Twórcy Counter-Strike: Global Offensive zapowiadali, że szykują dla fanów coś specjalnego. Najpierw wielka niespodzianka miała zostać ujawniona w środę 5 grudnia, jednak coś poszło nie tak i dopiero wczoraj ukazała się nowa aktualizacja. Tryb Battle Royale raczej nikogo nie zdziwił, gdyż w sieci już dawno o nim plotkowano, ale przejście na model Free2Play wywołał spore poruszenie wśród wielu graczy na całym świecie. Czy Valve wie, co robi?
Nadszedł czas na zmiany
Patrząc na to, co obecnie dzieje się na rynku, dodanie nowego trybu rozgrywki do CS:GO wydaje się całkiem rozsądnym pomysłem. Oczywiście, wiele osób wyraziło już swoją opinię, choć tak naprawdę nie sprawdziło jeszcze, czym tak naprawdę jest Danger Zone. Wszystko to, co do tej pory zawierał omawiany, tytuł pozostaje bez zmian. Nadal mamy mecze rankingowe, skrzynki, skiny i tym podobne. Gra została rozbudowana, a nie przemieniona w coś zupełnie innego. Nie ma więc podstaw, aby od razu pisać komentarze typu „Koniec CS-a”, bo produkcja jedynie „zwiększyła” swoje możliwości. Doszła także nowa skrzynka, a wraz z nią cała gama kolorowych skórek. Fani tego typu rzeczy powinni być zadowoleni.
Battle Royale tylko dla chętnych
Jak już wspomniałem, nowa forma zabawy o nazwie Danger Zone jest jedynie dodatkiem do całości. Bierze w niej udział maksymalnie 18 graczy, więc nijak ma się do tego, co oferuje taki PUBG lub Fortnite. Dla jednych będzie to wada, drudzy natomiast z miłą chęcią spróbują swoich sił w tego rodzaju rozgrywce. Sam nie miałem jeszcze okazji sprawdzić, czy tryb ten ma szansę przyciągnąć nowych graczy, ale dotarły do mnie głosy, że nie ustrzegł się pewnych błędów. Wyszukiwanie meczu może trwać wieki, a czasami w ogóle nie da się dołączyć do meczu. Pewnie niebawem sytuacja się uspokoi, bo na ten moment masa graczy szturmem weszła na serwery, aby móc zagrać w Battle Royale od Valve.
CS:GO w końcu stał się darmowy
Od dnia premiery, aż do 6 grudnia 2018, aby móc zagrać w pełnoprawnego Counter-Strike: Global Offensive, trzeba było za niego zapłacić. Teraz jednak można po prostu dodać tytuł ten do biblioteki Steam i bawić się bez przeszkód z innymi. Mowa tutaj o tych, którzy będą posiadać darmową wersję, gdyż nie posiadając statusu Prime, nie da się walczyć z tymi, którzy wcześniej nabyli tego CS-a. Sam status da się zdobyć na dwa sposoby: rozegranie odpowiedniej ilości meczów osiągając przy tym 21 poziom lub wykupując przepustkę Prime, która obecnie kosztuje 56,99. Oprócz tego trzeba będzie jeszcze zarejestrować swój numer telefonu. Metoda ta pozostaje aktywna, choć pewnie nie przestraszy tych, którzy planują oszukiwać i uprzykrzać innym życie.
Counter-Strike stara się zaadaptować w obecnej rzeczywistości za sprawą Battle Royale i darmowemu dostępowi. Czy to dobra droga? Ciężko wyrokować po tak krótkim czasie. Zobaczymy za miesiąc-dwa, czy Valve wie, co robi. Wydaje mi się, że dla tych, którzy od lat grają w Global Offensive zbyt wiele się nie zmieni, natomiast istnieje szansa, że pojawi się wielu nowych graczy, którzy dotychczas omijali omawianą produkcję. Szkoda natomiast, że CS:GO nadal nie doczekał się aktualizacji silnika, lepszych serwerów i zmian w systemie rankingowym. Mocno liczę, że to będzie numerem jeden w następnych aktualizacjach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu