Ciekawostki technologiczne

Diamentowe baterie z odpadów promieniotwórczych - chciałbym mieć taką w smartfonie

Jakub Szczęsny
Diamentowe baterie z odpadów promieniotwórczych - chciałbym mieć taką w smartfonie
15

Energetyka jądrowa - mimo częstych obaw ludzi to mimo wszystko najlepszy, jeżeli chodzi o jego czystość i efektywność sposób na zasilenie naszych domostw, infrastruktur i tak dalej. O ile... wykluczymy konieczność składowania odpadów z takiej elektrowni. A to już jest nieco problematyczne. Miejsca, w których bezpiecznie można przechowywać promieniotwórcze śmieci muszą być do tego świetnie przygotowane, nie bez znaczenia jest ich lokalizacja. A co, gdyby odpadki można było przetworzyć na coś pożytecznego? Z takiego założenia wyszli uczeni z Uniwersytetu w Bristolu.

Dlaczego składowanie odpadów promieniotwórczych jest problematyczne? Nie chodzi tylko o wybór miejsca - takiego, w którym jest jak najniższe ryzyko skażenia pobliskiego terenu, czy zatrucia wód. Ważne jest także odpowiednie zabezpieczenie odpadów, ich kontrola, transport oraz pozbycie się ich, gdy nie będą już stwarzać zagrożenia. To wszystko zaś generuje koszty. Naukowcy zastanowili się, jak można tego uniknąć i przy okazji móc nieco zarobić również na odpadkach.

Takie rzeczy już się dzieją - składniki zużytego paliwa jądrowego zawierają w sobie przydatne w medycynie nuklearnej izotopy, albo mogą zostać użyte do wyprodukowania większej ilości paliwa. Jednak to nie rozwiązuje problemu do końca - w dalszym ciągu borykamy się z rosnącymi ilościami odpadów jądrowych. Dla przykładu - Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych w Różanie w ciągu niemal 40 lat eksploatacji obiektów zgromadziło 3300 m3 odpadów o aktywności blisko 35 terabekereli.

Wśród innych odpadów jądrowych są również inne, skażone elementy konstrukcji reaktorów, grafitowe bloki pełniące rolę moderatora w niektórych typach (głównie starszych) reaktorów atomowych. Ponownie przykład - wykorzystywanie przez Wielką Brytanię tej technologii ostatecznie zmusiło do zgromadzenia 104 720 ton grafitowych moderatorów, które nie nadają się do użytku z powodu przekształcenia się węgla w graficie do jego promieniotwórczego izotopu o numerze czternastym. Na szczęście, kilkucentymetrowa warstwa powietrza atmosferycznego jest w stanie zatrzymać emitowane przez niego cząstki i tym samym, nie jest szczególnie groźny. Aczkolwiek, mimo wszystko warto go zabezpieczyć i dotąd składowało się go w miejscach składowania odpadów jądrowych. Naukowcy natomiast już znaleźli dla niego potencjalne zastosowanie.

Naukowcy z Brystolu chcą wyciągnąć z moderatorów radioaktywny izotop węgla i przekształcić go w syntetyczne diamenty produkujące energię elektryczną. Naukowcy wiążą z tym projektem ogromne nadzieje - taka bateria nie wymaga skomplikowanej technologii, niepotrzebne są ruchome elementy, które mogłyby doprowadzić do uszkodzenia akumulatora i dodatkowo generuje prąd. Naukowcy są w stanie tak przygotować diamenty, by nie stanowiły one zagrożenia dla otoczenia. Nie będzie trzeba się obawiać o ich obecność w naszym otoczeniu - co więcej, trzymanie ich w rękach będzie znacznie bezpieczniejsze, niż jedzenie "radioaktywnego" banana.

Uformowanie węgla-14 w formie diamentu ma też walor zwiększający bezpieczeństwo tego rozwiązania. Diamenty to najtwardsze materiały znane człowiekowi, a zatem trudno będzie je zniszczyć. Dodatkowo - diamentowe baterie oparte na tym izotopie mają bardzo długi okres półtrwania, po ponad 5 tysiącach lat, będą wykazywać połowę nominalnej pojemności.

Naukowcy chcą, aby tego typu technologia pojawiła się wszędzie tam, gdzie potrzebujemy stałego źródła zasilania na długi czas przy okazji relatywnie niskiego poboru energii przez urządzenie. Rozwiązanie wypisz - wymaluj dla smartfona. Wyobraźcie sobie tylko - kupujecie telefon, nie martwicie się o jego ładowanie. Sprzęt po prostu działa, a Wy zapominacie o ładowarce. Mówi się o tym, że Apple chce pozbawić swoje przyszłe smartfony również gniazda Lighting - gdyby przy okazji wykorzystano diamentowe baterie, zapewne wszyscy by się ucieszyli i mielibyśmy do czynienia z prawdziwym amazingiem.

Źródło: Uniwersytet w Bristolu

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu