2.4 z teleobiektywem. Do nich dodano podwójną diodę doświetlającą, z kolei z przodu pojawiła się kamerka 24 Mpix z f/2.0.

Aplikacja została nieco odświeżona i doczekała się jeszcze wygodniejszego interfejsu. Na pewno zachwyca bogactwo trybów, dzięki którym nawet amatorzy będą w stanie zrobić profesjonalnie prezentującą się fotografię czy film. Możliwości jest mnóstwo. Do tego rozbudowany tryb manualny, opcja dowolnej zabawy przysłoną, genialnie działający tryb portretowy (można dodać różne efekty świetlne) i wreszcie rozsądnie działająca sztuczna inteligencja. Teraz SI nie oznacza już cukierkowych kolorów. Nareszcie działa jak powinna, jedynie delikatnie poprawiając konkretne parametry ujęcia.

Jak jednak w praktyce używa się Mate 20 do zdjęć? Sprzęt szybko ostrzy i wykonuje zdjęcie, a ich jakość jest bardzo dobra. Niestety, brakuje tu optycznej stabilizacji obrazu. Na pochwałę zasługuje jeszcze obecność HiVision, rozpoznającego fotografowane obiekty (takie Smart Lens, ale od Huawei). Na plus zasługuje naturalne odwzorowanie barw, rozpiętość tonalna nie zawodzi, a sporym zaskoczeniem było to, że przy używaniu trybu szerokokątnego zjawisko aberracji chromatycznej było słabsze niż w wersji Pro. Zresztą sam w sobie tryb szerokokątny jest genialnym rozwiązaniem i przydaje się w wielu sytuacjach. Nawet po zmroku Huawei Mate 20 daje sobie radę. W razie czego możemy włączyć tryb nocny, który pozwala osiągnąć zaskakująco wiele z niewielkich sensorów.

Przednia kamerka również nie zawodzi, ale zdecydowanie trudno oczekiwać od niej cudów po zmroku. W miarę przyzwoita, przyda się również przy wideorozmowach. Tu warto przejść się do kwestii wideo. Filmy możemy nagrywać maksymalnie w 4K przy 30 klatkach na sekundę, z kolei przy HD da się włączyć nawet 960! Mamy cyfrową stabilizację obrazu, możemy przełączać się między różnymi obiektywami, a ogólna jakość jest przyzwoita. Zalecam jednak korzystanie z Full HD. Przy 4K sprzęt potrafi gubić ostrość, sporadycznie nawet klatki i tu pozostaje czekać na jakąś aktualizację.

Bateria

Huawei Mate 20 może pochwalić się baterią 4000 mAh. Wspiera ona technologię szybkiego ładowania SuperCharge (5V/4,5A), która pozwala uzupełnić całą energię w zaledwie 90 minut. Szkoda, że jeszcze szybszy SuperCharge i indukcyjne ładowanie zostały dane na wyłączność do wersji Pro. Jeżeli chodzi o czas pracy, to sprzęt dosłownie zachwyca i był w stanie ze mną wytrzymać na spokojnie dzień bardzo intensywnej pracy. Osiągał on na włączonym ekranie od 5 do 8,5 godziny przy LTE i nawet do 9,5 przy WiFi. Genialna sprawa.

Podsumowanie

Huawei Mate 20 kosztuje 2999 złotych, czyli tyle, ile kiedyś kosztowały maksymalnie topowe modele z Androidem. Wielka szkoda, że teraz ta granica została przeniesiona dużo wyżej. Sam telefon okazuje się być bardzo kompletnym i trudno wskazać mu poważne braki. Niby mógłby oferować jeszcze IP68, nie pojawiła się tu optyczna stabilizacja obrazu, nie zaszkodziłaby obecność 6 GB RAM, ale są to rzeczy, które w tym przypadku nie przekładają się na słabe wrażenia z użytkowania. Urządzenie zaskakuje swoim dopracowaniem. Działa szybko, oferuje świetne multimedia, ma długi czas pracy i wygląda nowocześnie. Czego chcieć więcej?

Alternatywy dla Huawei Mate 20:

  • Apple iPhone 8 Plus - coś z iOS, zdecydowanie klasycznego, ale to również ma swój urok,
  • OnePlus 6 - za mniejszą kwotę nabędziemy nawet wersję z 8 GB RAM. Ogółem świetny wybór dla osób, stawiających na szybkość pracy,
  • Samsung Galaxy S9+ - koreański rywal, któremu również trudno cokolwiek zarzucić, a obsługuje tradycyjne microSD i jest wodoodporny,
  • Sony Xperia XZ3 - powrót Japończyków do gry ze świetną propozycją, która wreszcie wprowadziła poważne nowości.

Plusy:

  • wygląd,
  • jakość wykonania,
  • wyświetlacz,
  • szybkość i płynność działania,
  • najnowsze oprogramowanie,
  • jakość rozmów,
  • świetne aparaty,
  • czas pracy,
  • dioda irda do sterowania sprzętem RTV.

Minusy:

  • brak nagrywania 4K przy 60 kl./s,
  • brak ładowania indukcyjnego,
  • tylko 4 GB RAM,
  • NM Card zamiast microSD,
  • palcujące się plecki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu