Google

Oto moje pierwsze skojarzenie po konferencji Google: "ogórek"

Jakub Szczęsny
Oto moje pierwsze skojarzenie po konferencji Google: "ogórek"
Reklama

Ogórek to naprawdę fajne warzywo - kiszony lub małosolny na kromce wiejskiego chleba posmarowanego smalcem jest lepszy od choćby najsłodszej wisienki na najznamienitszym torcie. I bez przetwarzania go jest ok - może nie uchodzi za kąsek prestiżowy, ale jest ok. Jednak, ogórek jest też czasami symbolem kompletnej posuchy i nudy. "Sezon ogórkowy" to coś, co zaczyna nam poważnie doskwierać - Google potwierdza jedynie moje obawy.

Apple'owska konferencja z iPhone'ami zaskoczyła mnie jak Plebania - czyli absolutnie wcale. Microsoft na własne życzenie położył swój ostatni event (tak, ten z Surface'ami) i najpewniej dobrze zrobił, że nie udostępnił wtedy streamu. Google natomiast okazał się być tak przewidywalny, że aż szkoda mi tych wszystkich peanów, które sypały się pod adresem giganta rok i dwa lata temu. Wtedy byłem oczarowany tym, jak bardzo Google stara się, by nie tylko zaskoczyć rynek ciekawymi urządzeniami, ale i nieźle skonstruowanymi imprezami. Co otrzymaliśmy dzisiaj? Cienkie, stare kiszone ogórki. I to nie swojskie - puste w środku, słabo przyprawione i po prostu spartolone.

Reklama

Zacznę jednak od miłego punktu" tej konferencji. Google Home Hub

Taki, jak opisywałem go wcześniej. Przecieki dotyczące tego urządzenia nie kłamały: będzie Google Home z ekranem wyceniony tak doskonale, że bez żalu odkładam na niego już w tym momencie pieniądze. Świetnie - akurat spalił mi się główny głośnik Home, zostałem więc z wariantem Mini. Home Hub natomiast przejmie dowodzenie w domu i nie dość, że mi zagra - to w dodatku pozwoli mi sobie "wydotykać" interakcje z Asystentem Google. Jak dla mnie miodzio - szkoda, że taki sprzęt nie pojawił się rok temu.


To właściwie doskonały dowód na to, że Google poważnie traktuje Amazon jako konkurenta na tym polu. Wielokrotnie wspominałem Wam o tym, że rynek wirtualnych asystentów głosowych to bardzo perspektywiczna działka, która wymaga naprawdę dobrego podejścia. Google i Amazon nie dość, że byli tutaj pierwsi (z urządzeniami - nie z asystentami!), to w dodatku doskonale "ogarniają temat". Apple na tle tych dwóch firm wygląda jak przedszkolak zajadający klej - kompletnie nieporadnie. Agresywna wycena to natomiast poważny cios w Amazon, który również mocno atakuje ten rynek.

SPRAWDŹ KONIECZNIE: Oto co pokazał dziś Google: Pixel 3, Pixel 3 XL, Pixel Slate oraz Home Hub

Tablet, serio? TABLET?

Ok, jest całkiem niezły. Fajnie wyposażony. Opakowany w oprogramowanie oraz co ważne - perspektywiczny ekosystem. Ale powiedzcie mi, dla jakiego urządzenia jest to konkurent? Surface'a Pro? Surface'a Mini? A może dla iPada Pro? Nie wiem - ani to komputer, ani to tablet, ani to tani komputer do pisania i robienia mało wymagających dla urządzenia rzeczy. Cena - 599 dolarów + 199 dolarów za klawiaturę i... 99 dolarów za rysik to taktyka żywcem wyjęta z Microsoftu. Nie kupuję tego - mimo, że Google naprawdę kibicuję i firmę samą w sobie - po prostu szanuję.

Problem jest taki, że królem tabletów jest Apple. Natomiast "tabletowatych" komputerów do pracy - Microsoft. Chrome OS natomiast jest produktem jeszcze zbyt młodym na to, by bić się jak równy z równym z gigantami na ich własnych, dobrze rozegranych polach. Ale dobrze - może się mylę. Może za kilka lat Pixel Slate okaże się hitem.

I ostatecznie - telefony Google Pixel 3 i Pixel 3 XL. Wiecie, co? Trochę nudnawe są te telefony

Paskudny notch w wariancie XL, niekoniecznie dobre strategicznie 4 GB pamięci RAM oraz małe baterie. Na tle tego, co oferują obecnie inni producenci to nie są rewolucyjne telefony, a ich główną zaletą jest fakt, iż aktualizacje dla nich pojawią się błyskawicznie. Żaden inny telefon poza Pikselem nie może być tak bardzo pewien uaktualnień.

Reklama


Mam jednak nadzieję, że te urządzenia po raz kolejny zaskoczą nas wysokiej jakości mobilną fotografią i okażą się być mniej awaryjne niż poprzednie wersje. Pierwsze modele iteracji: pierwszej oraz drugiej Piksela miały pewne defekty, które co prawda szybko naprawiono, ale mały niesmak pozostał. Życzę Google braku podobnych wpadek.

Reklama

PRZECZYTAJ: Wszystko o telefonach Google Pixel 3 i Google Pixel 3 XL

Nic nowego, nic fajnego

Liczyłem na jakiś "big thing". Spodziewałem się mocnego tupnięcia. Po cichu prosiłem Google o jakieś zaskoczenie w stylu Apple: "one more thing?". Nic takiego nie było, a mało tego - wszystkiego i tak dowiedzieliśmy się jeszcze przed konferencją. Nie jestem zawiedziony - raczej niepocieszony tym, co udało mi się zobaczyć w trakcie dzisiejszej imprezy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama