E-czytniki

Dosłownie kieszonkowy e-czytnik - tego właśnie szukałem!

Konrad Kozłowski
Dosłownie kieszonkowy e-czytnik - tego właśnie szukałem!
16

Kindle Paperwhite to czytnik idealny. Tak sądziłem do niedawna, sądząc że nie ma on praktycznie żadnej konkurencji pod żadnym względem. I choć model mini od Kobo nie jest prduktem z tej samej “ligi”, to w ostatnim czasie zdarza mi się sięgać po niego częściej i zabierać ze sobą, aniżeli Kindle’a. Dl...

Kindle Paperwhite to czytnik idealny. Tak sądziłem do niedawna, sądząc że nie ma on praktycznie żadnej konkurencji pod żadnym względem. I choć model mini od Kobo nie jest prduktem z tej samej “ligi”, to w ostatnim czasie zdarza mi się sięgać po niego częściej i zabierać ze sobą, aniżeli Kindle’a. Dlaczego?

Jak czytać to tylko papier lub e-ink - od pewnego czasu staram się trzymać tej zasady z kilku powodów. Najpoważniejszym z nich jest naturalnie chęć oszczędzania oczu, które w ciągu każdego dnia nie mają lekko. Jak nie komputer, to smartfon lub tablet i tak w kółko - z obowiązku lub dla rozrywki. Tym bardziej więc cenię sobie każdą chwilę, gdy mogę otworzyć ulubioną książkę lub gazetę, bądź ostatecznie odblokować ekran w e-czytniku. Z prostej przyczyny, jaką jest niesamowita wygoda, mój Kindle nie ma łatwego życia. Tuła się po przeróżnych kieszeniach - plecaków, toreb, kurtek, a czasem i spodni. Sam czytnik nie jest zbyt ciężki, lecz po “ubzrojeniu” go w oryginalne etui staje się dość odczuwalnym bagażem o nienajmniejszych rozmiarach.

To jeszcze nie jest recenzja

Nie jestem jeszcze gotów, by napisać pełną recenzję Kobo Mini, który od kilkunastu dni zastąpił mi Kindle’a, lecz po tym krótkim czasie mogę podzielić się z Wami tym co najbardziej mnie w nim urzekło. Choć w momencie zakupu byłem naprawdę podekscytowany (po części wynikało to zapewne z samego faktu nabycia kolejnego gadżetu), tak nieco później ta ekscytacja przygasła. Nie byłem pewien czy dokonałem dobrego wyboru i czy w ogóle potrzebne mi jest kolejne tego typu urządzenie. Oprócz rozmiarów, czytniki nie różnią się aż tak od siebie, ale nie powinienem nikogo zaskoczyć mówiąc, że właśnie wymiary odgrywają tu pierwsze skrzypce.

Patrząc na same liczby Kobo Mini jest zaledwie niecałe 4cm niższy i 2cm węższy od Kindle Paperwhite. Jest to widoczne na pierwszy rzut oka, gdy czytniki leżą obok siebie, lecz nadal wiele osób może więc uznać, że nie są to aż tak duże różnice. Dopiero po wzięciu obydwu czytników do ręki będziemy w stanie to odczuć i docenić miniaturowe wręcz rozmiary Kobo Mini. Można by ponarzekać na szerokość ramki wokół ekranu, która jest porównywalna do tej w Kindle Paperwhite, a biorąc pod uwagę mniejsze wymiary czytnika nie prezentuje się to zbyt dobrze.

Pełna lista kompromisów

Zminiaturyzowanie czytnika musiało oczywiście odbyć się kosztem wielkości ekranu. W stosunku do Paperwhite ubywa nam równo jeden cal przekątnej i po raz kolejny na papierze niekoniecznie zrobi to na nas wrażenie, lecz w praktyce staje się to momentalnie zauważalne i odczuwalne. Powierzchnia do czytania staje się znacząco mniejsza, lecz nie powiedziałbym że jednocześnie staje się niewygodna. Po kilkunastu przeczytanych “stronach” nie zwracamy już na to uwagi, choć nie bez znaczenia jest tutaj wybrany przez nas rozmiar czcionki. Nadal mogę sobie pozwolić na skorzystanie z jednego z mniejszych rozmiarów (chwała Bogu!), lecz warto zaznaczyć że już przy wskazaniu środkowej opcji do naszej dyspozycji jest zaledwie około 10 linijek, od 3 do 5 wyrazów każda. Jednak to jak czytnik leży w ręce, jak lekki jest i jak wygodnie się z niego korzysta, w pełni rekompensuje kompromisy na które musimy przystać.

Kobo Mini nie dorównuje produktowi Amazonu prędkością działania i precyzją powierzchni dotykowej, lecz by to zrozumieć wystarczy spojrzeć na ceny obydwu urządzeń. Mnie to zupełnie nie przeszkadza, a Kobo Mini towarzyszy mi teraz wszędzie tam, gdzie nad zabraniem Kindle’a poważnie się zastanawiałem. Dzięki temu w każdej chwili mogę sięgnąć do czytanego rozdziału książki lub artykułu. Tutaj warto dodać, że Kobo Mini odczytuje takie formaty jak PDF czy EPUB, co nie jest dla mnie żadną przeszkodą, ponieważ większość nabytych książek posiadam w obydwu najpopularniejszych formatach (MOBI i EPUB). Przede mną dokładne sprawdzenie tego, jak czytnik radzi sobie z plikami PDF oraz czy chmura Kobo potrafi dorównać tej od Amazonu.

Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie czytnika Kobo Mini, również w porównaniu go do Kindle Paperwhite, zapraszam do komentarzy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu