Pokemon Go

Duże zmiany w Pokemon Go. Z jednej strony naprawili, z drugiej popsuli

Paweł Winiarski
Duże zmiany w Pokemon Go. Z jednej strony naprawili, z drugiej popsuli
26

Cały świat gra w Pokemon Go i nawet jeśli ominęliście tę produkcję szerokim łukiem możecie zaliczyć się do mniejszości. Tak przynajmniej widzę to ja - grają nawet moi znajomi, którzy nigdy w nic nie grali. Teoretycznie twórcy powinni grę poprawiać, tymczasem wygląda to tak, że niektóre elementy zostają poprawione, inne mocno popsute.

Kiedy Polska wreszcie oficjalnie dostała Pokemon Go, sklep Google Play pokazywał 10 milionów pobrań. Dziś widnieje tam 50 milionów i nic nie wskazuje na to, by ta karuzela uwielbienia dla najpopularniejszej gry mobilnej ostatnich lat miała się zatrzymać.

Dla tych, którzy jakimś cudem przegapili fenomen

Pokemon Go to gra bazująca na geolokalizacji. Za grę odpowiedzialna jest firma Niantic Labs, którą część z Was może kojarzyć z podobnej w zamyśle produkcji - Ingress. Pokemon Go nie jest innowacyjny, praktycznie wszystkie rozwiązania zaimplementowane w grze gdzieś już widzieliśmy. Wystarczyło jednak wziąć na warsztat popularną nazwę i zgrabnie połączyć ideę łapania Pokemonów z koniecznością chodzenia i eksploracji prawdziwego świata, znaną z aplikacji Ingress. Pomysł zaskoczył, chyba nawet bardziej niż ktokolwiek się tego spodziewał. Grają nie tylko fani Pokemonów, w grę wkręciły się również osoby, które kompletnie nie znają uniwersum i tak naprawdę nigdy nie grały. Można więc powiedzieć, że Niantic Labs są ojcami rewolucji w mobilnych grach.

Pokemon Go nie działa idealnie i czas, który upłynął od premiery niewiele w tym temacie zmienił. Najpierw Polacy (oraz gracze z krajów, w których aplikacja nie była na premierze dostępna) kombinowali jak ją uruchomić obchodząc blokadę regionalną. Nie było to specjalnie trudne, więc mimo braku oficjalnej wersji w lokalnych sklepach, grał cały świat. I w związku z tym grze można było wybaczyć wiele technicznych błędów. Po udostępnieniu produkcji w kolejnych krajach serwery zwyczajnie umarły i nawet jeśli budziły się do życia na kilka minut, wszelkiej maści zaplanowane pokemonowe spacery nie miały sensu. Gry mobilne można jednak ciągle ulepszać korzystając z aktualizacji i Niantic Labs wykorzystują tę możliwość, wygląda jednak na to, że niekoniecznie tak, jak oczekiwali tego gracze.

Pierwsze co rzuca się w oczy w nowej aktualizacji (która dla wielu osób może być niespodzianką, produkcja zaktualizuje się bowiem automatycznie) jest całkowite zrezygnowanie z podpowiedzi dotyczących odległości najbliższych pokemonów. Dotychczas gra informowała nas o niej za pomocą łapek wyświetlających się przy obrazkach stworków. O ile jednak funkcja na początku działała całkiem nieźle, po jakimś czasie wprowadzała graczy w błąd. Zamiast jednak ją naprawić, Niantic Labs postanowiło całkowicie z niej zrezygnować. Na chwilę obecną jest więc tak, że łapanie stworków jest trudniejsze i na dobrą sprawę możecie chodzić w kółko, nie łapiąc żadnego. Oczywiście może być tak, że to tylko przejściowe i twórcy kombinują przy jakimś innym radarze. Idealna byłaby dokładna informacja o odległości dzielącej nas od Pokemona, ale o tym podejrzewam możemy wyłącznie pomarzyć.

Z kolejnej zmiany ucieszą się natomiast osoby, które tworzyły postać swojego trenera na kolanie - byle szybciej zacząć grę. Dotychczas nie można było jej edytować, nowa aktualizacja naprawia tę niedogodność - niestety wciąż jest to kompletnie nieistotna kosmetyka, która w wyglądzie awatara niewiele zmienia. Czekam na bardziej rozbudowane możliwości, naprawdę można zrobić grę, w której wszyscy trenerzy nie będą wyglądać tak samo, różniąc się wyłącznie drobnymi akcentami kolorystycznymi na ubiorze. Przy okazji wizualnie zmieniły się medale.

Lepiej rozwiązano przesyłanie stworków do profesora - dotychczas trzeba było przesuwać kartę pokemona do samego dołu, teraz wystarczy kliknąć ikonę w prawym dolnym rogu ekranu, z której wybierzecie wspomniany transfer lub dodanie stworka do listy ulubionych pokemonów.

Zmian doczekał się również balans podczas walk. Osłabiono zwykłe ataki, dodając jednocześnie mocy atakom specjalnym. Oznacza to, że walki w gymach nie będą już jedynie bezmózgim stukaniem w ekran. Niestety starciom wciąż daleko do tego, co znamy z konsol - oby twórcy trochę rozbudowali ten mechanizm, jest to bowiem w tej chwili najsłabszy element Pokemon Go.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

pokemon go