Co zrobić, by mniej płacić za ogrzewanie domu zimą i chłodzenie go latem? Odpowiedzi na to pytanie udziela Dandelion. Nie słyszeliście o tym biznesie? Trudno się dziwić: dopiero kilka dni temu dowiedzieliśmy się o jego istnieniu. Wcześniej rozwijał się po cichu pod płaszczem korporacji Alphabet. Amerykański gigant zajmuje kolejną literę na liście, a zyskać mają nie tylko firma i klienci, ale też środowisko naturalne.
Marzą ci się niższe rachunki za ogrzewanie/chłodzenie domu? Startup z koszyka Alphabet ma na to sposób
Dandelion (po polsku mniszek, dmuchawiec) jest niespodzianką. To pierwszy startup wydzielony ze struktur Alphabet od czasu Waymo. O motoryzacyjnym projekcie sporo mówiono jednak przed usamodzielnieniem, poświęcano mu mnóstwo uwagi. A Dandelion stał się pewnym zaskoczeniem: nagle dowiadujemy się, że googlersi pracują nad systemami chłodzenia i ogrzewania, dostarczania domom gorącej wody. Po usamodzielnieniu, Alphabet będzie właścicielem części udziałów w firmie, chociaż nie wiadomo, jak duży pakiet przejęto. Poinformowano też, że biznes pozyskał w ramach finansowania parę milionów dolarów, więc ma środki umożliwiające start.
Na czym polega ów projekt? W wielkim skrócie: na odejściu od tradycyjnych, kopalnych paliw, których nadal zużywa się sporo chociażby w domach w USA. Alternatywą ma być system wykorzystujący energię geotermalną. Zimą pobierałby ją z ziemi z pomocą plastikowych rur i przekazywał do domu, w którym pompowane byłoby ciepło. Latem natomiast pompa zmieniałaby kierunek pracy i wtłaczałaby gorące powietrze w głąb ziemi. Jednocześnie zostałyby zagwarantowane całoroczne dostawy ciepłej wody.
Ktoś stwierdzi, że takie systemy już istnieją, że Dandelion nie odkrywa Ameryki. I ma rację. Różnica ma polegać na tym, że startup opracował nową metodę instalacji sprzętu, wykonywania otworów dla wspomnianych rur. Zazwyczaj w tym procesie wykorzystuje się urządzenia stosowane do szerokich i głębokich odwiertów, Dandelion ponoć stworzył wiertło, które pracuje szybo, pomaga stworzyć relatywnie wąskie otwory i nie schodzi bardzo głęboko. Mniej pracy, a efekt podobny. O ile instalacja wykonana w tradycyjnym stylu ma kosztować średnio 60 tysięcy dolarów, o tyle Dandelion zapewnia, że z ich rozwiązaniem powinno to być 20 tysięcy dolarów. Jeśli faktycznie tak jest, można mówić o bardzo intrygującym projekcie.
Przedstawiciele startupu zapewniają, że ich rozwiązanie jest nie tylko tanie, ale też "zielone" i nowoczesne. Pojawia się szansa na łączenie go z innymi przedsięwzięciami korporacji Alphabet, dobrym przykładem Nest - inteligentny termostat pewnie dałoby się w ciekawy sposób zintegrować z pompą ciepła. Sporo osób może na to pójść, jeśli startup dopnie swego i zaproponuje klientom sfinansowanie usługi w taki sposób, że nie będą musieli płacić pełnej sumy podczas instalacji: rozłoży się to na raty spłacane w kolejnych miesiącach i latach. Skoro ma być oszczędnie, to powinno być z czego spłacić Dandelion.
Startup zaczyna przyjmować zamówienia w Nowym Jorku. Warto w tym miejscu podkreślić, iż najlepsze efekty mają być osiągane w miejscach, gdzie zimy są mroźne, a lata gorące. Spora szansa dla regionów, które nie są tak nasłonecznione, jak np. Kalifornia i nie mogą skorzystać w pełni z rozwoju paneli fotowoltaicznych. Na szczęście pojawia się dla nich alternatywa. Frima ma przeprowadzać rozmowę z klientem i na jej podstawie wstępnie oceniać opłacalność projektu. Potem w domu pojawia się isntalator, który odpowiada na pytania, dokonuje bardziej wiarygodnych wyliczeń i ewentualnie projektuje system. Pozostaje już tylko instalować.
PKN Orlen testuje turbiny wiatrowe, Tesla wprowadza na rynek swoje fotowoltaiczne dachówki, a Dandelion, czyli kolejna odnoga Alphabet, bierze się za energię tkwiącą w ziemi. Poszukiwania zielonej energii w pełni.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu