Felietony

E ink pozywa Trekstora. Kolejna wojna patentowa - tym razem na czytniki

Tomasz Popielarczyk
E ink pozywa Trekstora. Kolejna wojna patentowa - tym razem na czytniki
Reklama

Pamiętacie czytnik Trekstor Pyrus, który nie tak dawno testowałem na łamach Antyweba? Jego twórcy nie mają łatwego życia. Otrzymali właśnie pozew sądo...

Pamiętacie czytnik Trekstor Pyrus, który nie tak dawno testowałem na łamach Antyweba? Jego twórcy nie mają łatwego życia. Otrzymali właśnie pozew sądowy od firmy E ink, produkującej wyświetlacze dla czytników. O co chodzi? O patenty naturalnie. Okazuje się, że nawet w segmencie e-czytników mogą one być dobrym argumentem i punktem zapalnym.

Reklama

Należące do firmy E ink patenty, które miał naruszyć Trekstor dotyczą naturalnie wyświetlaczy. Nie jest do końca wiadomo, w którym miejscu czytniki niemieckiego producenta przekroczyły granicę "bezpiecznej inspiracji". W komunikacie na stronie E ink możemy znaleźć tylko informację o europejskich patentach EP 1 231 500 B1 oraz EP 1 010 036. Pierwszy ma związek z wykorzystaniem elektronicznie adresowanych mikrokapsułek w wyświetlaczu, a drugi elektroforezy. W szczegóły technologiczne dotyczące procesu produkcyjnego wyświetlaczy typu e ink zagłębiał się nie będę. Istotne jest tutaj jednak to, że ekrany digital ink, w które wyposażone są czytniki Trekstora wykonuje chińska firma Guangzhou OED Technologies. Co ciekawe, Chińczykom udało się dodać coś od siebie do tej technologii, w rezultacie powstały ekranu o rozmiarze 4,3 cala z rozdzielczością typową dla tych 6-calowych.


Czego żąda E ink od Trekstora? Najważniejszym postulatem jest wycofanie modeli Pyrus oraz 4ink ze sprzedaży w całej Europie. Mało tego, niemiecki koncern miałby też zadośćuczynić straty producenta e-papieru, które spowodowała dystrybucja urządzeń. Naturalnie nie będzie za to odpowiadał chiński podwykonawca, który prawdopodobnie "za bardzo" oparł swoje wyświetlacze na tych z logo E ink. Firma wychodzi najprawdopodobniej z założenia, że proces przed niemieckim sądem łatwiej będzie wygrać niż spór w Państwie Środka. Myślę, że z praktycznego punktu widzenia jest to dobrze przemyślana decyzja - niejednokrotnie obserwowaliśmy, jak giganci branży ponosili tam sromotne klęski.


Nie ukrywam swojego rozczarowania tym, że wojny patentowy przeniosły się też na rynek e-czytników. Praktyka pokazuje, że konsumenci nie mają z ich powodu żadnych korzyści - wręcz przeciwnie. Jeżeli i tym razem pozew przełoży się na konkretny wyrok, znów stracimy możliwość kupna interesujących urządzeń. Z drugiej jednak strony pretensje E ink mogą być uzasadnione. Firma ta ma w końcu dość duży wkład w rozwój technologii e-papieru, a bezprawne wykorzystanie ich autorskich rozwiązań przez Chińczyków może zaszkodzić jej pozycji. W końcu E ink nie ma alternatywnego wyjścia w postaci innych produktów (tudzież licencji na nie), których sprzedaż zrekompensowałaby ewentualne straty na e-papierze. Tym samym jestem przekonany, że to nie ostatni taki przypadek. E ink jest w końcu posiadaczem około 2 tys. patentów związanych z elektronicznym papierem, ekranami LCD i im pokrewnymi technologiami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama