Na Kongres USA można dużo narzekać, bez względu na narodowość czy poglądy polityczne, ale w niektórych rzeczach Kongres się sprawdza. Na przykład, w t...
Google tłumaczy się z polityki prywatności przed Kongresem, uspokaja użytkowników Google Apps
Na Kongres USA można dużo narzekać, bez względu na narodowość czy poglądy polityczne, ale w niektórych rzeczach Kongres się sprawdza. Na przykład, w trzymaniu Google krótko. I dbaniu o to, co by Google dalej trzymało się zasady “don’t be evil”. Po wprowadzeniu nowej polityki prywatności, Google dostało od Kongresu kilka uwag, przez co musiało się wczoraj tłumaczyć oficjalnym pismem, informując, że wcale nie robią nic złego. Przy okazji, wytłumaczyło użytkownikom Google Apps, że nowa PP ich nie dotyczy.
Nowa polityka prywatności to tak naprawdę konsolidacja różnych PP, które rozrzucone były to wielu produktach Google, do tego zamieniona na język a’ la Kowalski. Nie wprowadza raczej nic nowego - no, może jedynie świadomość inwigilacji, na którą każdy z was zgadza się, korzystając z produktów Google. Można spekulować, czy nowa polityka jest efektem większej żarłoczności Google na nasze dane, czy też jej uproszczenie zostało wymuszone przez Kongres USA, z którym Google ma już od dawna na pieńku - czy to przez potencjalny monopol, czy podejrzane reklamy, a w końcu przez problemy z chronieniem prywatności.
Kongres amerykański jednak polityki prywatności się czepił, więc Google wystosowało odpowiedni list z tłumaczeniem. Czytamy w nim:
Aktualizujemy politykę prywatności z dwóch powodów:
Po pierwsze, chcemy ją uczynić prostszą do zrozumienia, o co zresztą prosili twórcy prawa i regulatorzy różne firmy technologiczne. Łącząc ponad 60 osobnych polityk prywatności w jedną, tłumaczymy użytkownikom nasze zobowiązania odnośnie prywatności w ilości słów mniejszej o 85%.
Po drugie, chcemy ułatwić i upłynnić doświadczenie użytkowników poprzez przesył większej olości informacji pomiędzy produktami, kiedy użytkownicy są zalogowani do Kont Google. Innymi słowy, chcemy ułatwić użytkownikom łatwiejszy dostęp do informacji, kiedy użytkownicy są zalogowani do naszych usług.Czytaj dalej poniżej
Ten drugi argument jest dość luźny - nie rozumiem, jak ma mi cokolwiek ułatwić. Za to dla Google to faktycznie legitymizacja na miksowanie większej ilości danych, które mogą wykorzystać do serwowania nam “lepszych” reklam. Hmm...
Przy okazji, Google tłumaczy się też przed biznesami korzystającymi z Google Apps.
Klienci biznesowi korzystający z Google Apps dla rządów, biznesów i edukacji posiadają indywidualne umowy, które określają, jak przechowujemy i zarządzamy ich danymi. Jak zawsze, Google będzie dbało o ochronę i tajność tych danych, zgodnie z umową. Nowa polityka prywatności nie zmienia treści umów (...).
Innymi słowy, osoby korzystające z Google Apps powinny wiedzieć, że nowa polityka prywatności Google tyczy się ogółu użytkowników darmowych, nie zaś osób, które posiadają konta w Google Apps.
Póki co nie widać jakoś specjalnie odpływu użytkowników od usług Google :). Może za miesiąc, albo dwa? Osobiście wątpię, by nowa polityka prywatności coś zmieniała na poważnie, nie wspominając o jakiś odpływach użytkowników od giganta. Google te wszystkie dane i tak już zbierało i mimo narzekań, czepiania się przez Kongres, UE i inne instytucje, Google wciąż rośnie. Ludzie narzekać dalej będą, Google dane dalej zbierać będzie i jeśli świat się w 2012 nie skończy, to drobne konsolidacje polityk prywatności giganta nie ruszą.
Źródło: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu