Felietony

Duch bin Ladena już na Twitterze

Paweł Grzegorz Iwaniuk
Duch bin Ladena już na Twitterze
25

Dzisiaj będzie politycznie. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam czarny humor. Internet jest go pełen. Od czasu, do czasu, ma jednak miejsce taka sytuacja, w której zaczynam zastanawiać się gdzie są granice działań internautów. Czy istnieje granica naszej bezkrytyczności? Po blisko 10 latach poszuki...

Dzisiaj będzie politycznie. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam czarny humor. Internet jest go pełen. Od czasu, do czasu, ma jednak miejsce taka sytuacja, w której zaczynam zastanawiać się gdzie są granice działań internautów. Czy istnieje granica naszej bezkrytyczności?

Po blisko 10 latach poszukiwań, amerykańskie wojsko święci triumfy. Oto bowiem zgładzony został najgroźniejszy terrorysta świata - Osama bin Laden. W publicznej świadomości, człowiek ten rozpoznawany jest jako autor zamachów z 11 września 2001. Po kilku miesiącach planowania, Amerykanie przeprowadzili akcję, w której bin Laden został zastrzelony. Politycy już meldują się przy mikrofonach. To wielki sukces -komentują. A co się dzieje w internecie?

W internecie, bez większego zaskoczenia, wszyscy mają używanie. Duch bin Ladena zarejestrował się już na Twitterze, gdzie poinformował świat, w jaki sposób, nieuchwytny przez lata, światowy terrorysta nr 1 wpadł w ręce amerykańskich marines.

Nie powiem. Po przeczytaniu powyższego wpisu na Twitterze, śmiałem się. Szczególnie, że dowcip dotyczy technologii oraz nawiązuje do niedawnej afery dotyczącej gromadzenia danych lokalizacyjnych w smartphone'ach z iOS oraz Androidem.

Rozbawienie jednak z czasem mija. Pozostaje po nim pytanie: czy tylko na tyle nas stać?

Czy najbliższe tygodnie, a nawet miesiące będą w sieci poświęcone życiu pozagrobowemu bin Ladena, albo dowcipom opisującym jego egzekucję? Ok, to był terrorysta przez którego zginęły tysiące ludzi, a politycy rządzący światem, z bezsilności i braku innych opcji, musieli go zabić. Ale czy internauci naprawdę muszą wpisywać się w to wydarzenie?

Gdyby tutaj chodziło o sprawiedliwość w prawnym tego słowa znaczeniu, Amerykanie powinni schwytać bin Ladena, przewieźć go do USA i osądzić przed tamtejszym sądem (lub innym organem uprawnionym do wydania wyroku w tej sprawie). My natomiast, powinniśmy owy proces śledzić w telewizji oraz innych mediach. Żadnego procesu jednak nie będzie, bo tak naprawdę, od początku nie miało go być. Amerykanie mieli za dużo tajemnic, które bin Laden mógł ujawnić podczas procesu.

Dlatego mocarstwa wykonują wyroki bez procesów. Z kolei internauci będą napędzać i w pewnym stopniu usprawiedliwiać wydarzenia związane z zabójstwem bin Ladena. Skoro dopisuje im humor, to znaczy, że jest ok? Rząd spisał się? Państwo jest bezpieczne? Nikt nie ma więcej pytań? Powtarzam jednak pytanie: czy tylko na tyle nas stać?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Twitter