Nieoficjalna inormacja sprzed kilku dni została oficjalnie potwierdzona. 21st Century Fox trafia w ręce Disney, a kwota transakcji opiewa na 52,4 miliarda dolarów.
W skład 21st Century Fox wchodzą studio filmowe 20th Century Fox, firmę produkcyjną 20th Century Fox Television oraz stacje telewizyjne należące do Fox, czyli FX, National Geographic, Star TV czy właśnie przejmowane przez Fox brytyjskie Sky. Jednocześnie Disney uzyskało aż dodatkowe 30% udziałów w serwisie streamingowym Hulu - jednym z największych w Stanach - co w sumie daje firmie aż 60%. Do Comcasta należy teraz 30%, a Time Warner jedynie 10%.
Disney kupuje 20th Century Fox - znane filmy, znane stacje, znane seriale
Źródło grafiki: underconsideration.com
Taka transakcja ciągnie za sobą mnóstwo konsekwencji. Jestem pewien, że fani uniwersum Marvela już przebierają z niecierpliwości, gdyż taka umowa oznacza, że prędzej czy później na ekranie zobaczymy wspólne przygody Avengersów i X-Menów, Deadpoola, Spider-Mana. To otwiera zupełnie nowe możliwości przed Disney, ale w portfolio giganta znalazły się też kompletnie inne marki: zrebootowana Planeta Małp, serie filmów Obcy i Predator. Z hitów mniejszego ekranu warto wymienić Z Archiwum X, Prison Breaka i nieśmiertelnych The Simpsons, a także antologie American Horror Story, Fargo, Zawód: Amerykanin i świetny Legion - te ostatnie emitowane były na FX.
Oryginalne Gwiezdne Wojny w rękach Disney
Bez wątpienia Disney zyska na przejęciu praw do pierwszej odsłony (pod względem daty premiery) Gwiezdnych Wojen, czyli Nowej Nadziei, które w całości należały do Fox i były pozbawione daty wygaśnięcia. Co istotne, to właśnie Fox był pierwszym dystrybutorem wszystkich sześciu filmów z obydwu trylogii - oryginalnej i prequeli, a prawa do dystrybucji kinowej oraz rynku domowego wideo epizodów I-II, V i VI były ważne aż do maja 2020 roku. Disney nie zamierzało kupować niczego na raty, ani czekać kolejnych 3 lat. Za jednym zamachem nabyte zostały wszystkie przed-Disneyowskie części Star Wars.
Wraz z ogłoszeniem przejęcia, aktualny CEO Disney - Bob Iger - przedłużył swoją kandencję do 2021 roku nie wymieniając jeszcze z nazwiska swojego następcy. Najwyraźniej chce on przewodzić firmie w pierwszym okresie, który nastąpi bezpośrednio po przejęciu 20th Century Fox.
To wydarzenie, które wstrząsa branżą i całym przemysłem. Nic takiego wcześniej nie miało jeszcze miejsca, a do Disney należą teraz przecież Lucasfilm, Pixar i Marvel. Przed takim kolosem rysuje się świetlana przyszłość, o ile firma odpowiednio spożytkuje potencjał, który nietanio nabyła. Disney, co prawda, słynie z produkcji - jakby nie było - familijnych, o lżejszym charakterze, to nie wydaje mi się, by możliwe było zaprzeczaszczenie spuścizny po takich hitach jak Logan czy Legion, a dla Predatora czy Obcego to może być najlepsze, co spotka obydwie franczyzy od dłuższego czasu. Obcy: Przymierze rozczarował niemal pod każdym względem i choć nie chciałbym oglądać reboota tej serii, to wierzę, że gdy pojawią się nowi ludzie, to przywrócą tej marce dawny blask.
Mniej optymistycznie jestem jednak nastawiony do produkcji telewizyjnych, których teraz nie brakuje w katalogu Disney. Trudno powiedzieć, czy i jak duży wpływ może mieć ta transakcja na powstające obecnie i w niedalekiej przyszłości odcinki niektórych seriali, ale na efekty przyjdzie nam jeszcze poczekać. Być może nie mam racji i powinienem być bardziej otwarty na nowe możliwości.
VOD od Disney gigantem od samego początku
Nie mógłbym nie powrócić do tematu serwisów VOD, skoro Disney otwarcie mówi o planach uruchomienia własnej usługi już od jakiegoś czasu. Wiemy, że początkowo nie dosięgnie ona każdego zakątka globu, więc będziemy się jej przyglądać z pewnego dystansu - nie mam w tym momencie żadnych wątpliwości, że już w dniu startu platformy będzie ona dysponować jedną z najciekawszych ofert, jakie są na rynku. Wymienione powyżej produkcje można oglądać w wielu miejscach w sieci, ale gdy dojdzie do uruchomienia VOD od Disney, to część, może nawet większość umów już wygaśnie i tytuły nie zostały odsprzedane nikomu innemu. Między innymi Netflixowi, który jakby przewidział obrót spraw już jakiś czas temu i pragnąc się usamodzielnić od kilku lat sumiennie pracuje nad własną ofertą wypełniając ją oryginalnymi produkcjami, których w przyszłym roku ma być aż ponad 600! Czy Netflix ma się czego obawiać? Chyba tak, ponieważ kondycja finansowa serwisu jest daleka od ideału, a zagrożenie ze strony konkurencji rośnie.
Dosłownie i w przenośni.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu