Felietony

Dwunastolatka pozwała TikToka o wykorzystywanie jej danych osobowych. Jednak nie to jest najsmutniejsze

Krzysztof Rojek
Dwunastolatka pozwała TikToka o wykorzystywanie jej danych osobowych. Jednak nie to jest najsmutniejsze
14

Dwunastolatka idzie do sądu, pozywając TikToka o to, że wykorzystuje jej dane do generowania przychodu, pomimo iż teoretycznie - nie powinien mieć do tego prawa. Sprawa zapewne nie znajdzie swojego zakończenia po myśli pozywającej, ale nie to jest dla mnie w tym przykre.

Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy w świecie, w którym nasze dane osobowe nigdy nie będą bezpieczne. Jeżeli nawet zabezpieczymy się na wszelkie możliwe sposoby, nie będziemy korzystać z mediów społecznościowych, telefonu czy internetu, to inne podmioty już to robią za nas, dlatego też nasze dane mogą wyciec z naszej uczelni, miejsca pracy albo dowolnej innej placówki z której usług korzystaliśmy. W dzisiejszym świecie nie ma więc praktycznej możliwości funkcjonowania bez ryzyka, że ktoś przywłaszczy sobie dane które albo są nasze, albo dużo o nas mówią. Z tym ryzykiem nauczyliśmy się żyć do tego stopnia, że informacje o kolejnych wyciekach już nas nie ruszają. Wykorzystują to firmy, co do których powiedzenie, że korzystają z naszych danych w niejasny sposób będzie drobnym niedopowiedzeniem. Jedną z takich firm jest TikTok, który, choć uniknął bana, to dalej podejrzewany jest o to, że dane jego użytkowników wykorzystywane są w sposób niezgodny z prawem.

Dwunastolatka pozywa TikToka. Tylko czy to coś zmieni?

Według doniesień Bloomberga, 12-latka w Wielkiej Brytanii wniosła do sądu sprawę o to, że TikTok łamie europejskie prawo dotyczące danych osobowych. Z racji na Brexit nie do końca wiadomo, jak GDPR będzie odnosiło się do obywateli Wielkiej Brytanii, aczkolwiek sam pozew został złożony jeszcze w momencie, w którym to prawo obowiązywało.

Niestety, nie jestem jakoś bardzo optymistycznie nastawiony do wyniku tej konfrontacji. Gdyby Tiktok został ukarany bądź zmuszony do zmiany swojej polityki wobec danych osobowych użytkowników przez dwunastolatkę byłaby to wręcz niesamowita historia. Niestety, ale wątpię, by jakikolwiek użytkownik, co więcej - dziecko, był w stanie zgromadzić wystarczająco materiału dowodowego by pociągnąć do odpowiedzialności firmę będącą właścicielem najczęściej pobieranej obecnie aplikacji. Główną osią konfliktu jest tu fakt, że Tiktok wykorzystuje dane dzieci, do generowania swojego przychodu, pomimo, że teoretycznie nie powinien, ponieważ własny regulamin aplikacji zabrania osobom poniżej 13. roku życia korzystania z aplikacji. Można więc powiedzieć, że winą Tiktoka jest tu brak odpowiednio surowych mechanizmów weryfikacyjnych, chociaż to samo można zarzucić wszystkim platformom social media.  Dlatego też jestem zdania, że Bytedance zapewne wyjdzie z tego obronną ręką.

Nie to jest jednak najsmutniejsze

Jak już mówiłem, żyjemy w takich czasach, w których bezpieczeństwo naszych danych jest raczej niemożliwe do zapewnienia. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy podejmować prób, by jako konsumenci poprawić swoją sytuację. I w takim kontekście odbieram wspomniany pozew - mam nadzieję, że dzięki niemu być może niektórzy użytkownicy (nie tylko Tiktoka) zastanowią się nad tym, jak ich dane są wykorzystywane. Pomimo nikłych szans na zwycięstwo, ciężko mi pomyśleć nad tym, jak walka o prawa swoje i innych konsumentów może być odebrane jako coś złego.

A jednak, tożsamość 12-latki musiała zostać ukryta, ponieważ w przeciwnym razie mogłaby spotkać się z "prześladowaniem innych użytkowników Tiktoka" oraz być narażona na "wrogie reakcje influencerów". Jeżeli przyjrzymy się komentarzom dotyczącym tej informacji w różnych źródłach widać wyraźnie, że decyzja sądu była słuszna. Praktycznie od razu pojawiają się zarzuty o to, że za wspomnianym pozwem stoją rodzice pozywającej, którzy chcą nieco dorobić sobie na odszkodowaniu, bądź też uczynić swoją córkę sławną.

Rozumiem, że można lubić platformę, która służy nie tylko do rozrywki, ale też - do zarabiania. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ktoś może starać się pognębić osobą, która, jakby nie patrzeć - walczy też o jego prawa. Nie chcę tu uderzać w górnolotne tony o tym, że świat byłby lepszym miejscem, gdyby megakorporacje przestrzegały praw użytkowników, ale faktem jest, że tylko i wyłącznie sami użytkownicy mogą wymóc na firmach takich jak Tiktok czy Facebook jakąkolwiek zmianę. Dlatego pomimo, że nie widzę dużych szans na sukces pozwu, to kibicuję tej sprawie i każdej kolejnej, która sprawi, że firmy z wątpliwą etyką zbierania i przetwarzania danych będą musiały wytłumaczyć się i wyjaśnić swoje działania.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu