Artykuł sponsorowany

DJI OM 4 pozwoli nagrać stabilne ujęcia nawet smartfonem, który nie ma własnej stabilizacji

Paweł Winiarski
DJI OM 4 pozwoli nagrać stabilne ujęcia nawet smartfonem, który nie ma własnej stabilizacji
Reklama

Z jednej strony topowe smartfony mają świetną stabilizację, z drugiej wiele tańszych urządzeń nawet jeśli próbuje, nie oferuje niczego akceptowalnego. Ale jeśli nie chcecie żeby Wasze wideo cały czas się trzęsło, problem ten rozwiąże gimbal, czyli stabilizator. Taki, jak na przykład DJI OM 4.

DJI uważane jest od lat za króla stabilizacji. I nie ma znaczenia, czy chodzi o kamery połączone z gimbalami, drony czy stabilizatory do telefonów. Mam wrażenie, że ktoś z firmie prowadzi testy nowych urządzeń i jeśli na jakimkolwiek film się trzęsie, sprzęt nie przechodzi akceptacji. Finał jest taki, że naprawdę trudno znaleźć drugą firmę, która tak dobrze radzi sobie w segmencie tego typu produktów.

Reklama

Magnetyczny uchwyt na smartfon

Pierwsze, co rzuca się w oczy po wyciągnięciu DJI OM 4 z pudełka to zupełnie nowy pomysł na mocowanie smartfona. Klasyczny rozsuwany uchwyt przeszedł przyczepiony na stałe do stabilizatora odszedł do lamusa i jego miejscu pojawił się...magnes. Drugi magnes znajdziemy natomiast na oddzielnym, małym uchwycie, do którego montujemy smartfona. Jak można się domyślić, później po prostu doczepiamy do siebie oba elementy i już mamy smartfona na stabilizatorze.

Plusy? Jest ich przynajmniej kilka. Zdarzało mi się używać różnych gimbali do telefonu i nigdy nie miałem ochoty wyciągać ich z uchwytu żeby odpisać na wiadomość lub zadzwonić - a tu wystarczy szybko odczepić, zrobić swoje i doczepić ponownie. Początkowo obawiałem się, że taki pomysł może być dla smartfona niebezpieczny, ale ani razu nie zdarzyło się by magnesy puściły, a sprzęt wylądował na ziemi.

Czuć produkt klasy premium

Gimbala wykonano z wysokiej jakości szarego, matowego plastiku. Sprzęt jest solidny i dobrze wyważony - na rękojeści umieszczono gumopodobny materiał, który świetnie poprawia chwyt - jeśli jednak ktoś boi się, że urządzenie może jednak wypaść z rąk, wystarczy doczepić obecną w zestawie smycz na nadgarstek.

Bardzo ergonomicznie rozmieszczono przyciski służące do sterowania urządzeniem - do wszystkich można bez problemu dotrzeć kciukiem. Z przodu znalazło się miejsce dla dżojstika służącego do sterowania gimbalem, da się też bez problemu złapać tym samym palcem suwak zoomu. Palec wskazujący od razu ląduje natomiast na przycisku wykorzystywanym do blokowania złapanego smartfonem obrazu.

Reklama

Na uwagę zasługują jeszcze dwie przydatne rzeczy - poziom naładowania gimbala sygnalizują cztery diody umieszczone nad dżojstikiem. Pod gumową zaślepką znalazł się również jeden tajemniczy port USB-A, który nie służy do ładowania stabilizatora, bowiem odsłonięte złącze USB-C znajduje się w innym miejscu. Po co więc jest to dodatkowe? Otóż DJI OM 4 można użyć...jako powerbanka i podładować nim telefon. Bardzo fajny pomysł, który może uratować skórę w sytuacji kryzysowej kiedy ogniwo telefonu jest już prawie na wyczerpaniu.

Aplikacja, która przejmuje sterowanie aparatem smartfona

Do obsługi gimbala używana jest aplikacja DJI Mimo, choć oczywiście wspomniane wcześniej fizyczne przyciski na urządzeniu dublują najważniejsze funkcje oprogramowania, by łatwiej było sterować sprzętem podczas nagrywania.

Reklama

Aplikacja DJI Mimo oferuje szereg ustawień aparatu smartfona, choć tu oczywiście wszystko zależy od tego, na ile pozwala sam telefon. Fajnie natomiast, że nie trzeba przeskakiwać między nią, a standardowym programem do aparatu.

Oczywiście DJI Mimo pozwala również na sterowanie oraz ustawienia samego gimbala, dzięki czemu skorzystamy z różnych trybów pracy urządzenia, w tym czterech opcji śledzenia oraz dynamicznego trybu sportowego dobrze sprawdzającego się przy bardziej dynamicznych ujęciach. Jest Timelapse, Hyperlapse, wideo w zwolnionym tempie, tryb wideo, foto czy też panorama. Jest też zabawna funkcja "Clone me", która pozwala na zrobienie jednego zdjęcia, na którym pojawi się kilka tych samych postaci. Jest też tryb Story, który sugeruje różne gimbalowe ujęcia do nagrania krótkich filmików, które później mogą zawojować sieć.

Przydatna będzie też funkcja automatycznej kalibracji gimbala z telefonem i polecam z niej korzystać, jest to bowiem podstawowa kwestia w każdym stabilizatorze, również tym przeznaczonym do kamer czy aparatów.

Reklama

Część topowych smartfonów oferuje dziś świetną stabilizację, dlatego uznałem, że jakość stabilizacji oferowanej przez DJI OM 4 najłatwiej będzie pokazać na telefonie, który przy kręceniu wideo jej nie posiada. Testowany przeze mnie niedawno na łamach Antyweb, tani Samsung Galaxy A21s kręci kiepskie wideo, właśnie ze względu na to, że filmy w ruchu bardzo się trzęsą. Najlepiej zobaczcie sami jak wygląda różnica w stabilności ujęcia:

Różnica jest nie tyle widoczna, co zasadnicza i trudno poznać, że klip był kręcony tym samym urządzeniem. Stabilizator DJI upłynnil wszystkie ruchy, z którymi aparat Galaxy A21s sobie sam nie poradził i to chyba najlepszy pokaz możliwości urządzenia. Nie znaczy to oczywiście, że nie pomoże innym, lepszym aparatom w smartfonie. Tego typu urządzenia powstały właśnie po to żeby wspomagać aparaty w telefonach nawet jeśli te posiadają własną stabilizację, bo efekt zawsze będzie lepszy niż kręcenie filmów z tak zwanej "ręki". Trzeba natomiast pamiętać, że DJI OM 4 nie ma żadnego wpływu na jakość filmu kręconego aparatem, w tym temacie niestety DJI już nie pomoże, więc miejcie na uwadze, że ujęcia z kiepskiego smartfona będą stabilne, ale nie zyskają na jakości samego obrazu.

Komfort korzystania z DJI OM 4 stoi na bardzo wysokim poziomie. Gimbal nie jest za ciężki nawet kiedy trzymana się go w dłoniach dość długo, nie nadweręża ciała i nie wymaga korzystania z dwóch dłoni. Jednocześnie wyważono go na tyle dobrze, że nie trzeba walczyć z grawitacją. Nie trzeba też walczyć z silnikami poszczególnych ramion, co niestety dzieje się czasem w niektórych gimbalach. Oczywiście zdarzają się sporadyczne sytuacje kiedy sprzęt zrobi coś innego niż planowaliśmy, ale da się to wyczuć - bo gimbala, tak jak każdego innego sprzętu, trzeba się po go prostu nauczyć.

A nauka i korzystanie z DJI OM 4 to czysta przyjemność. W rozsądnej cenie niecałych 700 złotych dostajemy świetnie wykonane, bardzo dobrze działające i przede wszystkim spełniające pokładane w nim nadzieje urządzenie, które uratuje stabilność wszystkich ujęć kręconych smartfonem. Niezależnie od tego jak stabilne macie dłonie i jak płynne ruchy opracowaliście podczas nagrywania materiałów wideo bez użycia dodatkowych sprzętów, to i tak DJI OM 4 zarekestruje te same kadry lepiej i stabilniej. Kolejne solidne, świetnie działające urządzenie stabilizujące w ofercie producenta.

Tekst powstał przy współpracy z DJI.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama