Oglądając kilka odcinków serialu pod rząd, często zadaję sobie pytanie „co ja robie ze swoim życiem”. Okazuje się jednak, że może być gorzej. Na prz...
Oglądając kilka odcinków serialu pod rząd, często zadaję sobie pytanie „co ja robie ze swoim życiem”. Okazuje się jednak, że może być gorzej. Na przykład, kiedy tracisz przeszło pół godziny swojego wolnego czasu na podejmowanie decyzji o losach wirtualnego avatara a później w ciągu kilku sekund sprawiasz, że trafia do więzienia i umiera na raka. Tak w skrócie mogę opisać moje pierwsze spotkanie z grą Life Simulator, czyli połączenia The Sims z tekstowym RPG.
Grę rozpoczynamy od kliknięcia przycisku oznaczonego małym plemnikiem i napisem „new life”. Od tego momentu, przyjdzie nam decydować o losach nowo narodzonej istoty. Na dobry początek otrzymujemy kilka praktycznych informacji, które powiedzą nam nieco więcej o naszym bohaterze. Będą to między innymi: płeć, wiek, krótka notka o przeszłość rodziców oraz miejsce urodzenia. Za każdym razem, kiedy rozpoczynamy grę od nowa, algorytm losuje dla nas zupełnie innego bohatera.
Wszystkie te informacje będą wyświetlone w górnym kwadracie głównego ekranu gry. W zależności od naszych kolejnych decyzji, to właśnie tam, na wzór pamiętnika, będą pojawiały się kolejne wiadomości o zmianach w naszym wirtualnym życiu. Rozgrywka nie będzie na początku zbyt porywająca. Noworodek raczej nie pójdzie do pracy, nie kupi nowego domu i nie wda się w romans. Na szczęście to my decydujemy o tym, kiedy mijają kolejne lata wirtualnej egzystencji. Jeśli stwierdzicie, że wyczerpaliście już limit sensownych aktywności, po prostu klikacie duży czerwony przycisk i za jego pomocą dodajecie postaci kolejny rok życia.
Każda decyzja jaką podejmiemy może mieć wpływ na bohatera. Z wiekiem, możliwości wpływu na jego życie znacząco się rozszerzają. Możemy budować relacje z członkami rodziny, chodzić na randki, wybierać ścieżkę kariery, odwiedzać lekarzy lub znachorów, chodzić na siłownię albo do biblioteki… Możliwości są naprawdę duże a cała gra opiera się na krótkich notkach wpisywanych do naszego dziennika. Algorytm losuje dla nas wybrane scenariusze bazujące na naszych decyzjach. O tym, że nie zawsze będziemy mieli szczęście niech świadczy historia mojego pierwszego bohatera, który nie dożył 3 urodzin bo zaatakowała go starsza siostra gdy ten chciał się do niej przytulić…
Life Simulator to bez wątpienia pożeracz czasu, który można by poświęcić choćby na czytanie książek, ale muszę przyznać, że wirtualne życie dostarcza sporo frajdy. Tej niepozornej zabawie towarzyszy pewna filozoficzna refleksja na temat ulotności życia i losowości naszych losów. A jeśli nawet nie zbierze wam się na takie przemyślenia to zawsze możecie napaść na bank, czego nigdy nie zrobilibyście w prawdziwym świecie… ;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu