Felietony

Microsoft pokazał dlaczego akcje jak #BlackLivesMatter to marketing. I tylko marketing!

Krzysztof Rojek
Microsoft pokazał dlaczego akcje jak #BlackLivesMatter to marketing. I tylko marketing!
101

Hasło #BlackLivesMatter poruszyło wielu ludzi. Niestety, dla firm to tylko kolejny sposób na zdobycie marketingowego kapitału.

Przez sieć przetacza się obecnie dwie fale opinii. Jedna z nich to oczywiście wyrazy poparcia dla akcji #BlackLivesMatter, w której zwraca się (w ten czy inny sposób) uwagę na problemy nierówności rasowych w Stanach Zjednoczonych. Jako, że życie nie znosi próżni, bardzo szybko zrodziła się druga fala, w ramach której ludzie zauważają, że to, co się stało w Minneapolis tylko utwierdza cały świat w rasistowskich stereotypach. W zależności od naszych poglądów, możemy przyznać rację jednej bądź drugiej stronie lub obu. Firmy mają jednak także czwartą drogę - mogą w ogóle nie zajmować zdania w tym temacie. A jednak - bardzo często z tej możliwości rezygnują. Dlaczego? For money of course.

Filozofia marki to wydmuszka

Jeżeli spojrzymy na to z pewnej odległości może się wydać to dziwne, że przeszliśmy do porządku dziennego nad tym, że przedsiębiorstwa mają "opinię". A jednak, każda nowoczesna i szanująca się firma musi mieć swoją "filozofię marki". Dla niezorientowanych - taka filozofia często nie jest niczym więcej niż wymówką do tego, aby dział marketingu podpiął nazwę marki bądź produktu pod hasła, które obecnie mają najwięcej zwolenników. Nie wymaga to żadnego nakładu sił i środków, a pozwala uzyskać darmową promocję. Dobrym przykładem na to był np. McDonald, który w swoim logo i social mediach promował social distancing, jednocześnie nie robiąc nic, aby pomóc w zmniejszeniu liczby zachorowań.

Dlaczego uważam, że filozofia marki to wydmuszka? Ot, wystarczy prześledzić działania 5 dużych firm z różnych branż, by zobaczyć, że biorą udział w tych samych akcjach i zabierają stanowisko w tych samych tematach. Tych, które najbardziej poruszą ich wspólnego konsumenta. Analogicznie, tam gdzie wzbudzi to ryzyko, marki dziwnym trafem nie wspierają tych samych poglądów tak chętnie.

Microsoft nie wyniósł hipokryzji na nowy poziom. Po prostu pokazał, jak jest

W rzeczywistości przetaczających się przez Stany Zjednoczone protestów chciał się odnaleźć Microsoft. Pomysłem firmy był mural pokazujący jej poparcie dla #BlackLivesMatter. Jednak ktoś we władzach spółki zauważył, że protesty trwają już jakiś czas i Microsoft jest spóźniony na imprezę, więc trzeba działać szybko, bo temat się przedawni i nie będzie już można zbić na nim marketingowego kapitału. Dlatego też artystka, która miała taki mural wykonać, otrzymała bardzo krótki termin na jego zrobienie oraz następujące wyjaśnienie:

Dlaczego firmy tak robią?

Bo to się niesamowicie opłaca. Dowolnie kreowana "filozofia marki" pozwala podpinać się tylko pod bezpieczne akcje (koronawirus, #BlackLivesMatter) i więc nawet jeżeli firma przeciwko czemuś protestuje, to wcześniej dwa razy się upewnia, że jest to coś przeciwko czemu protestuje większość jej grupy docelowej. Po drugie, nawet w wypadku wpadki takiej jak ta McDonalda ich dział social media wysmaża post o tym, jak to marka "błędnie coś zinterpretowała" i doszło do obowiązkowego "błędu w komunikacji" i karawana jedzie dalej. Bardzo dobrze widać to w odpowiedzi Microsoftu na wspomnianego twitta:

Przepraszamy za język, bo jak wiadomo to właśnie użyte w mailu zwroty lingwistyczne były tym, dlaczego artystka zdecydowała się opublikować treść maila. Jakiegokolwiek zająknięcia się o tym, że Microsoft chce wykorzystać #BlackLivesMatter dopóki temat jest gorący i można coś na nim ugrać - nie ma.

Nie twierdzę tutaj, że cały ruch #BlackLivesMatter jest podszyty fałszem - ludzi dla których los czarnoskórych w USA nie jest obojętny są miliony. Jednak to, że do tego protestu dołączają się marki, które szukają w nim tylko okazji na podbicie słupków sprzedaży jest dla mnie obrzydliwy. Jakby nie patrzeć, w tym wypadku jest to próba żerowania na śmierci człowieka. Dlatego też drodzy PR Managerowie, zwracam się do Was - kiedy ostatni sklep w Minneapoils się dopali i internet zajmie się kolejną akcją z hashtagiem, wykorzystajcie nadarzającą się okazję.

Okazję do siedzenia cicho.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu