Felietony

Facebook szuka nowych rozwiązań - chce zastąpić gazety i portale?

Jakub Tepper
Facebook szuka nowych rozwiązań - chce zastąpić gazety i portale?
Reklama

Jakkolwiek relatywnie niewielka grupa nerdów nie zachwycałaby się G+, to karty wciąż jeszcze rozdaje Facebook. Albo Facebook z Twitterem, zależy w jak...


Jakkolwiek relatywnie niewielka grupa nerdów nie zachwycałaby się G+, to karty wciąż jeszcze rozdaje Facebook. Albo Facebook z Twitterem, zależy w jakiej dziedzinie. Ten pierwszy serwis nabrał jednak chęci, aby zabrać dość istotny element drugiemu. Chciałby umówić się z wydawnictwami i publikować u siebie wiadomości zastępując w ten sposób dla wielu gazety, portale informacyjne czy Twittera właśnie.

Reklama

Forbes donosi, że rozmowy toczą się już z przeszło tuzinem wydawnictw, a swój udział zapowiedziały takie tuzy jak CNN, Washington Post czy The Daily. Podobno New York Times odmówił, ze względu na oferowaną teraz przez siebie płatną subskrypcję na większość treści.

Facebookowe wersje serwisów informacyjnych mają wystartować jeszcze w tym roku, przypuszczalnie w okolicach września (chociaż FB oczywiście oficjalnie do niczego się nie przyznaje). I wydawać się może, że w obecnej fazie sprawa nas nie dotyczy, ale jeśli temat przyjmie się w wersji międzynarodowej, to z pewnością albo FB albo sami lokalni wydawcy zechcą ten model przetestować i stworzą odpowiednie aplikacje dla serwisu i w Polsce.

Cała sprawa wydaje mi się jednak mało odkrywcza z kilku powodów. Przede wszystkim masa stron istniejących na FB ma podpiętego RSSa do fanpage'ów. Można więc powiedzieć, że ten content newsowy, chociaż nie znajdujący się wewnątrz struktury serwisu, jest dostarczany. Oczywiście FB chciałby zatrzymać cały ten ruch u siebie, a być może wprowadzić nawet płatne subskrypcje oczekując części przychodów od wydawnictw, ale czy czytelnicy tego potrzebują i zauważą różnicę?

Kolejna rzecz to realnie społecznościowa siła Twittera, której jednak żadne serwisy informacyjne (też na nim w dużej liczbie obecne) nie są w stanie pokonać. Doskonale pamiętam 11 marca tego roku, kiedy wystąpiło ogromne trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii. Jako, że kraj mi bliski i wielu znajomych w nim posiadam, to starałem się być na bieżąco ze sprawą - ale prowadząc właśnie auto na trasie Poznań-Wrocław nie było to proste. Ku mojemu zdziwieniu, po odpaleniu na telefonie Twittera (nie róbcie tego w swoim aucie!), przeglądając wpisy znajomych i nieznajomych z Tokio byłem szalenie blisko tych wydarzeń. Co więcej, społecznościowy charakter wiadomości z Twittera odsiewał całą sensacyjną otoczkę charakterystyczną dla klikalnych serwisów i pozwalał skupiać się na faktach.

Jakością contentu będzie niezwykle trudno Facebookowi wygrać. Niesamowicie atrakcyjna forma przedstawienia go może coś jeszcze zdziałać. Czekamy na wyniki.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama