E-sport

Esport: Co się dzieje u Polaków w świecie CS:GO?

Artur Janczak
Esport: Co się dzieje u Polaków w świecie CS:GO?
10

Nasi zawodnicy odnoszą ostatnio większe i mniejsze sukcesy. Jedne drużyny zyskują na znaczeniu, drugie wygrywają turniej, a inne nie mogą podnieść się z kolan. Nie można jednak powiedzieć, aby na scenie CS:GO nic się nie działo. Nikt nie powinien narzekać na brak imprez i różnych wydarzeń związanych z tym tytułem. Miło, że jest komu kibicować i choć nie zawsze ulubiony zespół odnosi sukcesy, to i tak powodów do radości nie brakuje. Dobrze jest również poobserwować te wszystkie zmiany. Nie chodzi tutaj jedynie o te najświeższe, ale także te, które miały miejsce wiele miesięcy wcześniej. AGO, mocno weszło w 2018, ale ostatnio coś nie mogą złapać rytmu. Team Kinguin pozytywnie zaskakuje i wszystko wskazuje na to, że niebawem będą w stanie rywalizować z najlepszymi. Virtus.pro szuka swojej własnej tożsamości i jeszcze nie znalazło nowego pomysłu na siebie. Natomiast Snax po odejściu z VP odniósł już pierwsze poważne zwycięstwo wraz z resztą zawodników mousesports.


Zdjęcie: Blast Pro Series/ Maciej Kołek
Zdjęcie: Blast Pro Series/ Maciej Kołek

Złotej Piątki już nie ma, czas na nowe pokolenie

Ten rok nie jest zbyt udany dla zespołu, gdzie ze starej gwardii pozostał jedynie Jarosław “pasha” Biceps i Filip “Neo” Kubski. Pierwszym, który pożegnał się z drużyną był Wiktor “TaZ” Wojtas, a na jego miejsce wszedł Michał “MICHU” Müller. To miał być pierwszy krok ku lepszemu. Zapowiadano wielki powrót, świeże podejście i chęć do walki. Efekty tych słów znamy wszyscy. Nie wiem, czy ktoś naprawdę sądził, że wymiana jednego zawodnika przyniesie szybkie i znaczące efekty. CS:GO to gra drużynowa i jeśli ktoś obarcza tylko jednostkę za klęski, to rzeczywistość szybko to zweryfikuje. W samej drużynie od dawna coś było nie tak, czego dowodem byłem odejście Janusza “Snaxa” Pogorzelskiego. Dzik dość nagle zrezygnował ze stałych barw i znalazł nowe miejsce w szeregach mousesports. Na kolejne zmiany nie trzeba było zbyt długo czekać. Paweł "byali" Bieliński po tragicznym występie VP na FACEIT Major – Londyn 2018 przestał być częścią uwielbianej formacji. Choć jest związany kontraktem, nie zamierza już reprezentować Virtusów. Obecnie w składzie grają:

  • Filip “Neo” Kubski
  • Jarosław “pashaBiceps” Jarząbkowski
  • Piotr "morelz" Taterka
  • Michał “MICHU” Müller
  • Michał "snatchie" Rudzki

Mając aż trzech nowych zawodników, zespół ten musi zacząć w pewien sposób od zera. Nie było mu dane dobrze się przygotować do walki z rywalami, kiedy co jakiś czas zachodziły naprawdę poważne zmiany. Zdarzyło mi się karcić i chwalić VP, ale w tym momencie trzeba poczekać. Dać im czas, aby w pełni ocenić, czy w takim zestawieniu są w stanie wygrywać. Nie ukrywam, że jak na razie morelz nie pokazał nic szczególnego, a snatchie też nie błyszczy tak, jak oczekiwałem. Żaden z graczy nie prezentuje solidnego i stałego poziomu. Jeśli uda się to jakoś wyważyć i odpowiednio zgrać, to kto wie. Kiedy w formacji dochodzi do przetasowania kluczowych osób, powrót do dawnej świetności się oddala. Patrząc na ich umiejętności indywidualne, jest całkiem nieźle, ale jako drużyna nadal nie są w stanie dać od siebie czegoś więcej. To się nie zmieni w miesiąc, dwa, a może i nawet trzy. Jeśli skład zostanie zachowany do IEM, to wtedy będzie można mówić o pełni możliwości tego Virtus.pro. Im potrzeba trochę stabilizacji, nabrania wprawy i ustalenia nowych reguł. Stara szkoła odeszła w niepamięć i trzeba się przystosować do nowych standardów. Popatrzeć na innych, na metody treningów i tym podobne, bo pozostanie przy tych samych metodach nie przyniosło rezultatów, nawet jak jeszcze w Virtusach był TaZ, Snax i byali.

Jastrzębie w małym dołku

AGO Esports, nie ma już tak dobrej passy, jak kilka miesięcy temu. Jeszcze całkiem niedawno mówiło się o nich TOP1, ale niestety chłopaki spadli o oczko niżej. Nie tylko na rodzimej ziemi, ale i w rankingu HLTV. Utrata snatchiego na pewno miała na nich pewien wpływ. Na jego miejsce wszedł Grzegorz 'szpero' Dziamałek, który niegdyś występował w barwach Team Kinguin. To naprawdę utalentowany gracz, podobnie jak całe AGO, ale coś ciągle się u nich nie zgadza. Raz są w stanie rozegrać przepiękne spotkanie, które ogląda się z zapartym tchem, a niedługo później przegrywają z kretesem. Kondycja formacji zdaje się mieć spore wzloty i upadki w krótkich odstępach czasu. Na turnieju Games Clash Masters zabrakło im trochę szczęścia i snu, ale nic nie wskazuje też na to, że nagle jastrzębie rozwiną skrzydła. Obecny skład:

  • Grzegorz “SZPERO” Dziamałek
  • Damian “Furlan” Kisłowski
  • Dominik “GruBy” Świderski
  • Mateusz “TOAO” Zawistowski
  • Tomasz “phr” Wójcik

W jednym z wywiadów padły słowa, że zawodnicy cały czas szukają nowych rozwiązań, dlatego też były pewne zmiany dotyczące prowadzącego w meczu. Gdzieś ten złoty środek im uciekł i tak dryfują na niespokojnym morzu. Sama formacja ma nadal spory potencjał i wierzę, że w końcu uda się go w pełni wykorzystać. To, jak prowadzone jest AGO, budzi podziw nie tylko fanów i obserwatorów sceny. Na każdym kroku można dostrzec, że właściciele dają z siebie 200%, aby ich podopiecznym niczego nie brakowało. Takie podejście w końcu musi zaowocować rezultatami, z których wszyscy będą dumni. Podobnie jak u Virtus.pro, potrzeba chyba trochę czasu, aby dopieścić szczegóły, podejść do walki z otwartą głową. Wczoraj bez większych przeszkód pokonali 3DMAX i choć nie jest to najsilniejszy zespół, to mamy przynajmniej dowód, że porażka z Heroic nie zaszkodziła AGO.

Pingiwny przygotowują się do lotu

Team Kinguin to obecnie najjaśniejsza drużyna na polskiej scenie. Po roszadach w składzie przyszły w końcu upragnione efekty. Choć nadal nie jest jeszcze tak, jak założyli sobie zawodnicy, to cała formacja może mieć powody do dumy. Obecnie zajmują siedemnaste w miejsce w światowym rankingu i jednocześnie są najwyżej spośród wszystkich rodzimych zespołów. Podczas Games Clash Masters 2018 dali z siebie naprawdę wiele, a na mapie de_mirage chyba z 150%, mało brakowało, aby to oni zostali zwycięzcami. Doping polskich kibiców dodawał im skrzydeł, ale rywal okazał się lepszy. Po porażce z Heroic spadli z 16 pozycji, ale ten stan wydaje się jedynie kwestią czasu i niebawem będą dalej piąć się do góry. Widać u nich wolę walki, ich mecze są emocjonujące, a wiele akcji w ich wykonaniu zapada w pamięć. Jeśli ktoś nie oglądał finału z udziałem pingwinów, to polecam nadrobić materiał poniżej.

https://youtu.be/-Tpruvh1318?t=3h1m56s

  • Wiktor “TaZ” Wojtas
  • Jacek “MINISE” Jeziak
  • Karol “rallen” Rodowicz
  • Paweł “reatz” Jańczak
  • Mikołaj “mouz” Karolewski

Nie można zapomnieć, że miesiąc temu to właśnie oni zgarnęli pierwsze miejsce na DreamHack Open Montreal 2018. Pokonali takie drużyny jak: Red Reserve, eUnited, AGO i ENCE. Widać jak na dłoni, że dołączenie do Team Kinguin Taza, reatza i Minisa było strzałem w dziesiątkę. Sam Wiktor często powtarza, że jest dumny ze swoich kolegów i docenia to, co udało im się wspólnie osiągnąć, ale przed nimi jeszcze długa droga. Na pewno wszyscy chcieliby zagościć na IEM Katowice, a celem na przyszłość jest TOP 10 w rankingu HLTV. Do takiego stanu rzeczy nieco im brakuje, ale wszystko wskazuje na to, że są na dobrej drodze.


Zdjęcie: ESL/Helena Kristiansson (twitter.com/deazid)

Dzik w końcu z pucharem w dłoni!

Janusz Pogorzelski dołączył do mousesports pod koniec czerwca tego roku. Początki w nowej formacji nie były zbyt owocne, choć Snax starał się dać z siebie wszystko. Na efekty całego zespołu nie trzeba było długo czekać. Myszy rozegrały fenomenalny turniej ESL One New York, a w samym finale zaprezentowali jedno z najlepszych widowisk w swojej karierze. Ostatni etap całego wydarzenia, który miał miejsce z niedzieli na poniedziałek naszego czasu (30.09-01.10) zostanie zapamiętany przez fanów esportu na długie lata. Pojedynek z Team Liquid był długi i bardzo emocjonujący. Zespół Snaxa wygrał pierwszą mapę 16:12, ale dwóch następnych nie udało się zdobyć. Rywal był o krok od wygranej, ale na Dust2 rozegrała się prawdziwa wojna, gdzie doszło do dogrywki.

Na szczęście, to mousesports okazało się lepsze i wtedy pozostał już ostatni mecz, który miał rozstrzygnąć o wszystkim. Dość szybko okazało się, kto jest lepszy na mapie de_mirage. Uzyskując wynik 16:8, myszy przypieczętowały swoje zwycięstwo, zgarniając przy tym główną nagrodę, 125-tysięcy dolarów. Janusz Pogorzelski, po naprawdę długiej przerwie mógł z resztą zespołu chwycić za puchar i cieszyć się z dużego sukcesu w karierze. To tylko pokazuje, że decyzja, jaką podjął, była słuszna. Dzik odnalazł się w nowym stadzie i miejmy nadzieję, pozostanie w nim na dłuższy czas. Mousesport tym samym wskoczyło o cztery oczka wyżej w rankingu HLTV i zajmują obecnie 4 miejsce na świecie.

Osoby obserwujace esport i CS:GO mają powody do radości

Jako kibic jestem dumny, że rodacy tak dobrze sobie radzą na międzynarodowej scenie CS:GO. Oczywiście, nie brakuje wpadek i gorszych momentów. Virtus.pro nadal stara się wyjść z dołka, AGO ma swoje gorsze dni, a i Team Kinguin zdarza się coś przegrać. Jednak biorąc pod uwagę całość, jest naprawdę dobrze. Snax odniósł swój pierwszy sukces poza VP, a cała reszta również nie chce zostać w tyle. Nie wspomniałem tutaj o zespołach, przed którymi jeszcze daleka droga do sławy, a bardzo dobrze rotują. Mowa tutaj, chociażby o X-KOM i Codewise Unicorns. Dla nich również w przyszłości znajdzie się miejsce na łamach Antyweb.

Zdjęcia: 1, 2, 3, 4

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu