Część świata - przynajmniej ta interesująca się kosmosem - siedziała dziś z zapartym tchem i oglądała transmisję ze startu rakiety Falcon Heavy. Mało jednak brakowało i pojazd by nie wystartował.
Wielki sukces SpaceX. Falcon Heavy poleciał w kosmos, choć nie obyło się bez problemów
Można powiedzieć, że dzisiejszy dzień skradł Elon Musk, który cały czas marzy o podróżach kosmicznych. Mając jednak mnóstwo samozaparcia i oczywiście ogromny budżet, można takie marzenia spełniać. Wierzę, że jednym z nich był udany start rakiety Falcon Heavy, o której dłuższy artykuł pisał dziś Maciek. Testy statyczne się udały , ale mało brakowało, a rakieta by dziś nie wystartowała.
Start planowano bowiem na godzinę 19:30, później ze względu na warunki pogodowe godzina ta została zmieniona. Przed godziną 21 rozpoczęto tankowanie wiedząc, że start jednak się odbędzie. Ostatecznie udało się zmieścić w okienku i rakieta wystartował w okolicach godziny 21:45 naszego czasu.
To tylko 90 milionów dolarów
Choć 90 milionów dolarów wydaje się zawrotną kwotą, to dla lotów kosmicznych redukcja kosztów związanych ze startem rakiety do takiej kwoty jest przełomem, który utoruje drogę kolejnym misjom w kosmosie. Chodzi bowiem o powrót tak zwanych boosterów, które będzie można ponownie wykorzystać. Choć podczas startu Falcon Heavy nastąpiła przerwa w transmisji, to potwierdzono powrót elementów na powierzchnię naszej planety.
3 miliony widzów
Na oficjalnym kanale streamującym na żywo transmisję ze startu rakiety Falcon Heavy pojawiło się ponad 3 miliony widzów, którzy wspólnie oglądali to niesamowite wydarzenie. I to też jest pewnego rodzaju przełom, kiedyś będziemy o tym opowiadać wnukom. No chyba, że na dzień dziadka lub babci zabiorą nas na wycieczkę krajoznawczą z widokiem na planety naszego układu słonecznego - bo przecież takie wydarzenie jak dziś może pchnąć loty kosmiczne tam, gdzie zawsze marzyliśmy.
P.S. Ciągle nie wiemy, co się dzieje z core booster, który nie wylądował (na ziemi znalazły się jedynie side boostery). Jak tylko SpaceX udostępni komunikat na ten temat, zaktualizujemy newsa.
Aktualizacja 06.02.2018, 23:55:
W tej chwili nadal nie mamy potwierdzenia czy centralny booster z powodzeniem wylądował na platformie na Oceanie Atlantyckim. Twitter SpaceX i Elona Muska na ten temat zgodnie milczą co prawdopodobnie oznacza, że coś jednak poszło nie tak, bo zazwyczaj potwierdzenie mieliśmy w ciągu kilku minut. Nie umniejsza to jednak dzisiejszego osiągnięcia, a scena jednoczesnego lądowania dwóch bocznych członów rakiety przejdzie zapewne do historii.
Jeśli zaś jesteście ciekawi co dzieje się ze Starmanem, który podróżuje obecnie w swojej wiśniowo czerwonej Tesli Roadster, to zachęcam do obejrzenia wideo na żywo, które udostępnia SpaceX za pośrednictwem serwisu YouTube (a mówiłem!). Co prawda nie dzieje się tam nic spektakularnego, ale sama możliwość obserwowania dryfującego w przestrzeni kosmicznej samochodu, jest wydarzeniem bezprecedensowym. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to za około 4h, Starman przekroczy pasy Van Allena (obszar koncentracji wysokoenergetycznych elektronów i protonów) i nastąpi ostatnie odpalenie silnika drugiego członu rakiety, które wyśle Teslę wraz z jej pasażerem na orbitę Marsa.
Aktualizacja 07.02.2018, 9:15:
Według informacji jakie opublikował TechCrunch oraz doniesień z konferencji prasowej SpaceX jaka odbyła się wczoraj, centralna rakieta nośna (tzw. core booster) napotkała problemy i rozbiła się o wody Oceanu Atlantyckiego pędząc z prędkością ponad 450 km/h. Zawiodły 2 z 3 silników, które powinny się uruchomić i wyhamować człon rakiety. Uderzenie miało miejsce około 100 metrów od barki "Of course I still love you" i uszkodziło jeszcze jej silniki zasypując ją odłamkami. Mimo wszystko pierwszy lot Falcona Heavy trzeba uznać za udany.
Natomiast Tesla Roadster Elona Muska zgodnie z planem zaliczyła kolejne 3 odpalenia silnika drugiego stopnia rakiety i zgodnie z kursem zmierza w stronę orbity Marsa i dalej do pasa asteroid.
[dodał Kamil Pieczonka]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu