Popyt na duże smartfony rośnie i to jest fakt – dane opublikowane przez firmę Canalys pokazują czarno na białym, że inteligentny telefon z ekranem pow...
Popyt na duże smartfony rośnie i to jest fakt – dane opublikowane przez firmę Canalys pokazują czarno na białym, że inteligentny telefon z ekranem powyżej 5 cali przestał być udziwnieniem i technologicznym białym krukiem. Dzisiaj modele o takich rozmiarach uznawane są za standardowe, a naprawdę duży sprzęt zaczyna się od 6 cali. Ale co zrobić, jeśli ktoś nie tyle nie chce, co nie może kupić takiego sprzętu ze względu na genetycznie uwarunkowane ograniczenia? Jest na to kilka rozwiązań, jedno z najciekawszych zaproponowała japońska firma Thanko…
Jeżeli ktoś nie kupuje smartfonu z dużym ekranem, bo nie chce, to sprawa go nie dotyczy. Klienci przeciwni większym wyświetlaczom narzekają na zmiany i domagają się atrakcyjnej oferty produktów z ekranami do 4,5 cala, ale trudno uznać ich sytuację za tragiczną – można znaleźć mniejsze modele i to na wszystkich półkach cenowych, więc problem znika. Gorzej z osobami, które chciałyby skorzystać z większego sprzętu, ale nie mogą. I coraz rzadziej barierę stanowi tu koszt zakupu urządzenia. Obecnie duże modele można znaleźć nie tylko na średniej, ale nawet na niższej półce cenowej – przestała to być kategoria premium. Najważniejszą przeszkodę stanowi teraz... budowa dłoni, długość palców i brak możliwości obsługi dużego sprzętu jedną ręką. Jak sprostać temu wyzwaniu?
Dobrych kilka kwartałów temu pisałem o smartfonie HTC, modelu Butterfly, do którego producent dorzucał… mniejszy telefon pełniący rolę pilota do większego urządzenia. To miało zwiększać wygodę użytkowania fabletu. Nie wiem, jak pomysł ocenili klienci, ale nie doczekał się on chyba kontynuacji. Z pewnością nie zrobił na rynku furory i nie był kopiowany przez szereg innych producentów. Ta uliczka okazała się ślepa i na dobrą sprawę trudno się temu dziwić.
Rolę podobną do projektu HTC mają spełniać smartwatche (na tym oczywiście ich zastosowania się nie kończą, przynajmniej w teorii) – duży smartfon (fablet) w torebce/plecaku, a na ręce wygodne małe urządzenie informujące o nieodebranych połączeniach czy wiadomościach tekstowych czekających na odczytanie. Jest to jakieś ułatwienie, ale niepozbawione wad: trudno rozmawia się za pośrednictwem zegarka (to dobry motyw dla filmów z lat 80. XX wieku, ale nie dla codziennego intensywnego użytkowania).
Przywołane rozwiązania mają ułatwiać korzystanie z dużych smartfonów (czy ogólnie z dużego sprzętu mobilnego) i w niektórych sytuacjach faktycznie spełnią swoją rolę, lecz ostatecznie do rąk klienta (małych rąk) trafia duży sprzęt i trzeba sobie z nim jakoś radzić. Poleganie jedynie na smartwatchu stawia pod znakiem zapytania pomysł kupowania dużego urządzenia – skoro cały czas używasz mniejszego zamiennika, to po prostu kup mniejszy smartfon. Trudna sprawa. Można oczywiście czekać na rozwinięcie sterowania głosowego w sprzęcie mobilnym, ale to koliduje w wielu sytuacjach z intymnością użytkowania sprzętu. Rozwiązaniem może być zarządzanie gestami, lecz trudno stwierdzić, czy i kiedy stanie się ono powszechnie stosowane. Co pozostaje? Chyba tylko wydłużenie palców. Brzmi idiotycznie lub przynajmniej dziwnie? Może i tak, ale nie dla Japończyków…
Gdy dzisiaj rano trafiłem na ten produkt, wiedziałem, że muszę się podzielić znaleziskiem – obywatele Kraju Kwitnącej Wiśni kolejny raz zaskoczyli i stanęli na wysokości zadania: stworzyli sztuczny palec, który wydłuża ten prawdziwy i ułatwia obsługę sprzętu mobilnego. Za produktem stoi firma Thanko posiadająca w ofercie wiele innych intrygujących gadżetów (odsyłam na stronę). Po zapoznaniu się z ich propozycjami, doszedłem do wniosku, że niewiele w życiu widziałem, a przedłużenie palca to zaledwie czubek góry lodowej.
Z materiałów prezentujących sztuczny palec wynika, iż ten sprzęt sprawdzi się przede wszystkim w komunikacji miejskiej i będzie on wówczas gadżetem pożądanym także przez osoby wyposażone przez matkę naturę w dłuższe palce – gdy w grę wchodzi używanie wyłącznie jednej ręki, przedłużenie kciuka może być na wagę złota. Brzmi ciekawie? W Japonii pewnie tak, dla mnie, mieszkańca Europy Środkowej, jest to kolejny powód do drwin. A przynajmniej motyw, który poprawia humor w pochmurne popołudnie. Podejrzewam, że na tym nie koniec. I to cieszy mnie szczególnie.
Źródła informacji oraz grafik: gsmarena.com, thanko.jp
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu