Wiecie, nawet nie wiem od czego zacząć. Bo nakreślenie tła poprzez "Facebook znany jest ze skandali związanych z prywatnością" to już zabieg wyświechtany i będzie stanowił eufemizm wobec tego, czego dowiedzieliśmy się teraz. A może warto byłoby napisać: "Facebook ma nas daleko w poważaniu i robi z nami co chce"? A może jeszcze ostrzej?
Facebook ma prywatność użytkowników dalej niż w poważaniu? Oto kolejny skandal
Jak wynika z ustaleń New York Times, Facebook udostępniał prywatne informacje użytkowników platformy gigantom technologicznym takim jak Spotify, Microsoft, Amazon, Netflix i innym. Razem to ponad 150 różnych firm na całym świecie, którym dane z Facebooka mogłyby się przydać. Każdy z tych podmiotów uzyskiwał z tego tytułu nieco inne profity - najwięcej kontrowersji wzbudza jednak dostęp do prywatnych wiadomości uczestników Facebooka. Ten od zawsze odżegnywał się od oskarżeń o przekazywanie treści z Messengera innym podmiotom: zaprzeczał także, że nagminną praktyką jest czytanie wiadomości wymienianych przez użytkowników. Inne przykłady zakładają udostępnianie danych kontaktowych (np. Amazonowi), albo wyłuskanie określonych aktywności i przekazanie ich podmiotom.
New York Times bazuje na informacjach, które samodzielnie pozyskał: w ruch poszły kontakty dziennikarzy i uzyskano dokumenty rzekomo należące do Facebooka, w których opisano relacje z firmami technologicznymi. Ponadto, miało odbyć się potwierdzenie tych doniesień w ramach wywiadów z byłymi pracownikami Facebooka - ci mieli potwierdzić wszystko to, o czym mowa w pozyskanych materiałach. Doniesienia New York Times zamyka dosyć istotny cios w platformę - przypomnijmy, w 2012 roku Facebook podpisał ugodę z Federalną Komisją Handlu, w której zobowiązał się do konkretnych działań promujących prywatność użytkowników. Przy okazji, "obiecał" nie przekazywać danych użytkowników innym firmom bez zgody samych zainteresowanych. Według New York Timesa jest to zaprzeczenie ustaleniom z 2012 roku.
Część treści komunikatu nt. ugody Facebooka z FTC: 10 sierpnia 2012 roku:
The settlement requires Facebook to take several steps to make sure it lives up to its promises in the future, including by giving consumers clear and prominent notice and obtaining their express consent before sharing their information beyond their privacy settings, by maintaining a comprehensive privacy program to protect consumers' information, and by obtaining biennial privacy audits from an independent third party.
Źródło: FTC.gov
W 2012 roku Facebook znajdował się pod lupą Federalnej Komisji Handlu, która po doniesieniach o przekazywaniu danych użytkowników bez ich zgody firmom trzecim przyjrzała się praktykom giganta. Już wtedy wskazano na ogromne nieprawidłowości oraz brak oficjalnej wiedzy użytkowników o tego typu zabiegach. Facebook jednak zdecydował się na ugodę, w której zobowiązał się do stworzenia programu promowania prywatności oraz nieprzekazywania newralgicznych danych użytkowników firmom trzecim - bez zgody uczestników platformy.
Co na to Facebook?
Facebook w informacjach przekazywanych do mediów absolutnie zaprzecza tym doniesieniom twierdząc, że materiały pozyskane przez NYT dotyczą metod pozwalających użytkownikom na dostęp do platformy poprzez konkretne urządzenia. Dla przykładu: korzystasz z Facebooka na iPhone'ie - materiały, do których odnosi się NYT są powiązane z wszelkimi działaniami umożliwiającymi na dostęp do platformy z iPhone'a. Żadna firma miała nie otrzymać dostępu do prywatnych treści należących do użytkowników.
To be clear: none of these partnerships or features gave companies access to information without people’s permission, nor did they violate our 2012 settlement with the FTC.
Konstantinos Papamiltiadis, Director of Developer Platforms and Programs - Facebook Newsroom
Wytłumaczono również sens dostępu do prywatnych wiadomości użytkowników, co jak wskazaliśmy wyżej stworzyło największe kontrowersje. Materiał zbudowany w formie FAQ, w sekcji: "Did partners get access to messages?" ma na celu objaśnienie celu przekazania firmom "prywatnych wiadomości". I tak, Facebook przyznaje się do tego, ale jedynie w kontekście dostarczenia odpowiedniej funkcjonalności usługom. Czyli - to nie jest tak, że Facebook przekazał prywatne wiadomości "byle jak, byle komu", ale wszystko opierało się np. na przekazaniu dostępu do API konkretnym partnerom. Spotify ma wykorzystywać ten mechanizm po to, żebyśmy mogli m. in. dzielić się ulubionymi utworami z kontaktami w Messengerze bez wychodzenia z aplikacji.
Aż chciałoby się powiedzieć: "pożar w ..."
Wyjaśnienia Facebooka mają sporo sensu - właściwie wytłumaczenia dla przekazywania konkretnych danych gigantom pokrywają się z tym, co wykorzystują wymienione w rewelacjach firmy. Dajmy na to Microsoft - przez pewien czas w Windows Phone udostępniał możliwość obsługi Messengera tylko za pomocą aplikacji Wiadomości. Przyznam szczerze - uwielbiałem tę funkcję: była znacznie lżejsza niż aplikacja Facebooka / Messengera w tym systemie i działała nawet w bardzo słabych warunkach, jeżeli chodzi o dostęp do sieci. Ten przykład również znalazł się w wyjaśnieniach Facebooka:
Apps that allowed people to access their Facebook account on their Windows Phone device
Ale czy na pewno wiemy wszystko o zakresie wykorzystywania danych użytkowników? Po Cambridge Analytica nie jest dziwne to, że Facebookowi nagminnie patrzy się na ręce i co chwila mówi: "sprawdzam". Facebook co prawda w miarę zręcznie unika tych ataków, na dobrą sprawę Cambridge Analytica nieszczególnie zachwiała pozycją giganta (choć niektórzy twierdzili nawet, że ostatecznie Zuckerberg ustąpi ze stanowiska CEO) - ale pytanie, kiedy wreszcie ucho się urwie, a mleko na dobre rozleje.
Zresztą, sam Facebook zdaje się nie wiedzieć co zrobić, aby odciąć się od tych oskarżeń - musi bazować na danych użytkowników, żeby dalej zarabiać pieniądze. Najgorsze jest to, że nie jest w tym w pełni transparentny i wiele kwestii pozostaje otwartych. Co więcej, rośnie grupa osób niezadowolonych z praktyk, jakie Facebook uprawia. Nie koresponduje to jednak z takimi zjawiskami jak odpływ użytkowników, czy też gorsze wyniki finansowe.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu