Felietony

Drewniana rocznica Chrome’a – przeglądarki, która zmieniła zasady

Karol Kopańko
Drewniana rocznica Chrome’a – przeglądarki, która zmieniła zasady
57

? Google wypuścił pierwszą betę swojej przeglądarki równo 5 lat temu, 2 września 2008 roku. Jej stabilna wersja pojawiła się już 4 miesiące potem i całkowicie zmieniła to jak teraz wyglądają przeglądarki. Prostota, minimalizm i diabelna szybkość – to trzy określenia, jakie przychodzą mi na myś...

?

Google wypuścił pierwszą betę swojej przeglądarki równo 5 lat temu, 2 września 2008 roku. Jej stabilna wersja pojawiła się już 4 miesiące potem i całkowicie zmieniła to jak teraz wyglądają przeglądarki.

Prostota, minimalizm i diabelna szybkość – to trzy określenia, jakie przychodzą mi na myśl kiedy tylko wspomnę tamte czasy. Google rzeczywiście wymyślił wtedy oprawę przeglądania Internetu na nowo. Bo skoro najważniejsze jest to co znajduje się na stronach, to dlaczego zabierać użytkownikowi miejsce na wyświetlanie treści.

Idąc tym tokiem myślenia, pasek zredukowano do niezbędnego minimum, pozostawiając tylko miejsce, gdzie wpisuje się adres. Pole to zarazem służyło też i służy za wyszukiwarkę. Oderwanie od niepotrzebnych ozdobników sprawiło, też że przeglądarka stała się nieprawdopodobnie szybka. Jednak coś, za coś. Zaletę tę okupiono kompletnym pozbawieniem funkcji dodatkowych.

Te zaczęły się potem pojawiać lawinowo i sukcesywnie zapełniać Chrome Web Store, który dziś jest prawdziwym kombajnem, a znajdziemy w nim nawet gierki. Tym samym główny konkurent – Firefox został pozbawiony swojej głównej przewagi, możliwości dostosowywanie i personalizowania przeglądarki pod konkretnego użytkownika.

Obecnie Chrome rządzi na świecie. Wg serwisu StatCounter korzysta z niego 42,68 % internautów, dla porównania Internet Explorera używa co czwarty z nas, a Firefoxa co piąty. Nieco inaczej sytuacja przedstawia się w Polsce.

U nas wciąż rządzi Lis (wg gemiusRanking ma 40 % rynku), jednak widać u niego tendencję spadkową. Tak samo jak w przypadku przeglądarki Microsoftu, a Chrome cały czas pnie się w górę i ma już prawie 29 %.

Ostatnio mam wrażenie jakoby jubilat dostał zadyszki.

Nie jestem pewnie typowym Internautą. Sieć przeglądam mając nieustannie otwarte przeciętnie 6 okien, po gdzieś tak z 20 kart w każdym. Tak już po prostu się przyzwyczaiłem i jest mi wygodnie, bo mam cały czas dostęp do wszystkich treści. Jednak o ile wcześniejsze wersje Chrome’a łykały to bez zadyszki, to teraz musiałem zainstalować The Great Suspendera, aby surfować bez przycinek.

Moje zdanie nie jest bynajmniej odosobnione, na wydajność wersji 29. skarży się naprawdę wielu użytkowników. Wygląda więc na to, że Chrome przegrywa teraz cechą, którą zdobył sobie rynek. Powoli upodabnia się on do zdetronizowanego starego króla IE, sprzed lat.

Z ciekawości odpaliłem go sobie niedawno i byłem zaskoczony jak wiele inżynierowie z Redmont w nim poprawili. Wyśmiewanie się z niego jest już raczej oznaką niezorientowania w sytuacji. Inna sprawa, że ja się z mojego Chrome’a już raczej nie przesiądę. Zbyt mocno wsiąkłem w ten ekosystem. Moje serce zdobyło zwłaszcza to, że zaraz po ponownym zainstalowaniu, Chrome automatycznie rozpoczął pobieranie wszystkich wcześniejszych dodatków.

Foto 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu