Artykuł sponsorowany

Dobre łącze to takie, które poradzi sobie z więcej niż jedną grą naraz

Paweł Winiarski
Dobre łącze to takie, które poradzi sobie z więcej niż jedną grą naraz
Reklama

“Synek, wyłącz mnie tu te swoje Fortnajty, bo nie mogę z kolegami rozbrajać bomby!” - powiedział ojciec próbujący zrelaksować się przy CS: GO po ciężkim dniu pracy. A zamiast wyganiać domowników od internetu, wystarczyło mieć w domu dobre łącze. Wtedy kilka osób może komfortowo bawić się w wirtualnych światach.

Dobre łącze, podobnie jak odpowiedni komputer, są podstawowymi narzędziami pracy dla profesjonalnego zawodnika esportowego. Jeśli chcemy się rozwijać i osiągać sukcesy, to musimy mieć dobre łącze i sprzęt. Przede wszystkim ważny jest PING. Im jest niższy, tym większą przewagę zyskujemy nad przeciwnikami w trakcie rozgrywki. Łącze internetowe musi działać stabilnie i niezawodnie. Profesjonalny gracz nie może pozwolić sobie na awarię łącza, bo wówczas cały zespół nie przystąpi do meczu.

Reklama

- powiedział mi Grzegorz “szpero” Dziamałek, profesjonalny zawodnik e-sportowy, grający w CS: GO. Grzesiek reprezentuje obecnie team AGO Esports, polską drużynę, która w globalnym rankingu zajmuje 27 pozycję.

Ping to polecenie używane do diagnozowania połączeń sieciowych. Dzięki niemu można sprawdzić ile pakietów gubionych jest po drodze oraz opóźnień ich transmisji, zwanych potocznie lagami. Im ping niższy - tym lepiej, w takim na przykład Counter Strike: Global Offensive (CS: GO) lagi zaczynają się przy wartościach 70-100, 35-70 to już natomiast wynik, który pozwala komfortowo grać. Choć każda gra jest inna, lagi objawiają się podobnie - nam uniemożliwiają płynną rozgrywkę, pozostali gracze mogą widzieć natomiast, że nasza postać teleportuje się z miejsca na miejsce. Niezbyt fajne, prawda?

Podczas gdy do naszego redakcyjnego światłowodu Orange podpięte były 4 osoby, z czego dwie pracowały, a dwie grały - mieliśmy w e-sportowej strzelance Valve ping o wartości 56 milisekund.

Oczywiście lagi, czyli opóźnienie w grach może wynikać z wielu czynników, na które nie mamy wpływu. Bywa, że przy naprawdę dobrym i kompletnie nieużywanym przez inne osoby łączu pojawiają się lagi z winy serwera. Serwera może też w ogóle nie być, jak na przykład w trybach sieciowych wielu gier na konsole. I powiedzmy sobie szczerze, wtedy to już prawdziwa loteria, na którą nic nie da się zaradzić. Natomiast zawsze warto próbować eliminować problemy u siebie, bo to najczęściej właśnie nasze łącze i wysoki ping jest powodem odczuwanych lagów.

Gry sieciowe to świetna zabawa. Nie ma nic gorszego niż umówienie się na wieczorną sesję ze znajomymi i walka z połączeniem lub kombinowanie jak pozbyć się lagów. Wiele osób znajdowało powód takiego stanu rzeczy i nie do końca chodziło o prędkość łącza, bo do samotnej zabawy nie są wcale potrzebne kilkusetmegabitowe usługi. Problem zaczyna się wtedy gdy nie mieszkamy sami, a do lokalnej sieci podłączeni są inni domownicy. Współlokatorów może w biurze nie mamy, ale często licznie odwiedzamy redakcję i chcąc nie chcąc wszyscy pracujemy korzystając z połączenia internetowego. Stwierdziliśmy więc, że to naprawdę ciekawe warunki do przeprowadzenia testu na naszym redakcyjnym łączu światłowodowym Orange.

Bohaterów było pięcioro - dwie przemiłe koleżanki, których nie udało się odciągnąć od pracy, więc robiły swoje. Nie obciążały specjalnie mocno łącza, niczego nie pobierały (chociaż Agnieszka nałogowo korzysta ze Spotify), korzystały więc z internetu dość nieinwazyjnie dla naszego testu - ale jednak część łącza przypadło właśnie im. Do trzech komputerów usiedli natomiast Grzesiek, Tomek i Kamil. Oderwani od swoich normalnych służbowych spraw usłyszeli “panowie, teraz siadacie i gracie, ja wybieram w co”. Od lewej mamy więc Overwatch, za którym Grzesiek nie przepada, dalej League of Legends (mam nadzieję, że Tomek nie zauroczył się żadną z bohaterek) i Left for Dead 2, gdzie Kamil z przypadkowymi graczami musiał stawić czoła kolejnym hordom nieumarłych.

Reklama

We wciąż najpopularniejszej grze MOBA nie miałem niestety dla Tomka żadnych rad, Grześkowi dobierałem bohaterów, którymi nigdy nie grał, a Kamilowi sugerowałem żeby starał się nie ginąć. A on swoje, no ale tak to jest z osobami, które przedkładają japońskie gry RPG ponad strzelanki. Po kilkunastu minutach okazało się jednak, że żaden z nich nie chce odchodzić od komputera i granie w godzinach pracy ewidentnie im się podoba.

Reklama

Ja (poza jakże pomocnymi poradami) chodziłem od komputera do komputera i sprawdzałem czy któraś z postaci się dziwnie nie teleportuje, czy rozgrywka jest płynna i czy nie ma problemów z połączeniem. Nie podejrzewałem oczywiście, że przy naszym mocnym łączu 1 Gb/s jakiekolwiek problemy się pojawią, ale pewnie nigdy więcej nie będę miał okazji zobaczyć jak 3 osoby obciążają łącze grami, a dwie kolejne spokojnie i komfortowo sobie w tym czasie pracują. Problemów nie widziałem, żaden z graczy takowych również nie zgłosił - można więc spokojnie stwierdzić, że jeśli zrobimy na naszym redakcyjnym światłowodzie grową imprezę w piątkowy wieczór, każdy uzna ją za udaną. O ile można uznać za udaną imprezę, na której się tylko gra.

Jako profesjonalny zawodnik nie tylko gram zawodowo. Prowadzę też streamy dla fanów i przygotowuję vlogi na swój kanał YouTube. Szybkie łącze pomaga w obu przypadkach.

Dodaje Grzegorz Dziamałek, a ja mu wtóruję - bowiem streamy, czyli nadawanie na żywo własnej rozgrywki też wymaga dobrego łącza. Tu bowiem poza częścią transferu przeznaczonego na grę, musimy dysponować również “mocą” pozwalającą uploadować na serwer (na przykład Twitcha) materiał rejestrowany zarówno z gry, jak i kamery pokazującej twarz streamera. Wiele osób robi to jedynie hobbystycznie, na pewnym poziomie jednak można traktować streamowanie jako pracę, a wtedy nie ma miejsca na kompromisy. Widzowie chcą oglądać zarówno rozgrywkę, jak i materiał rejestrowany przez kamerę oraz mikrofon w najwyższej jakości, szczególnie kiedy pojawiają się wpłaty czy płatne subskrypcje na Twitchu. Wyobrażacie sobie żeby profesjonalny zawodnik CS: GO serwował zrywającą się transmisję, ucinał jakość materiału albo teleportował się podczas rozgrywki? Bo ja nie.

Reklama

Gry sieciowe stają się coraz popularniejsze, czego doskonałym przykładem jest niesłabnące zainteresowanie Counter Strike: Global Offensive oraz fenomen ostatniego roku, czyli Fortnite Battle Royale. To gry bez trybów dla jednego gracza, stawiają więc wyłącznie na zabawę w sieci. A ta bez dobrego, wydajnego i stabilnego łącza, nie ma racji bytu. Warto o tym pamiętać poświęcając swój wolny czas elektronicznemu hobby.

Tekst powstał we współpracy z Orange.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama