Felietony

How the fuck are you? Fuck Off ! - rozmowa Arringtona z CEO Yahoo Carol Bartz

Grzegorz Marczak
How the fuck are you? Fuck Off ! - rozmowa Arringtona z CEO Yahoo Carol Bartz
Reklama

Czekałem na rozmowę (podczas TechCrunch Disrupt) Arringtona z Bartz z killku powodów. Przede wszystkim chciałem posłuchać czy szefowa Yahoo jest napra...

Czekałem na rozmowę (podczas TechCrunch Disrupt) Arringtona z Bartz z killku powodów. Przede wszystkim chciałem posłuchać czy szefowa Yahoo jest naprawdę tak charyzmatyczną osobą jak ją opisują, po wtóre chciałem zobaczyć jak wypadnie konfrontacja z człowiekiem, który raczej nie wyrażał się "ciepło" o jej dokonaniach w firmie. Zaczęło się wszytko od "How the fuck are you" co raczej nie jest powszechnym sposobem na zaproszenie gościa do dyskusji, szczególnie kiedy gościem tym jest CEO jednego z największych portali internetowych na świecie.
Reklama

No ale widocznie taką formę ekscytującego przywitania uzgodnił Arrington z Carol Bartz. Wyszło dość naturalnie i nawet śmieszenie. Później jednak było już i na poważnie i nerwowo.

Arrington przegrał właściwe dwie końcowe potyczki słowne. Pierwszą w momencie kiedy zasugerował, że Bartz nie powinna mówić o problemach Google związanych z tym, że ich głównym źródłem dochodów jest wyszukiwarka. Bartz szybko ripostowała, że nawet firma taka jak Google musi mieć zapewniony stały rozwój (bo tego wymagają akcjonariusze), a robi się to poprzez właśnie dywersyfikacje źródeł dochodów. Arrington przytoczył przykład Coca Coli która nadal produkuje napoje - i tutaj znowu popełnił błąd bo Bartz natychmiast wymieniła mu ścieżkę rozwoju produktów tej firmy. Czyli od słodkich gazowanych drinków do soków, wody czy napojów z małą ilością cukru.

Najgorzej jednak Arrington oberwał kiedy zarzucił Bartz i Yahoo brak inwencji, bycia innowacyjnym, tworzenia nowatorskich produktów i technologii itp. Oskarżał Bartz o to, że jest jedynie dobrym managerem do spraw finansowych (bo akcje rosną a kondycja firmy znacznie się poprawiła) a nie szefem z wizją.

Riposta Bartz na zarzut Arringtona była nokautująca. Po pierwsze przypomniała, że Jobs (wcześniej Apple był podawany jako przykład) po powrocie do Apple potrzebował aż 4 lat na stworzenie pierwszego iPoda a wartość firmy wzrosła znacząco dopiero po 7 lat o zatrudnienia go na stanowisku CEO. Ona pracuje w Yahoo dopiero 16 miesięcy i nie należy się spodziewać, że dokona cudów na miarę iPoda czy iPada w takim okresie czasu.

Później przeszła do ataku bardziej personalnego w którym stwierdziła, że Arrington raczej też nie wie jeszcze do końca co zrobi z swoim małym biznesem i nie chce od niego słuchać bzdur na temat tego czego to magicznego Yahoo powinno dokonać w tak krótkim okresie czasu. Całą wypowiedz podsumowała natomiast dwoma słowami "Fuck Off". I tym razem nie wyglądało to na wyreżyserowaną scenkę.

Reklama

Można Bartz zarzucić, że jest nieco "przaśna" (jej maile do pracowników miały taki właśnie charakter) i zachowuje się jak "baba z jajami" a nie poważny CEO. W tym jednak przypadku trudno się z nią nie zgodzić - choć może personalny atak mogła sobie darować lub też ująć to w inny sposób.

Arrington chyba się trochę zagalopował z zarzutami (cały wywiad był generalnie słaby merytorycznie z jego strony), brzmiało to trochę jakby mały chłopiec zarzucał dużej firmie giełdowej, że zamiast być innowacyjną i tworzyć "fajne zabawki" ta najpierw zaczęła od porządków i skupiła się na poprawie nie najlepszej sytuacji finansowej.

Reklama

Moim zdaniem Bartz zdecydowanie wygrała potyczkę z Arringtonem. Zobaczcie zresztą sami - wklejkę z video załączam poniżej.


Watch live streaming video from disrupt at livestream.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama