Pamiętacie jeszcze o projekcie "cenzurowanej" wyszukiwarki Google tworzonej z myślą o rynku chińskim? Ostatnie informacje wskazują na to, że firma kasuje projekt.
O tym że Google pracowało nad projektem wyszukiwarki z myślą o chińskim rynku zrobiło się głośno kilka tygodni temu, kiedy pracownicy korporacji dobitnie pokazali swoje niezadowolenie z tego powodu (zobacz: Pracownicy Google strajkują przeciwko Dragonfly). Jak pisał wówczas Albert:
Całkiem dobrze sytuację Google oddaje refren ze słynnej piosenki AC/DC. Już wcześniej w tym roku ponad 1400 osób z Google podpisało list, w którym domagano się większej transparentności i odpowiedzialności, jeżeli chodzi o aspekty etyczne prowadzonych projektów. Mogliśmy wtedy wyczytać, że pracownicy nie mają pełnych informacji, co do ich zajęcia i do czego dokładnie ma posłużyć.
Pichai starał się uspokoić skomplikowaną sytuację. Powiedział, że Dragonfly to część umowy, która jeszcze nie została do końca stworzona, więc finalnie różnie to może się skończyć. Pod względem finansowym to by mogło być silne wsparcie dla całej korporacji.
Zobacz też: Całe Chiny pod permanentną kontrolą do końca roku 2020
Sytuacja zrobiła się jednak kłopotliwa pod wieloma aspektami. W drogę Google weszło nie tylko prawo, ale przede wszystkim... obrońcy etyki, którzy informowali o naruszaniu praw człowieka obywateli państwa. Kilka tygodni później świat obiegła wieść, że... Google prawdopodobnie wycofuje się rakiem i zamyka projekt wyszukiwarki na chiński rynek, który znaliśmy pod nazwą Dragonfly. Po drodze powstał jeszcze list otwarty, pod którym podpisało się ponad 200 inżynierów pracujących dla googlowskiego Alphabetu, a ponad 1400 pracowników firmy nalegało, by firma bardziej nadzorowała etycznie wątpliwe projekty takie jak te. I to właśnie ich protest wskazywany jest jako najbardziej prawdopodobna wersja rzekomego porzucenia projektu przez Google. Cóż, lepiej późno — niż wcale. Biorąc jednak PR Google i to, o jakich wartościach na co dzień opowiadają — Dragonfly niezwykle kłócił się z codziennym wizerunkiem firmy... nieprawdaż?
Źródło: Amnesty, The Next Web
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu