Motorola

Drogie smartfony znikną z rynku? Mało prawdopodobne

Maciej Sikorski
Drogie smartfony znikną z rynku? Mało prawdopodobne
2

Drogie smartfony znikną z rynku. Ta opinia jest w ostatnich dniach często komentowana przez branżowe media. Wygłosił ją szef Motoroli (Mobility) Rick Osterloh. Dość odważne stwierdzenie, ale nie brakuje argumentów na jego poparcie. Sporo do powiedzenia w tej materii ma właśnie Motorola, która odżyła...

Drogie smartfony znikną z rynku. Ta opinia jest w ostatnich dniach często komentowana przez branżowe media. Wygłosił ją szef Motoroli (Mobility) Rick Osterloh. Dość odważne stwierdzenie, ale nie brakuje argumentów na jego poparcie. Sporo do powiedzenia w tej materii ma właśnie Motorola, która odżyła, gdy zaproponowała klientom tani sprzęt. To jednak trochę za mało, by stawiać krzyżyk na tej najwyższej półce cenowej.

Zgodzę się z następującym stwierdzeniem: People are realizing they don’t need to pay that much money. Prezes Motoroli ma rację - coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma sensu przepłacać. Coraz częściej wygrywają modele ze średniej półki, bo okazuje się, iż nie różnią się bardzo od znacznie droższych konkurentów. Nie na tyle, bo dorzucać do zakupu kilkaset dolarów. Niektórzy idą jeszcze dalej i stawiają na modele typu Moto G, bo dochodzą do wniosku, że w zupełności im to wystarczy.

W siłę rosną chińscy producenci, którzy nie wyceniają swojego sprzętu tak wysoko, jak Apple, Samsung, Sony czy nawet LG. Oferują flagowce w cenie średniej półki wspomnianych korporacji. W Chinach to się sprawdza, niedługo zaskoczy też pewnie w innych krajach - Europa czy USA nie będą wyjątkiem. Przecież już teraz widać po wynikach sprzedaży flagowców, że coś się zacina - Samsung Galaxy S5 nie bił rekordów z takim impetem, jak jego poprzednicy. Rynek nasycił się tym sprzętem, klienci szukają czegoś tańszego. Ale czy to oznacza, że droższe modele całkowicie wyparują lub drastycznie stanieją? Nie sądzę.

Najlepszym przykładem wskazującym na to, że szef Motoroli nie ma do końca racji są kolejki przed sklepami Apple - smartfony są drogie, a ludzie o nie walczą. Czasem dosłownie. Tomasz pisał dzisiaj o polskich cenach w jednym ze sklepów i słusznie użył słowa "kosmiczne". Sklep zostanie z tym towarem? Podejrzewam, że nie - część zostanie sprzedana nawet bez obniżania cen. W innych krajach wygląda to podobnie - rosyjskie media sprawdzają, którzy celebryci mają już nowego iPhone'a. Owi celebryci są pewnie skłonni wydać naprawdę grubą kasę, by brylować w takich zestawieniach. Nie zanosi się na to, by w tej materii coś miało się w najbliższych latach zmienić.

Można oczywiście napisać, że Apple to odosobniony przypadek. Korporacja z Cupertino ma swoich wiernych fanów, część z nich zapłaciłaby znacznie więcej za ten sprzęt. Tylko czy te kilkadziesiąt milionów osób, które zapłacą kilkaset dolarów za nowy produkt to wierni fani zakorzenieni w systemach i "filozofii" Apple? Mam spore wątpliwości. Znaczna część robi to, bo uznaje taki zakup za modny. Płacą, żeby móc się lansować, poczuć lepiej, zrobić sobie prezent po ciężkim miesiącu pracy. I nie dotyczy to jedynie Apple - podobnie jest ze smartfonami Sony czy HTC. Samsunga też, chociaż wiele osób napisze, że to żaden lans.

Pojawienie się na rynku tanich zegarków, samochodów czy ubrań nie sprawiło, że te droższe wyparowały. Co więcej, spora część firm dostarczających produkty z górnej półki świetnie sobie radzi właśnie za sprawą skoncentrowania się na drogich towarach. I nie mam tu na myśli firm/brandów naprawdę luksusowych, na które stać garstkę ludzi w naszym kraju. Teraz sprzedawane są bardzo drogie smartfony/telefony Vertu i za kilka lat też będą. Teraz sprzedawane są drogie flagowce Samsunga i za kilka lat też będą. Może nie w takiej liczbie, jak dzisiaj, ale całkowicie nie znikną.

Należy tu wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Smartfony ze średnie i niższej półki są coraz lepsze, ale nadal można wskazać na różnice między tym sprzętem, a droższą konkurencją. Nie tylko na płaszczyźnie ceny, ale też wykonania, użytych komponentów, funkcjonalności, designu, wydajności czy ochrony gwarancyjnej. Kupując tańszy model, "prawie tak dobry jak ten topowy", zawsze należy mieć na uwadze, że pojawia się tam słowo "prawie". Niedawno kupiłem środek czyszczący, który miał być świetnym zamiennikiem dla droższego i dobrze znanego produktu. Efekt? Poszedłem do sklepu ponownie, tym razem po ten droższy.

Grafika tytułowa przestawia smartfon Moto G

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

konkurencjaMotorola