Gry

Get Even - polska gra, w której Incepcja miesza się ze Splinter Cellem

Paweł Kozierkiewicz
Get Even - polska gra, w której Incepcja miesza się ze Splinter Cellem
Reklama

Bez wahania mogę napisać, że w grach wideo od dawna panuje marazm, a gatunek strzelanek FPP jest tego najlepszym dowodem. Czy polskie studio The Farm ...

Bez wahania mogę napisać, że w grach wideo od dawna panuje marazm, a gatunek strzelanek FPP jest tego najlepszym dowodem. Czy polskie studio The Farm 51 ma szansę tchnąć trochę świeżego powietrza?

Reklama

Każdy eksperyment jest bardzo ryzykowny. Z jednej strony mamy szanse na to, że dokona się pewnego typu rewolucja, albo przynajmniej ewolucja. Z drugiej zaś, jest to próba złamania utartych schematów i przeciwstawienie się największemu wrogowi ludzkości – przyzwyczajeniu.

Niczym inżynier Mamoń lubimy to, co już znamy. Odpada nam uczenie się mechaniki rozgrywki, praw rządzących wykreowanym światem. Od pierwszych chwil możemy przeć do przodu i nie zaprzątać sobie głowy nowymi elementami. Jednak narzekamy. To też leży w naszej naturze. Że już to było, że nic nowego, że twórcy się nie napracowali. Całość sprowadza się więc do marudzenia pod nosem przy każdej nadarzającej się okazji. Patrząc na tę sytuację tym więcej mam szacunku dla gliwickiego studia The Farm 51, które postawiło sobie za punkt honoru wprowadzić w skostniały gatunek shooterów coś nowego.

Agent Smith spotyka Sama Fishera

The Farm 51 nie jest wybitnie znanym deweloperem gier, ale też nie można o nich napisać, że to żółtodzioby. Powołane do życia w 2005 roku studio może do tej pory pochwalić się takimi tytułami jak dwie części NecroVisioN, Painkiller Hell & Damantion, czy opisywanym niedawno Deadfall Adventures. Żaden z tych tytułów nie okazał się wielkim hitem, który zawojowałby świat, ale nie od razu Rzym zbudowano. Kilka dni temu ogłoszono nową produkcję ochrzczoną Get Even i jeśli gliwiczanom uda się spełnić pierwsze zapowiedzi, to mają szansę zwrócić na siebie uwagę świata. Na razie jednak wiemy bardzo niewiele.

Na krótkim pokazie, będącym jednocześnie ogłoszeniem prac nad projektem, twórcy nie chcieli skupiać się na zawiłościach fabuły. A szkoda, ponieważ nie dostaniemy tu standardowej historyjki o heroicznej walce jednostek specjalnych rodem z Call of Duty czy Battlefielda.


Matrix. Incepcja. Kod nieśmiertelności. Te tytuły kinowych hitów przewinęły się w trakcie prezentacji przynajmniej kilkukrotnie. I coś jest faktycznie na rzeczy, gdyż czynniki „ponadnaturalne” będą tutaj na porządku dziennym. Nie, nie mam na myśli demonów z piekieł, czy jakiegoś innego horror/fantasy tałatajstwa. Jest za to wchodzenie we wspomnienia, zmiana przeszłych wydarzeń, kontrola otoczenia. Twórcy używali też pojęć światów równoległych, alternatywnych linii czasowych. Sama gra ma skupiać się na osobistym konflikcie pomiędzy dwoma bohaterami określonymi przez deweloperów jako Czarny i Czerwony. Nie oczekujmy więc wielkich wydarzeń o skali globalnej, ale raczej historii opartej na emocjach. Niestety nie udało się uzyskać więcej informacji w tym temacie. Intrygująca fabuła to jednak nie jedyne, co każe mocno zainteresować się Get Even.

Projektanci chcą też w inny sposób podejść do tematu samej mechaniki rozgrywki. Jedna kampania zostanie przedstawiona z perspektywy dwóch stron konfliktu, które stosują zupełnie inne podejście do rozwiązywania „problemów”. Czarnego najłatwiej przyrównać do Sama Fishera, czy Solid Snake'a. Działa skrycie, wykorzystuje otoczenie na swoją korzyść, używa gadżetów do rozprawienia się z przeważającymi siłami wroga.

Reklama

Takim nietypowym (jak na gry wideo) sprzętem jest CornerShot – specjalny wysięgnik, na którym można zamontować broń, a całość pozwala strzelać bez wychylania się zza rogu. Co ciekawe, taki sprzęt faktycznie istnieje. Twórcy obiecują, że będzie to konstrukcja modułowa. Oprócz pistoletu będzie można osadzić tam karabinek, czy miotacz granatów, ale też różne rodzaje celowników i inne „bajery”. Dołączony ekranik pokazujący obraz z kamery ułatwia celowanie gdy kryjemy się za osłoną. Z CornerShota da się też celować normalnie, co oszczędza nam zmiany oręża, gdy robi się gorąco.

Deweloperzy starają się znaleźć złoty środek pomiędzy realizmem, a dobrą zabawą. Chcą wymusić na graczach ostrożne rozgrywanie poziomów poprzez ograniczenie „wyporności” postaci na otrzymywane obrażenia i stosowanie maksymalnie cichej taktyki. Nie dążą jednak do sytuacji, w której jeden strzał ma wyeliminować bohatera z rozgrywki.

Reklama

Zupełnie innymi środkami dysponuje Czerwony. Choć jego arsenał jest zdecydowanie bardziej standardowy, to główna siła drzemie w możliwości kontrolowania otoczenia. Podczas niedługiej prezentacji widzieliśmy jak Czerwony obserwuje pomieszczenia w budynku za pomocą kamer, a w dowolnej chwili jest w stanie przemienić neutralną postać w żołnierza, który zaatakuje zauważonego Czarnego. Ta ostatnia czynność przypomina trochę to, co robił agent Smith w Matriksie. Od tej chwili przenosimy się też na pole walki i sterujemy poczynaniami „opętanej” osoby.

Cele do osiągnięcia przez obie strony nie będą się sprowadzały jedynie do wzajemnej eksterminacji. Czarny i Czerwony mogą mieć zupełnie inne zadania do wykonania i może okazać się, że obaj ukończą je pomyślnie.

Fotorealizm i imołszyns (TM)

Projektanci z The Farm 51 robią wszystko, aby ich najnowsze dzieło odróżniało się od standardowych strzelanek FPP. Tryb kampanii dla pojedynczego gracza został połączony z modułem sieciowym. Uruchamiając poziom nie będziemy wiedzieć, czy mamy do czynienia z żywym, czy sterowanym przez SI przeciwnikiem. Oczywiście, tę funkcję będzie można wyłączyć. Inną ciekawostką jest ustawianie poziomu trudności... emocjonalnej. Niestety nie udało się nam dowiedzieć o co dokładnie w tym będzie chodzić, ale każdy z graczy będzie mógł wypełnić krótki kwestionariusz, który ma w jakiś sposób wpłynąć na to, co będziemy oglądać na ekranie.


Get Even ma zaskakiwać jeszcze w kwestii oprawy graficznej. Choć brzmi to jak najbardziej wyświechtany frazes, to The Farm 51 zastosowało technologię skanowania obiektów, aby uzyskać efekt fotorealistyczności. Każdy przedmiot i element otoczenia został precyzyjnie obfotografowany i przeniesiony do komputera aby później, po połączeniu w całość stworzyć całe poziomy. Trzeba przyznać, że ta metoda zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie.

Reklama

Oczywiście wiążą się z tym pewne ograniczenia. Twórcy już teraz mówią otwarcie, że tworzone przez nich mapy nie są zbyt rozległe, gdyż moc współczesnych kart graficznych nie pozwoliłaby na to. Z drugiej strony, zaprezentowane demo technologiczne działało ponoć na kilkuletnim laptopie i całość prezentowała się bardzo okazale. Inną niedogodnością (na ten moment) jest niewielka możliwość niszczenia otoczenia. Wojciech Pazdur, szef The Farm 51 zapewniał jednak, że firma nie powiedziała w tym temacie ostatniego słowa, i że jakaś forma destrukcji otoczenia się pojawi.

Dzieło gliwickiego studia ma zadebiutować w 2015 roku i ponoć już teraz skupiło na sobie zainteresowanie największych tuzów rynku gier. Cieszy mnie to, że firma postanowiła poszukać swojej niszy i wyjść poza utarte schematy. Mamy tu do czynienia z projektem, który w swych założeniach jest innowacyjny jak gry indie, a jednocześnie dysponuje budżetem pozwalającym na stworzenie solidnej produkcji w sferze rozgrywki i efektownej oprawy wizualnej. Pozostaje trzymać kciuki za ziszczenie wszystkich planów dotyczących wydania tego nietypowego shootera. Wielu graczy z utęsknieniem czeka, aż ktoś poważnie rozrusza skostniały gatunek FPS. Get Even ma szansę tego dokonać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama