Mogłoby się wydawać, że największym marzycielem na rynku aut elektrycznych jest Elon Musk, wydaje mi się jednak, że Henrik Fisker właśnie go przeskoczył. Fisker to marka samochodów elektrycznych, która powstała kilka lat temu i do tej pory jeszcze nic nie wyprodukowała. Nie przeszkadza jej to jednak w rozpoczęciu sprzedaży :-)
Henrik Fisker pokazał zdjęcia elektrycznego SUVa i rozpoczął sprzedaż... marzeń
Fisker Ocean - elektryczny SUV z recyklingu
Henrik Fisker próbuje stworzyć swój startup produkujący samochody elektryczne już od 2013 roku. Do tej pory nie za bardzo mu to wychodziło, ale trzeba przyznać, że się nie poddaje i dalej próbuje. Jego najnowszym osiągnięciem jest prezentacja pierwszych renderów nowego elektrycznego SUVa, który zapowiadany jest już mniej więcej od 2 lat. Fisker Ocean ma być samochodem wielkości Audi e-tron i Mercedesa EQC, ale przy tym ma być też znacznie bardziej przystępny cenowo.
Problem tylko w tym, że na dobrą sprawę to nie jest jeszcze nawet gotowy prototyp. Ten ma być pokazany w styczniu przyszłego roku, ale nie jest to jeszcze data wyryta w kamieniu. Zresztą nawet przy tych optymistycznych założeniach produkcja masowa ma ruszyć dopiero pod koniec 2021 roku, a auto trafić do pierwszych klientów w 2022 roku. Nie przeszkadza to jednak Fiskerowi w zbieraniu zamówień na ten projekt, każdy może wpłacić 250 USD i zarezerwować swój samochód. To chyba taka forma crowdfundingu, bo mi jest ciężko taką ofertę traktować poważnie. Tym bardziej, że Fisker nie chce aut sprzedawać, a tylko wynajmować. Co więcej będzie to można zrobić przy pomocy dedykowanej aplikacji i nawet na krótkie okresy. Początkowy koszt to 2999 USD, a później miesięczna rata miałaby wynosić 379 USD, czyli w przeliczeniu niespełna 1500 PLN. To całkiem atrakcyjna kwota za luksusowego, elektrycznego SUVa, ale niestety wydaje mi się kompletnie niewiarygodna.
Fisker Ocean ma mieć kilka innowacyjnych rozwiązań
Nie zmienia to jednak faktu, że Fisker ma kilka ciekawych pomysłów, które chce wykorzystać w swoim samochodzie. Na dachu mają być zamontowane panele fotowoltaiczne, które powinny być w stanie dodać nawet 1600 km zasięgu przez cały rok. Przekłada się to na nieco ponad 130 km co miesiąc, co nie jest jakąś wielką wartością, a z pewnością wpłynie na koszty produkcji. Poza tym tapicerka ma być wykonana z włókien nylonowych pochodzących z zużytych sieci rybackich. Elementy gumowe mają natomiast powstać z resztek gumy powstałych przy produkcji opon. W ten sposób Fisker chce podkreślić jak bardzo jest ekologiczny.
Co ciekawe przednia maska będzie zamontowana na stałe, nie będzie można jej podnieść i nie będzie tam żadnego schowka. Zmieści się tam za to silnik elektryczny oraz nowatorski system klimatyzacji, który ma być bardziej efektywny niż tradycyjne rozwiązania. Henrik Fisker zapowiada, że Ocean zostanie wyposażony w baterie o pojemności 80 kWh zapewniające zasięg od 400 do 480 km. Nie wiemy jednak nic na temat samego napędu, nad którym firma podobno pracuje samodzielnie. To też ciężkie do uwierzenia, bo stworzenie elektrycznej platformy to koszty idące w miliardy USD. Wszystko to pięknie wygląda na papierze, ale mam wrażenie, że ten samochód nigdy niestety nie trafi do masowej produkcji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu